Z zimna tracą przytomność. "Jeśli nie obudzą, nie ockniesz się nigdy"
Niskie temperatury zimą są ogromnym problemem nie tylko dla walczących na froncie żołnierzy, ale również i dla urządzeń elektronicznych. Według ukraińskich żołnierzy, zimą na wojnie powerbanki są sprawą życia i śmierci.
Wojna w Ukrainie. Śledź najnowsze informacje w naszej RELACJI NA ŻYWO
Podczas walki w miesiącach zimowych wyzwaniem są nie tylko odmrożenia czy odpowiednie racje żywnościowe, ale też funkcjonowanie urządzeń elektronicznych, które szybko się rozładowują; dlatego powerbanki stają się w Donbasie sprawą życia lub śmierci - czytamy we wtorkowym reportażu niezależnej rosyjskiej telewizji Nastojaszczeje Wriemia, opisującym warunki, w których walczą ukraińscy żołnierze.
Bez prądu ani rusz
W nocy, gdy jest najzimniej, mróz doskwiera nie tylko ludziom, ale także nowoczesnym urządzeniom, szczególnie dronom. Przydatność bezzałogowców, które działają na prąd elektryczny, zmniejsza się wprost proporcjonalnie do spadku temperatury - informuje opozycyjna rosyjska telewizja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wszystko rozładowuje się dużo szybciej. Operatorzy dronów nie wypuszczają maszyn, jeśli poziom naładowania (baterii) wynosi mniej niż 25 proc. (...) Oprócz dronów, prąd jest też jednak potrzebny do starlinków, noktowizorów, tabletów, a przede wszystkim do krótkofalówek. Żołnierze mogą być w terenie nawet przez tydzień. W tym czasie wszystko się rozładowuje. Jeśli jest możliwość, żeby przywieźć coś naładowanego, to w pierwszej kolejności wiezie się powerbanki. To sprawa życia bądź śmierci" - wyjaśnił ukraiński oficer Taras Berezowec.
Jeśli cię nie obudzą, nie ockniesz się nigdy
Prawdziwym sprawdzianem wytrzymałości jest nawet pojedyncza noc w okopie, gdy rosyjskie wojska nie prowadzą żadnych ostrzałów. "Razem z moim towarzyszem broni staliśmy na posterunku i na zmianę na 5-10 minut traciliśmy przytomność z zimna. To bardzo niewskazane na pierwszej linii frontu, ale zimno może sprawić, że (nagle) po prostu przyjemnie zasypiasz. Jeśli cię nie obudzą, to nie ockniesz się już nigdy" - relacjonował Roman Trochymec z pułku Azow.
Na froncie pod Bachmutem temperatura wzrasta w ciągu dnia do kilku stopni Celsjusza powyżej zera, a nocą ponownie chwyta mróz. Oznacza to, że okopy najpierw zamieniają się w błoto, a potem na powrót, zamarzają i ziemia staje się twarda niczym kamień. W takich warunkach pojazdy gąsienicowe muszą być wyposażone w specjalne gumowe podkładki, ponieważ w innym przypadku mogą na dobre utkwić w zmrożonym gruncie - opisuje niezależna rosyjska telewizja.
Źródło: Nastojaszczeje Wriemia, PAP
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