Uczestnik "Kuchennych rewolucji" zabił 10‑letnią córkę. Rodzina mężczyzny przerywa milczenie
- Bardzo przeżywamy to, co stało się w naszej rodzinie. Wiemy jednak, że Olek bardzo kochał córki. Wszystko by dla nich zrobił. Nie możemy uwierzyć w tę tragedię - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską rodzina zamordowanej 10-letniej Igi. Jej ojciec miał zadzwonić na policję i przyznać się do zabójstwa dziewczynki. Chwilę po telefonie wyskoczył z okna.
23.01.2023 | aktual.: 23.01.2023 20:50
Dramatem, który w sobotę rozegrał się w Inowrocławiu, żyje cała Polska. 52-letni Aleksander M. miał zadzwonić na policję i powiedzieć, że zabił swoją 10-letnią córkę. Zanim służby dojechały na miejsce, mężczyzna wyskoczył z 4. piętra. Trafił do szpitala, gdzie zmarł. Lekarzom nie udało się go uratować.
52-latek razem z partnerką Iwoną brali udział w programie "Kuchenne rewolucje". Rewolucja w lokalu "Bistro z Gęsią Po Drodze" się udała, jednak mężczyzna nie był obecny podczas kontrolnej wizyty Magdy Gessler. Teraz już wiemy, że powodem jego nieobecności był pobyt w szpitalu psychiatrycznym.
Mężczyzna był związany z Iwoną. Para miała dwójkę dzieci w wieku 10 oraz 15 lat. Aleksander pomagał też w wychowywaniu już pełnoletniej córki Iwony z jej poprzedniego związku. Jak mówią mieszkańcy Inowrocławia, dziewczyna jest bardzo uzdolniona. To jedna z dum miasta, świetnie gra w tenisa.
- On by dla nich zrobił dosłownie wszystko. Nigdy nie stała im się krzywda. Bardzo je kochał i chciał dla nich jak najlepiej. Nie wiemy, co tam się mogło wydarzyć i dlaczego doszło do takiej tragedii. Jesteśmy wstrząśnięci tym wszystkim - mówią w rozmowie z Wirtualną Polską brat i bratowa Iwony.
- Pomagałam Olkowi i Iwonie w wychowywaniu dzieci. Kiedy oni byli zajęci restauracją, ja pilnowałam, odrabiałam z nimi lekcje, bawiłam się. Ostatnie dni chorowałam, nie za bardzo mogłam wychodzić z domu. Bardzo przeżywam to, co się wydarzyło - dodaje pani Basia, mama Iwony i babcia dziewczynek.
Rodzina podkreśla, że chciałaby przeżyć żałobę w spokoju. Teraz najważniejsza jest dla nich opieka nad 15-latką oraz jej starszą siostrą.
Mieszkanie, w którym doszło do tragedii, zostało zaplombowane przez policję. Sąsiedzi od soboty nie mogą się otrząsnąć. Wielu mieszkańców znało Aleksandra od dziecka. Mężczyzna wprowadził się tutaj w latach 80. z rodzicami i rodzeństwem. Wszyscy - oprócz niego - wyjechali później do Włoch.
- Szok, człowiek się nie spodziewał. To była normalna rodzina. Zawsze mówili "dzień dobry" z uśmiechem. Tego dnia obudził mnie ogromny huk, potem pogotowie, policja. Nic wcześniej nie wskazywało, żeby tam coś złego się działo. Nie rozumiem, jak mogło do tego dojść, dziewczynka przecież nie była niczemu winna - mówi nam pani Daniela.
- Co ja mogę myśleć? To jest tragedia nie do opisania. Na osiedlu mówi się, że słabo mu szło w tej restauracji po "Kuchennych rewolucjach". Kiedyś prowadził sklep obuwniczy na tzw. Manhattanie. Od zawsze chciał prowadzić swój biznes - dodaje pani Halina.
- Mieszkał tu od małego, z przerwą na chwilę, kiedy wybudował się z pierwszą żoną pod Inowrocławiem. Ale po rozstaniu założył nową rodzinę. Często widywałam tu babcię jego nowej partnerki, która bardzo pomagała w wychowaniu wnuków. Nie mogę o nim powiedzieć ani jednego złego słowa. Coś się musiało wydarzyć po tym programie. Od tego się wszystko zaczęło. Najpierw on w szpitalu, potem jego partnerka. Niestety już nigdy nie dowiemy się, co tam zaszło i co siedziało w jego głowie - podsumowuje pani Eugenia.
Pracownicy restauracji prosili o uszanowanie ich żałoby. Mówią, że bardzo przeżywają te wydarzenia i z całego serca współczują najbliższym. Restauracja została tymczasowo zamknięta. Nie wiadomo, czy po śmierci właściciela wznowi działalność.
Na poniedziałek zaplanowana była sekcja zwłok 10-latki. Jak podawała Polska Agencja Prasowa, rzecznik prasowa inowrocławskiej policji asp. szt. Izabella Drobniecka potwierdziła, że w mieszkaniu - po siłowym wyważeniu drzwi - znaleziono zwłoki dziewczynki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W wyniku oględzin ustalono, że dziecko zmarło na skutek zadanych ran kłutych. Ze wstępnych ustaleń, które poczyniliśmy z policją, wynika, że doszło do tragedii rodzinnej. Jakie były szczegóły - w tym momencie nie możemy powiedzieć, bo nie wszystko zostało jeszcze zrekonstruowane - poinformowała rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska.
15-letniej siostry nie było w domu w momencie tragedii. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że tego dnia nocowała u koleżanki.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać ze specjalistą, zadzwoń pod bezpłatny numer:
- 116 111 – całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę,
- 116 123 – całodobowy telefon zaufania dla osób dorosłych Polskiego Towarzystwa Psychologicznego,
- 800 70 22 22 – całodobowy telefon dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym,
- 22 484 88 01 – antydepresyjny telefon zaufania Fundacji ITAKA,
- 22 484 88 04 – telefon zaufania młodych Fundacji ITAKA,
- 800 12 12 12 – dziecięcy telefon zaufania Rzecznika Praw Dziecka.
Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też tutaj.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski