Tragedia w Namysłowie. Powiedział dzieciom, że to "zabawa w Halloween"
W Namysłowie doszło do tragicznej zbrodni. Krzysztof K. zastrzelił rodziców i brata, a następnie popełnił samobójstwo. Ocalała bratowa opowiedziała o dramatycznych wydarzeniach.
04.12.2024 | aktual.: 04.12.2024 07:07
Wstrząsająca zbrodnia w Namysłowie miała miejsce 24 listopada podczas niedzielnego obiadu.32-latek Krzysztof K. zastrzelił swoich rodziców oraz starszego brata. Po kilku godzinach odebrał sobie życie. Przed śmiercią więził i znęcał się nad bratową, oszczędzając jednak dwie bratanice w wieku 5 i 7 lat.
Świadkowie opisują, że Krzysztof K. zaplanował zbrodnię z dużą precyzją. Potwierdziła to bratowa, która jako jedyna przeżyła masakrę. Jej partner, starszy brat Krzysztofa, zginął od kul. Kobieta zdołała uciec i zaalarmować sąsiadów, którzy wezwali pomoc.
Prokurator Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu poinformował, że relacja bratowej jest zgodna z zeznaniami innych świadków. Nie potwierdzono, by motywem zbrodni była zazdrość czy nienawiść. Bracia mieli dobre relacje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przygotowania do zbrodni
Krzysztof K. od miesięcy planował atak. W sierpniu złożył wniosek o pozwolenie na broń kolekcjonerską, które otrzymał 29 października. Zakupił dwie jednostki broni: skorpiona i glocka, oraz tysiąc sztuk amunicji. W dniu tragedii podczas obiadu Krzysztof K. nagle wyciągnął broń i zaczął strzelać do rodziny.
Po zastrzeleniu ojca i brata, przywiązał ich ciała do krzeseł i kontynuował obiad. Następnie zamknął matkę i bratową w osobnych pomieszczeniach. Bratową zmusił do rozebrania się i skuł ją kajdankami.
Bratowa zdołała uciec, gdy Krzysztof K. zajmował się bratanicami. Dziewczynki były w pokoju na poddaszu i nie widziały tragedii. Krzysztof K. powiedział im, że to "zabawa w Halloween".
Po ucieczce bratowej policja przybyła na miejsce, ale Krzysztof K. nie otwierał drzwi. Po godzinie sąsiedzi usłyszeli strzały. W nocy Krzysztof K. popełnił samobójstwo, a antyterroryści uwolnili dziewczynki, które spały w pokoju.
Źródło: Fakt