PublicystykaTomasz Janik: "Pani minister, stany nadzwyczajne nie są takie skomplikowane" [OPINIA]

Tomasz Janik: "Pani minister, stany nadzwyczajne nie są takie skomplikowane" [OPINIA]

Jadwiga Emilewicz nie przestaje zaskakiwać. W dzisiejszym wywiadzie dla Radia ZET, dopytywana o możliwe wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, obecna Minister Rozwoju i zapewne przyszła wicepremier, stwierdziła: "Czy wiemy, jakie są konsekwencje wprowadzenia stanu nadzwyczajnego? Będziemy mieć wojsko na ulicach, pozamykane portale internetowe, rozgłośnie radiowe". - Pani minister, stany nadzwyczajne nie są takie skomplikowane - odpowiada Tomasz Janik.

Tomasz Janik: "Pani minister, stany nadzwyczajne nie są takie skomplikowane" [OPINIA]
Źródło zdjęć: © Gallo Images | Feliks Herauf
Tomasz Janik

07.04.2020 16:27

Owszem, czas epidemii to okres stresu i niepokoju, a to nie sprzyja koncentracji. Efektem ubocznym tych sytuacji jest już kilka bon motów pani minister. Jadwiga Emilewicz była już łaskawa stwierdzić na początku epidemii koronawirusa, że "polska gospodarka oparta na małych i średnich firmach, które nie miały swoich parków produkcyjnych ulokowanych w Chinach, paradoksalnie na tego typu kryzysie może skorzystać", jak też wyrazić nadzieję, że "ta sytuacja nauczy nas, że należy się ubezpieczać".

Dzisiaj jednak pani minister zamiast kwestii gospodarczych zagłębiła się - niestety - w tematykę prawną.

Każdy stan to co innego

Uporządkujmy więc, szanowna pani minister: Konstytucja RP posługuje się pojęciem stanu nadzwyczajnego dla zbiorczego określenia wszystkich trzech "szczególnych" stanów, to jest stanu klęski żywiołowej, stanu wyjątkowego i stanu wojennego.

Ta nomenklatura może rzeczywiście być nieco myląca, bo na pierwszy rzut oka "stan nadzwyczajny" i "stan wyjątkowy" można uznać za to samo - oba te słowa oznaczają tyle, że jest to stan daleki od normalności. Niemniej, jeśli w przepisach używane są różne słowa, to nie mogą oznaczać tego samego. Każdy stan wyjątkowy jest zatem stanem nadzwyczajnym (należy do tej kategorii), ale nie każdy stan nadzwyczajny musi być stanem wyjątkowym – do "wyboru" jest bowiem również stan klęski żywiołowej i stan wojenny.

Stan nadzwyczajny (czyli każdy z trzech przewidzianych przepisami Konstytucji stanów) można wprowadzić, jak stanowi ustawa zasadnicza, "w sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające". Przy czym w pewnym uproszczeniu można stwierdzić, że stan klęski żywiołowej wprowadza się w razie konieczności walki z siłami natury, a stan wyjątkowy i stan wojenny - w razie konieczności walki z ludźmi. Każdy stan nadzwyczajny wprowadzany jest z innych przyczyn, w nieco innej procedurze i pozwala na prowadzenie odmiennych działań.

Stan klęski żywiołowej w Polsce

Stan klęski żywiołowej wprowadza się "w celu zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych lub awarii technicznych noszących znamiona klęski żywiołowej oraz w celu ich usunięcia”. Natomiast katastrofa naturalna to zgodnie z ustawą zdarzenie związane z działaniem sił natury - na przykład trzęsienia ziemi, pożary, susze, powodzie, masowe występowanie szkodników, chorób roślin lub zwierząt albo też (uwaga!) chorób zakaźnych ludzi.

W czasie stanu klęski żywiołowej, można istotnie, jak wskazała Minister Rozwoju, "mieć wojsko na ulicach", ale nie do walki zbrojnej, co do zmagania się z powodzią, skutkami wichur czy pożarów. W tym czasie możliwe są też różnego rodzaju ograniczenia wolności i praw człowieka i obywatela, ale akurat nie te, o których mówi Jadwiga Emilewicz.

