Afera pod Tatrami. Namierzeni przez monitoring
Straż Tatrzańskiego Parku Narodowego miała zidentyfikować podejrzanych o odpalenie fajerwerków w Tatrach. Zdarzenie miało miejsce w sylwestra w Dolinie Pięciu Stawów.
09.02.2024 | aktual.: 09.02.2024 17:16
Informację, że służby TPN namierzyły podejrzanych o skandaliczny czyn, podało Radio Zet. Według rozgłośni fajerwerki w rejonie Przedniego Stawu odpiła grupa siedmiu osób. "Osoby zostały wytypowane na podstawie monitoringu" - przekazało nieoficjalnie Radio Zet.
Informację rozgłośni potwierdził dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. "Szymon Ziobrowski nie chciał potwierdzić, w jaki sposób wytypowano podejrzanych, ale potwierdza, że dostali wezwania na przesłuchanie" - czytamy.
- Służby TPN od początku roku sprawdzały wszystkie tropy. Dzięki ich wytrwałości i ogromnemu zaangażowaniu udało się namierzyć krąg potencjalnych sprawców tego incydentu - powiedział Ziobrowski Radiu Zet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Trudno powiedzieć teraz, jakie będą konsekwencje, straż parku może nałożyć mandat w wysokości do jednego tysiąca złotych. Ale być może sprawa zostanie przekazana do sądu i konsekwencje będą znacznie bardziej dotkliwe - dodał.
Nagranie z miejsca zdarzenia
Przedstawicielka Tatrzańskiego Parku Narodowego Paulina Kołodziejczyk przekazała na początku stycznia, że turystom, którzy zdecydowali się na odpalenie fajerwerków w Tatrach, grożą surowe kary finansowe.
- Zostały złamane trzy podstawowe zasady obowiązujące na terenie parku, a mianowicie: hałasowanie, płoszenie dzikich zwierząt oraz przebywanie poza wyznaczonym szlakiem - mówiła.
Zachowanie turystów zbulwersowało także miłośników gór. Na profilu "Tatromaniak" na Facebooku pojawiło się nagranie ze zdarzenia. Dodatkowo napisano, że "anonimowa osoba zapłaci 5000 zł za wskazanie z imienia i nazwiska osoby, która w noc sylwestrową urządziła sobie pokaz sztucznych ogni w Dolinie Pięciu Stawów Polskich".
Źródło: Radio Zet