Tragedia w USA. Matka utopiła syna "w ofierze dla Boga"
Dramat rodzinny w Ohio. Mężczyzna utonął w jeziorze Atwood. Z kolei jego żona została oskarżona o zabójstwo ich 4-letniego syna poprzez wrzucenie go do wody. Policjantom tłumaczyła, że złożyła go w ofierze dla Boga.
Marcus J. Miller i jego syn Vincen zostali znalezieni martwi w jeziorze Atwood. Szeryf Orvis Campbell z hrabstwa Tuscarawas poinformował, że mężczyzna utonął przypadkowo, próbując dopłynąć do piaszczystej łachy. Z kolei matka dziecka miała powiedzieć, że wrzuciła 4-letniego syna do wody jako "ofiarę dla Boga".
Kobieta przebywa w szpitalu na obserwacji psychiatrycznej. Planowane jest postawienie jej zarzutów morderstwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wytknął błąd Trumpowi. "Największa katastrofa geopolityczna XXI w."
Wypadek z wózkiem golfowym
Do ujawnienia dramatu doszło po zgłoszeniu wypadku z udziałem wózka golfowego. Kobieta z trójką nastoletnich dzieci wjechała do jeziora. Świadkowie próbowali ją powstrzymać, ale wózek wjechał do wody. Dzieciom udało się wydostać, a świadkowie pomogli kobiecie. Jeden z nich usłyszał, jak prosiła o modlitwę zamiast pomocy.
Później podczas przesłuchania, kobieta stwierdziła, że Bóg nakazał jej i mężowi wykonywać zadania, by udowodnić swoją wiarę. Powiedziała funkcjonariuszom, że weszła do jeziora z mężem wczesnym rankiem w sobotę, "ponieważ Bóg do nich przemawiał i kazał im robić pewne rzeczy, które udowodnią, że są godni w oczach Boga".
Mężczyźnie nie udało się wykonać "zadania" więc wrócił do wody, ale podczas próby dopłynięcia do piaszczystej łachy utonął. Świadkowie zeznali, że widzieli potem kobietę, która wsadziła 4-latka do wózka golfowego, po czym wróciła do kampera już bez niego.
Matka opowiedziała funkcjonariuszom, że wrzuciła do wody swoje dziecko, "ponieważ musiała to zrobić jako ofiarę dla Boga". Ciało chłopca znaleziono w jeziorze następnego dnia.
Trójka nastolatków, których udało się uratować, również miała zginąć. Kobieta zeznała policjantom, że starsze dzieci wprawdzie zdały testy, ale "usłyszała głos, który kazał jej wsadzić je wszystkie do wózka golfowego i wjechać do jeziora" - relacjonuje NBC News.
Rodzina Millerów, należąca do Kościoła Starego Zakonu Amiszów, była na wycieczce nad jeziorem. W oświadczeniu rodzina i kościół podkreślili, że wydarzenia te są wynikiem choroby psychicznej, a nie ich wierzeń.
Źródło: NBC News