"Ukraińcy są spóźnieni". Generał mówi o nachodzącej zimie na froncie
- Jeśli Ukraińcy chcą uzyskać powodzenie w Donbasie, to muszą jak najszybciej odciąć Rosjan od linii zaopatrzenia. I wziąć w kleszcze zgrupowanie wojsk Putina - mówi WP gen. bryg. dr Jarosław Kraszewski, były szef Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN. Jak dodaje, Ukraińcy powinni się spieszyć, bo zimą to Rosjanie będą zyskiwać przewagę liczebną i próbować się wzmocnić.
W Ukrainie spadł pierwszy śnieg. A prognozy na weekend nie są optymistyczne. W sobotę - według meteorologów - za naszą wschodnią granicą spodziewany jest atak zimy. Miejscami, od granicy z Mołdawią i Rumunią, częściowo przez zachodnie, centralne, po północne obwody kraju ma spaść nawet 10-30 cm śniegu. Intensywne opady spodziewane są również w Kijowie.
Jak zimowa sytuacja wpłynie na przebieg działań wojennych i jakie scenariusze mogą w najbliższych dniach być realizowane? O tym Wirtualna Polska rozmawia z gen. Jarosławem Kraszewskim.
Sylwester Ruszkiewicz, Wirtualna Polska: Po zajęciu Chersonia przez ukraińskie wojska, główną areną zaciętych walk między ukraińskimi i rosyjskimi wojskami znów stał się Donbas. Świadczy o tym m.in. nasilenie rosyjskich ataków pod Bachmutem, a także pod Wuhłedarem i realizacja planów zajęcia całego obwodu donieckiego na wschodzie kraju. Co Ukraińcy powinni teraz zrobić?
Gen. Jarosław Kraszewski: Putin oddał Chersoń pod warunkiem, że będzie zwycięstwo w Donbasie. To tam Rosjanie będą chcieli wykonać rozstrzygające uderzenie. To tam przerzucają swoje siły, dlatego Ukraińcy są spóźnieni i w niedoczasie. Muszą tam równoważyć rosnącą przewagę rosyjskich wojsk i rzucić tam żołnierzy z mobilizacji. A żeby dokonać skutecznego natarcia, musi być mnóstwo ukraińskich wojsk zgromadzonych w tamtym rejonie. Musi tam być co najmniej trzy razy więcej żołnierzy ukraińskich niż Rosjan.
Tak szybko zapewne to nie nastąpi. Czy widzi więc pan realną możliwość próby zatrzymania rosyjskich wojsk w Donbasie?
Żeby zminimalizować ewentualne porażki w Donbasie, Ukraińcy muszą posłużyć się fortelem. Powinni obecnie mocno pójść w stronę Melitopolu, żeby Rosjanie byli przekonani, że na tamtym odcinku idzie natarcie na Półwysep Krymski. To mogłoby skutkować wycofaniem wojsk Putina z Donbasu, osłabieniem ich tam i zwycięstwem ukraińskiej armii. Muszą sprytnie działaniami manewrowymi odwlec od Donbasu uwagę, by podczas przerzutu rosyjskich wojsk w stronę Krymu, niszczyć je i dezorganizować. To kluczowy warunek, by załamać całkowicie wolę walki po rosyjskiej stronie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mimo sukcesu ukraińskiej armii odcinek chersoński wciąż jest zagrożony ostrzałem ze strony rosyjskich wojsk. Po zajęciu Chersonia przez Ukraińców i wycofaniu się Rosjan na lewy brzeg Dniepru linia frontu może długo się tam nie przesunąć?
Nie łudźmy się, że po zajęciu Chersonia Ukraińcy ruszą z ofensywą na drugi brzeg. To niemożliwe. Najpierw trzeba uchwycić przyczółki znajdujące się na lewym brzegu Dniepru i przerzucić część żołnierzy, którzy będą w stanie wiązać walką Rosjan. Dopiero wtedy można cokolwiek myśleć o przerzucaniu głównych, ukraińskich sił. W innym wypadku będzie druga Normandia i Dunkierka. To będzie masakra. I nie trzeba do tego dużej ilości sił po stronie Rosjan. Wystarczy odpowiednia ilość amunicji.
Powiedział pan w jednym z wywiadów, że trzeba studzić emocje, a Rosjanie za kilka dni przejdą do ostrzału Chersonia.
Żeby ostrzeliwać Chersoń, Rosjanie nie potrzebują znacznej ilości sprzętu. Wystarczy im ostrzał Kindżałami (hipersonicznymi pociskami, które są lotniczą wersją pocisku balistycznego Iskander - przyp. red.) i BM-30 Smiercz (rosyjski system artylerii rakietowej kalibru 300 mm przeznaczony dla samodzielnych brygad artylerii - przyp. red.). A taki ostrzał jest już prowadzony.
Komu w takiej sytuacji może bardziej zaszkodzić zbliżająca się zima?
Jeśli warunki zimowe będą w miarę normalne, czyli nie będzie skrajnie niskich temperatur i śnieżyc, które utrudniają prowadzenie działań ognia artyleryjskiego, to Rosjanie zyskają przewagę. Chodzi o liczebną przewagę na froncie, bowiem pojawią się w ich szeregach tysiące nowych rezerwistów. Spora część, niewyszkolona i nieodpowiednio wyposażona, zapewne nie przeżyje, ale pozostali zostaną wprzęgnięci w rosyjskie jednostki, przez co zwiększy się siła ostrzału.
Jeśli zima będzie sroga, szanse się wyrównują. Pod warunkiem że Ukraina również na front "dorzuci" swoich rezerwistów. Dla Rosjan zima będzie korzystniejsza, bo będą dosypywać na front kolejne siły.
Wynika z tego, że najbliższe dni mogą być kluczowe w zniwelowaniu ewentualnej przewagi wojsk rosyjskich w okresie zimowym?
Zimowy okres Rosjanie na pewno będą chcieli wykorzystać na wzmocnienie swoich pozycji. Ukraińcy mogą do tego nie dopuścić, nękając ich ostrzałem artyleryjskim i przy użyciu HIMARS-ów. Będą wówczas zmuszeni cofać się ze swoich pozycji. Przypomnijmy, że linia zaopatrzenia żołnierzy rosyjskich w Donbasie wiedzie z Krymu, dlatego Ukraińcy powinni wykorzystać jeszcze obecne warunki, by próbować je odciąć.
Rozmawiał Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski