PolskaTragedia na Słowacji. Miejscowa policja nie oddała polskich samochodów

Tragedia na Słowacji. Miejscowa policja nie oddała polskich samochodów

Auta polskich kierowców, którzy doprowadzili do śmiertelnego wypadku pod Dolnym Kubinem, wciąż pozostają na parkingu słowackiej policji. Eksperci chcą wydobyć z nich wszystkie możliwe dane, przydatne w procesie dowodowym.

Tragedia na Słowacji. Miejscowa policja nie oddała polskich samochodów
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Policja Słowacja
Maciej Deja

09.10.2018 | aktual.: 09.10.2018 10:27

Porsche Cayenne, Mercedes-AMG C43 i ferrari i ich kierowcy zostały zatrzymane przez słowacką policję. Na policyjnym parkingu specjaliści starają się zebrać z aut wszelkie dane. Mogą one okazać się kluczowe dla oceny tego, który z kierowców najbardziej zawinił. Ekspert od rekonstrukcji wypadków drogowych w rozmowie z Wirtualną Polską sugeruje, że to kierowca ferrari ponosi największą winę za tragedię.

On, jak i mercedesa będą odpowiadać z wolnej stopy. Prokurator chce zmiany tej decyzji, gdyż jej zdaniem "istnieje obawa możliwego kontynuowania czynów karalnych oraz ucieczki". Zażalenie w tej sprawie rozpatrzy Sąd Okręgowy w Żylinie.

Za kierowcę ferrari, 27-letniego Adama Sz. kaucję w wysokości 20 tys. euro wpłaciła machocha. Według doniesień słowackich mediów, mężczyzna w dzieciństwie stracił matkę... w wypadku samochodowym.

Sąd w Dolnym Kubinie zdecydował o areszcie 42-letniego Marcina L. To kierowca porsche cayenne, który czołowo zderzył się ze skodą, doprowadzając do śmierci kierowcy 57-letniego Słowaka. Sprawcy wypadku grozi kara od 2 do 5 lat więzienia.

Warto dodać, iż Mercedes-AMG należy do polskiego importera i był użyczany do dziennikarskich testów. Tym razem udostępniono go Łukaszowi K., organizatorowi imprez z udziałem luksusowych i szybkich samochodów. Pozostałe samochody należą do prywatnych właścicieli. Nie ma informacji, kiedy słowacka policja je zwróci.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (436)