Tournée Xi Jinpinga po Europie. "Stale odgrywany rytuał"
- Mamy do czynienia z pewnym stale już odgrywanym rytuałem. Wszyscy przywódcy europejscy starają się wpływać na Chiny, by te wpłynęły na Rosję. Natomiast Chiny cały czas powtarzają, że są niezaangażowane w ten konflikt - mówi w rozmowie z WP Radosław Pyffel, odnosząc się do europejskich wizyt Xi Jinpinga w Europie.
Przywódca Chińskiej Republiki Ludowej, Xi Jinping, rozpoczął w niedzielę swoją pięciodniową podróż po Europie. Na liście jego planów znalazły się Francja, Serbia i Węgry. To jego pierwsza wizyta na Starym Kontynencie od 2019 roku.
Rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Lin Jian poinformował, że podróż Xi "wprowadzi stabilność do rozwoju stosunków chińsko-europejskich oraz wniesie nowy wkład w pokój i stabilność na świecie".
Kluczowe sprawy gospodarcze
Prof. Bogdan Góralczyk z Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że cel wizyt Xi Jinpinga w Europie był przede wszystkim gospodarczo-handlowy. - Stoimy na progu nowej wojny handlowej między Europą a Chinami - głównie Niemcy i Francja - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak mówi, "Chińczycy zaczęli masowo dostarczać na nasz kontynent samochody elektryczne, również baterie do tych samochodów, co będzie treścią trzeciego przystanku wizyty Xi Jinpinga na Węgrzech".
Kwestia Ukrainy i Bliskiego Wschodu
- Drugim zagadnieniem była niewątpliwie koncepcja forsowana przez Emmanuela Macrona. Ostatnio miał takie głośne wystąpienie na Sorbonie, a niezależnie udzielił jeszcze nie mniej głośnego wywiadu dla tygodnika "The Economist", o strategicznej niezależności kontynentu europejskiego czy Unii Europejskiej, czyli o wielkiej polityce - wyjaśnia prof. Góralczyk.
I dodaje, że - w tym kontekście - były dwie kwestie: Ukraina oraz Bliski Wschód. - Jeśli chodzi o Bliski Wschód, to wydano wspólne oświadczenie, które jest ciekawe, bo nieco zmienia dotychczasowe, bardzo rzadkie wypowiedzi Xi Jinpinga w tej kwestii. Co prawda nie wspomniano o Iranie, ale mówiono o deeskalacji. Należy to rozumieć tak, że Amerykanie mają naciskać na Iran, żeby nie eskalował, bo grozi nam wybuch kolejnej wojny - podkreśla.
Jak mówi prof. Góralczyk, były dwa dni rozmów z francuskim prezydentem. Ten drugi dzień wizyty w Pirenejach, w bardziej prywatnej atmosferze. - Często tak się największe rzeczy załatwia - mówię to jako ambasador tytularny, wiem jak to chodzi - zaznacza.
- Tutaj, w tej drugiej kwestii ukraińskiej, osiągnięto przynajmniej zapewnienie, że nie tylko będzie forsował koncepcję Macrona, żeby na czas Mistrzostw Olimpijskich w Paryżu nie było żadnych działań bojowych, wojennych. Ale drugie, co ważniejsze, że Chiny powstrzymają się, w trakcie trwającej wojny na obszarach Ukrainy, od dostaw broni dla Rosji, czy też nawet tak zwanego sprzętu podwójnego użytku - mówi.
Prof. Góralczyk podkreśla, że należy poczekać i zobaczyć, czy te obietnice nie okażą się puste, ale "niewątpliwie to, że padły z ust przywódcy chińskiego, jest sporym osiągnięciem".
"Węgry mogą być traktowane jako brama, z której Chiny pukają do UE"
Czy to, że najdłuższa część europejskiej wizyty Xi Jinpinga przypada na Węgrzech, ma znaczenie? W opinii prof. Góralczyka tak. - Dlatego, że w czasie tej wizyty, jak rozumiem, Xi Jinping będzie nie tylko w Budapeszcie, ale uda się też na południe kraju, do miasta Pecz, gdzie rozpocznie się budowa drugiej montowni chińskich samochodów elektrycznych - wyjaśnia.
- Pod Debreczynem budowana jest wielka fabryka baterii do samochodów elektrycznych. Wywołało to ogromne protesty społeczne, ponieważ jest to zagrożenie dla środowiska - problem z dostawą wody dla pobliskiego miasta, ponad 200 tysięcznego. Tym niemniej ta fabryka jest budowana - podkreśla ekspert.
"Dawny układ nie działa"
Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego, przedstawiciel Polski w Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, autor książki "Biznes w Chinach" w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że "spotkanie Xi Jinpinga w Europie to układanie nowych relacji handlowych, biznesowych i łańcuchów dostaw Chiny-Europa".
- To wszystko dzieje się na nowo. Dawny układ nie działa, a ułożenie tych relacji w obliczu wojny w Ukrainie i wielkiego napięcia między USA a Chinami nie jest proste. Europa szuka w tym wszystkim miejsca dla siebie i wcale nie jest jednomyślna - ocenia.
"Mamy do czynienia z pewnym stale już odgrywanym rytuałem"
- Emmanuel Macron stara się przedstawić jako lider Zachodu, ale lider inkluzywny, stąd zaproszenie dla Ursuli Von Der Leyen. Tyle że prezydent Francji prezentował inne spojrzenie od szefowej KE. Powiedział między innymi, że pomyślność Europy zależy od tego, czy Europa będzie w stanie nadal rozwijać relacje handlowe z Chinami, które będą zbalansowane - podkreśla Pyffel.
Natomiast Ursula von der Leyen stwierdziła, że "Europa nie zawaha się interweniować czy podejmować zdecydowanych ruchów, jeżeli Chiny będą zalewać rynek europejski swoimi produktami".
- Poza tym mamy do czynienia z pewnym stale już odgrywanym rytuałem. Wszyscy przywódcy europejscy starają się wpływać na Chiny, by te wpłynęły na Rosję. Natomiast Chiny cały czas powtarzają, że są niezaangażowane w ten konflikt i że nie są stroną w wojnie w Ukrainie. Znów namawiano Chiny, tak jak już Ukraińcy namawiają, żeby wzięły udział w negocjacjach pokojowych organizowanych przez Ukrainę w Szwajcarii w czerwcu - zaznacza ekspert.
"Nie dają zbyt wielkich nadziei"
Rozmówca WP zaznacza, że "Chińczycy już od jakiegoś czasu nie dają zbyt wielkich nadziei". - Mówią, że te rozmowy powinny się odbyć z udziałem wszystkich stron, w tym także Rosji, podobnie zresztą jak papież Franciszek i wiele krajów globalnego południa - dodaje.
I ocenia, że "prawdopodobnie nie uda się więc skłonić Chin do tego, żeby one wzięły udział w tych rozmowach". - Natomiast po fiasku rozmów Chiny-Izrael, Chiny starają się też odwracać trochę uwagę od tego punktu agendy europejsko-chińskiej, skupiając się bardziej na Bliskim Wschodzie i operacji Izraela w Strefie Gazy, wzywając do natychmiastowego zawieszenia broni - podkreśla.
Wizyta w cieniu rocznicy
Co do Węgier, Pyffel zaznacza, że "Orban zapowiadał, kiedy obejmował władzę kilkanaście lat temu na Węgrzech, o otwarciu na Wschód". - Wtedy wydawało się, że to absolutna fantastyka, a jednak to zrobił. To nie była jakaś opowieść czy teza do artykułu publicystycznego. Okazało się, że Chiny rzeczywiście stały się największym inwestorem zagranicznym na Węgrzech. Tych projektów jest bardzo dużo. To już jest po prostu fakt - mówi.
Wśród krajów, które odwiedza Xi, jest także Serbia - miejsce, gdzie - jak mówi ekspert, z którym rozmawia Wirtualna Polska - krzyżują się wpływy wielu mocarstw: Unii Europejskiej, USA, Rosji, także Chin. - Chiny więc też muszą być tam obecne - ocenia.
- Tutaj jest sporo projektów infrastrukturalnych ze względu na położenie geograficzne. I o tym pewnie są prowadzone rozmowy. Wszystko jednak dzieje się w cieniu 25. rocznicy zbombardowania ambasady chińskiej przez siły powietrzne NATO, które nastąpiło w 1999. Amerykanie przeprosili za to, ale to jest wydarzenie, które ma olbrzymi ładunek symboliczny - mówi ekspert.
Rola Polski? Nie na ten moment
Czy w przyszłości Polska mogłaby się stać celem takiej wizyty Xi Jinpinga? W ocenie rozmówcy WP chyba póki co nie. - W czerwcu będzie wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Pekinie. I to jest cała seria wizyt, bo - jak widzimy - ostatnio był kanclerz Olaf Scholz, też w Pekinie. I będzie też z wizytą Robert Fico, co jest ciekawe w kontekście Polski i Węgier - zaznacza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- On również zapowiedział, że chce dokonać nowego otwarcia w relacjach z Chinami. Istotny jest słowacki przemysł samochodowy. Wydaje mi się, że wizyta prezydenta Dudy będzie przede wszystkim apelowaniem o wsparcie w Ukrainie - podkreśla.
Oraz dodaje: - Osobiście chciałbym, a to jest bardzo ważna kwestia, żeby Polska jako jedenasty kraj w Unii Europejskiej, została objęta programem bezwizowym do Chin.
I wylicza: 10 krajów w Europie - Niemcy, Francja, Włochy, Holandia, Hiszpanie, Austria, Belgia, Luksemburg, Irlandia wiz do Chin już nie ma. - Na agendzie będą ważne sprawy, jak właśnie Ukraina i ta globalna polityka. Natomiast bardzo bym chciał, żeby po prostu udało się załatwić ten ruch bezwizowy dla naszego kraju - podkreśla Pyffel.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski