"To oznaczałoby kapitulację". Doradca Zełenskiego dosadnie
Zdaniem doradcy prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego negocjacje z Moskwą oznaczałyby kapitulację. - Rosja nie chce negocjacji - podkreślił Mychajło Podolak.
20.11.2022 | aktual.: 20.11.2022 18:30
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ.
- Kiedy masz inicjatywę na polu bitwy, nieco dziwne jest otrzymywanie propozycji typu: "i tak nie będziesz w stanie zrobić wszystkiego środkami wojskowymi, musisz negocjować" - wskazał w wywiadzie dla agencji AFP Podolak.
W jego opinii oznaczałoby to, że "kraj, który odzyskuje swoje terytoria, musi skapitulować przed krajem, który przegrywa".
Przypomnijmy, że niedawno media w USA przekazały, iż niektórzy wyżsi urzędnicy zachęcają Ukrainę, by rozważyła rozmowy z Moskwą. Z kolei, jak przypominała agencja AFP, prezydent Zełenski odrzuca te prepozycje, wyjaśniając, że nie będzie rozmów bez wcześniejszego wycofania wojsk rosyjskich z całego terytorium Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Piloci Su-24M w akcji. Tak wspierają oddziały piechoty na froncie
"To są punkty zwrotne wojny"
Podolak dodał, że Moskwa nie przedstawiła Kijowowi "żadnej bezpośredniej propozycji" rozmów pokojowych, woląc przekazywać je przez pośredników.
- Pomimo ciężkich porażek militarnych Rosji w ostatnich tygodniach, w tym odzyskania przez Ukrainę kluczowego miasta Chersonia na południu, prezydent Władimir Putin nadal uważa, że może zniszczyć Ukrainę. To jego obsesja. Odzyskanie Chersonia oraz wcześniejsze wyzwolenie obwodu charkowskiego to są punkty zwrotne wojny - uważa doradca Zełenskiego.
- Nasi partnerzy nadal uważają, że możliwy jest powrót do czasów przedwojennych, kiedy Rosja była wiarygodnym partnerem - wskazał Podolak.
Ukraiński polityk dodał, że Ukraina zachwycona zwycięstwami militarnymi nie może teraz pozwolić sobie na przerwę w kontrofensywie, pomimo nadejścia zimy, która utrudnia walkę na froncie. - Dzisiaj nawet mała przerwa tylko zwiększa straty poniesione przez Ukrainę - oznajmił.
Podolak prosi o broń. "Przybliżyłaby koniec wojny"
Podczas wywiadu rozmówca agencji AFP zaapelował do Zachodu o zwiększenie dostaw broni dla walczącej Ukrainy. - Potrzebujemy jeszcze od 150 do 200 czołgów, około 300 pojazdów opancerzonych, stu systemów artyleryjskich, 50–70 wieloprowadnicowych systemów rakietowych, w tym potężnych amerykańskich HIMARS, a także od 10 do 15 systemów obrony powietrznej, aby zamknąć niebo - wspomniał.
Podolak przypomniał też o amerykańskich pociskach ATACMS, które mają zasięg 300 km. - Zasięg broni, jaką dysponuje obecnie Ukraina, ledwie przekracza 80 km - zaznaczył.
W ocenie Ukraińca taka broń "przybliżyłaby koniec wojny", pozwalając Ukrainie "zniszczyć duże rosyjskie składy wojskowe" znajdujące się głęboko na okupowanych terenach, które obecnie są niedostępne.
Oprócz tego doradca prezydenta powiedział też, że Kijów nie musi atakować celów wojskowych w Rosji. - Wojna zakończy się, gdy odzyskamy kontrolę nad naszymi granicami i kiedy Rosja zacznie się bać Ukrainy - dodał Podolak.