Przykładowo można nakazać pracodawcy oddelegowanie jego pracowników do walki z żywiołem, zakazać okresowego podwyższania cen na niektóre towary, dokonać przymusowych rozbiórek i wyburzeń budynków, nakazać udostępnienie prywatnych pomieszczeń osobom ewakuowanym czy nałożyć obowiązek poddania się kwarantannie (brzmi znajomo?).

Stan wyjątkowy w Polsce

Bardziej ekstremalnie, co oczywiste, prezentuje się następny stan nadzwyczajny, czyli stan wyjątkowy. Może on być wprowadzony, jak stanowi Konstytucja, "w razie zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego". Ustawa doprecyzowuje, że zagrożenie może być spowodowane m.in. działaniami o charakterze terrorystycznym lub działaniami w cyberprzestrzeni.

To tutaj mogą zostać wprowadzone ograniczenia, których tak obawia się pani minister - to znaczy użycie sił zbrojnych "do przywrócenia normalnego funkcjonowania państwa, jeżeli dotychczas zastosowane siły i środki zostały wyczerpane" z prawem do użycia broni palnej, czy właśnie cenzura mediów, kontrola prywatnej korespondencji (również internetowej) czy zagłuszanie przekazów radiowych, telewizyjnych i innych.

Na dokładkę wprowadzić można zarząd komisaryczny w samorządach, zakazać strajków, internować osoby zagrażające konstytucyjnemu ustrojowi państwa czy nakazać uzyskiwanie zezwolenia władzy na zmianę miejsca pobytu.

Stan wojenny w Polsce

Z kolei stan wojenny wprowadzany jest "w razie zewnętrznego zagrożenia państwa, zbrojnej napaści na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub gdy z umowy międzynarodowej wynika zobowiązanie do wspólnej obrony przeciwko agresji". W nim również możliwa jest cenzura i kontrola korespondencji czy zakazanie strajków, ale jego istotą jest oczywiście co innego – usprawnienie walki z wrogiem zewnętrznym.

W stanie wojennym prezydent może mianować Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych, rząd zarządza przejście na wojenne zasady działania organów władzy publicznej i może też na przykład zawiesić funkcjonowanie organów władzy publicznej w strefie bezpośrednich działań wojennych. Zakazać wtedy można - czego nie przewidują przepisy o stanie wyjątkowym - lotów polskich i obcych statków powietrznych, ruchu statków czy wszelkich pojazdów na drogach publicznych. W czasie stanu wojennego może być też wprowadzony powszechny obowiązek pracy (dla zdrowych osób pomiędzy 16 a 65 rokiem życia) czy nawet zarząd komisaryczny dla przedsiębiorców (również zagranicznych), jeżeli przedmiotem ich działalności jest wytwarzanie wyrobów lub świadczenie usług o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa lub obronności państwa.

W Polsce skojarzenia ze stanem wojennym są jednoznaczne, niemniej pamiętajmy wszyscy, że obecne nazewnictwo odbiega od wcześniejszych oznaczeń. Stan nadzwyczajny wprowadzony w Polsce 13 grudnia 1981 roku dzisiaj byłby nazwany nie stanem wojennym, ale stanem wyjątkowym.

Walczymy z chorobą, nie ludźmi

Gołym okiem widać, że w sytuacji pandemii koronawirusa jedynym stanem nadzwyczajnym, który mógłby (i moim zdaniem powinien) zostać wprowadzony, jest stan klęski żywiołowej - ponieważ to przepisy dotyczące tej instytucji pozwalają na efektywniejszą walkę z chorobą zakaźną.

Nasz kraj nie został opanowany przez partyzantów czy separatystów a przez zagrożenie mające charakter chorobowy. Do pokonania koronawirusa są więc, szanowna pani minister i cały rządzie, potrzebne środki pokojowe. A nie wojsko na ulicach czy cenzura internetu.

Tomasz Janik dla WP Opinie. Autor jest adwokatem, członkiem Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)