"Tragiczne role". Pułkownik opisał scenariusz na finał ofensywy

Gdy będzie blisko przełomu na wojnie, generałowie Siergiej Szojgu i Walerij Gierasimow zostaną wskazani jako winni porażek. Wyręczy ich nowy "marszałek zwycięstwa", czyli osoba, która wytłumaczy Rosjanom, że w gruncie rzeczy ich kraj wygrał - ocenia dla WP ppłk rez. Maciej Korowaj, analityk wydarzeń w Ukrainie.

Władimir Putin oraz Siergiej Szojgu i Walerij Gierasimow
Władimir Putin oraz Siergiej Szojgu i Walerij Gierasimow
Źródło zdjęć: © Kremlin.ru | materiały prasowe
Tomasz Molga

05.08.2023 | aktual.: 05.08.2023 18:49

- Skompromitowani i dalej kompromitujący się Szojgu i Gierasimow zostaną w końcu zwolnieni. Na razie będą grać swoje tragiczne role. Nadają się idealnie na wytłumaczenie klęski. W przypadku wygrania wojny Putinowi są potrzebni nowi "marszałkowie zwycięstwa" - twierdzi ppłk rez. Korowaj, komentator wydarzeń na wojnie Ukrainie.

W nowej analizie dla WP ekspert opisuje spodziewane przetasowania wśród rosyjskiej generalicji. - "Marszałek zwycięstwa" to osoba, która w rosyjskich realiach ma być tą, która dokona zmiany, wytłumaczy Rosjanom i przekona ich, że wojna kończy się wygraną ich kraju - dodaje ppłk Korowaj. Przypomina, że po wielkiej wojnie ojczyźnianej zakończonej w 1945 roku taką osobą stał się marszałek Gieorgij Żukow. To dowódca, który dowodził szturmem na Berlin i przyjmował bezwarunkową kapitulację hitlerowskich Niemiec.

- Kandydatem do roli "marszałka zwycięstwa" może być generał Iwan Popow, były dowódca 58. Armii broniącej okupowanej części obwodu zaporoskiego. Został odsunięty od dowodzenia za raporty krytycznie wobec szefów rosyjskiego ministerstwa obrony. Jednak, co znamienne, nie przepadł bez wieści jak kilku innych generałów. Pozostaje na uboczu. Ma też tę cechę, że czasem zachowuje się jak polityk - mówi dalej ppłk Korowaj.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Według analityka spodziewane przetasowania wśród generałów to konsekwencje buntu najemników Jewgienija Prigożyna. Równolegle na froncie walk w Ukrainie trwa ofensywa wojsk ukraińskich. Zdaniem ppłk. Korowaja obie strony angażują już jednostki odwodowe, co oznacza, że zbliża się moment kulminacji. Albo rosyjska obrona pęknie, co spowoduje sukces Ukrainy, albo - w alternatywnym scenariuszu - ofensywa kończy się jej częściowymi zdobyczami terenowymi.

- Wyłonienie przez Kreml tych, co są winni porażki, i tych, co wygrali wojnę, będzie potrzebne także w kontekście zaplanowanych na 2024 rok wyborów w Rosji - podsumowuje rozmówca WP.

Czarne chmury nad Szojgu i Gierasimowem

Także część rosyjskich blogerów wojskowych bardziej sprzyja odsuniętemu generałowi Popowowi niż duetowi Szojgu-Gierasimow. Przypomnijmy, iż gen. Popow został odwołany po złożeniu raportu, w którym poruszył kwestię konieczności rotacji jednostek. Jego podwładni od dłuższego czasu znajdowali się na linii walki i ponosili znaczne straty. W dodatku jego wojskowi zmagali się z problemami zaopatrzenia w amunicję, co w opinii Popowa miało być efektem zaniedbań samego Kremla.

W ostatnich dniach z komentarzy rosyjskich ekspertów publikowanych na Telegramie przebija przygnębienie. Można przeczytać: "Wróg (czyli Ukraina - red.) konsekwentnie buduje przewagę na dogodnych dla siebie odcinkach frontu. Kupujemy czas, płacąc krwią, ale decyzje nie są podejmowane". Sztabowi generalnemu zarzuca się, że "próbuje mobilizować ludzi w Rosji na wojnę bez faktycznego ogłaszania mobilizacji. Tymczasem straty (rosyjskie - red.), a co za tym idzie - konieczne uzupełnienia, są ogromne".

Rosjanie wyraźnie przygnębieni

Rosyjski historyk i bloger z Telegrama Alexander Sztefanow napisał niedawno, że "klęska w tej wojnie jest nieunikniona". Następnie poddał 13 argumentów.

"Jakieś zyski gospodarcze? Nie. Jeszcze przez wiele lat nie będzie możliwe zarabianie na terytoriach zajętych po 24 lutego. Sankcje? Możemy przeżyć, ale nie mogę nazwać zwycięstwem braku całkowitego załamania gospodarczego" - przekonuje. Blog Sztefanowa jest obserwowany przez 76 tys. Rosjan.

"Plan błyskawicznej kampanii miał wyraźnie na celu zrobienie wszystkiego szybciej niż zareagowałby tzw. Zachód. Nie udało się. Nie udało się też zdobyć terenów od Charkowa do Odessy i nie ma to perspektyw" - napisał Rosjanin.

"Dziesiątki tysięcy ludzi zginęło na froncie. Najwyraźniej zginą kolejne dziesiątki tysięcy. Setki tysięcy ludzi uciekło z Rosji z powodu wojny. Są to głównie młodzi ludzie, często z sektora IT. Ta strata jest tak namacalna, że oficjalni propagandyści wciąż próbują stworzyć tło dla ich powrotu" - podsumował.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie