To ona ściga Magdę G. za reklamę alkoholu. "Kiedyś to będzie taki wstyd, jak kradzież ze sklepu"
Sprawiła, że restauratorka Magda G. jest oskarżona o nielegalną reklamę alkoholu i grozi jej pół mln grzywny. Nam tłumaczy swój cel. - Kiedy gwiazda z milionem followersów publikuje post reklamujący alkohol, to takie przestępstwo ma swoje policzalne ofiary. To są ci młodzi ludzie, którzy idą do monopolowego, żeby celebrować tak, jak ich idol - mówi Marta Oleszczuk z Krajowego Centrum Profilaktyki Uzależnień.
To pracownicy państwowej instytucji Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom są inicjatorami podejmowanych w prokuraturze śledztw w sprawach celebrytów, którzy reklamują alkohol w mediach społecznościowych.
Na stronach rządowych przeczytacie, że KCPU to "wyspecjalizowana agencja ministra zdrowia, utworzona w wyniku połączenia Krajowego Biura do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii oraz Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych". Brzmi groźnie?
Jednak to zaledwie trzy osoby zajmujące się monitorowaniem reklam alkoholu w mediach społecznościowych. Przez kilkanaście lat byli jak mrówka, próbująca nadepnąć na odcisk słoniowi. Na 101 doniesień do prokuratury otrzymali 23 odmowy wszczęcia, 47 umorzeń z powodu braku znamion przestępstwa i tylko 4 wyroki skazujące. Statystyka nie obejmuje ostatniego roku, kiedy prokuratura informowała o postawieniu w stan oskarżenia kilkunastu gwiazd. Co się zmieniło?
- Zmieniło się nastawienie prokuratury do tego typu spraw. Zmieniło się nastawienie samych Polaków, którzy jak widzą, że ktoś znany publikuje zdjęcie z butelką, to czują zażenowanie, że to zaczyna razić i budzić niesmak. Mniej osób pisze nam w komentarzach, że jesteśmy starymi ciotkami, które czepiają się ludzi żyjących w wolnym kraju - mówi WP Marta Oleszczuk, szefowa działu prawnego Krajowego Centrum Profilaktyki Uzależnień.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tomasz Molga, Wirtualna Polska: - Ostatnio prokuratura poinformowała o oskarżeniu Magdy G., znanej restauratorki w związku z zamieszczeniem posta reklamującego wino. Kilka miesięcy wcześniej aktem oskarżenia objęto 12 innych celebrytów. Nieźle się wzięli państwo za robotę?
Marta Oleszczuk, szefowa działu prawnego Krajowego Centrum Profilaktyki Uzależnień: - Ależ skąd. Pracuję tak samo od 12 lat. Przez ten czas w taki sam sposób reagujemy na zamieszczanie niedozwolonych reklam w internecie. Sądzę, że doszło do zmiany nastawienia prokuratury i sądów. Chcą o tym informować, chcą pokazać, że reagują. Sporo w tym zasługi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który dostrzegł znaczenie mediów społecznościowych jako nośnika treści reklamowych.
Gdy opublikuję zdjęcie na Facebooku, jak siedzę pod palmą z kieliszkiem, bo właśnie piję smaczne wino, to popełniam przestępstwo?
Niedopuszczalne jest umieszczenie znaku handlowego konkretnej marki wina lub wódki, a jeśli w dodatku pisząc, że te produkty były smaczne, popularyzuje pan spożywanie tych napojów, może to być uznane za naruszenie przepisów, jeśli post jest publiczny. W przypadku piwa, reklamy muszą być zawierać ostrzeżenie o szkodliwości spożywania alkoholu. Tak mówią polskie przepisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Z praktyki wiemy, że media społecznościowe to także nośnik reklam.
Przecież takich wpisów są setki tysięcy? Proszę bardzo, wpisuję na Facebooku hasło dobre piwo i już pokazuje się post, na którym facebookowicz pan Daniel pisze tak: "Majóweczkę czas zacząć, kurczak z grilla, kiełbasa z musztardą i dobre piwo. Czy potrzeba czegoś więcej do szczęścia". Pokazuje butelkę piwa z etykietą konkretnego browaru. Czy on łamie przepisy?
Ostrzegam, że można to w ten sposób ocenić. Ocena należy do sądu.
Czy to w taki sposób urząd zainteresował się i złożył doniesienie na restauratorkę Magdę G.?
Nie chciałabym mówić o konkretnych sprawach. Najczęściej reagujemy na głos oburzenia jakiejś osoby, która nam przesyła post z reklama alkoholu albo wyświetli się on naszemu pracownikowi, bo korzystamy z monitoringu mediów. Reklam jest znacznie więcej, niż wynosi liczba możliwych do napisania i opracowania zgłoszeń do prokuratury.
W ciągu roku prowadzę od kilku do kilkunastu spraw. Często odpisujemy osobom, które kierują do nas skargi, że reklamowanie alkoholu jest ścigane z urzędu. Każdy może, a nawet powinien składać zawiadomienie. Tak robił znany aktywista Jan Śpiewak.
W przypadku celebrytów, różnych gwiazd, czasem organy ścigania mają ułatwione zadanie. Okazywało się, że znane osoby mają podpisane umowy z producentami czy dystrybutorami alkoholu na odpłatne zamieszczanie postów z konkretnym winem, czy drinkiem. Przecież w takim wypadku nie może być wykrętów, skoro post był płatny, więc była reklama.
Jak wyglądały pierwsze pani sprawy?
Była taka reklama, gdzie młodzi ludzie z butelkami piwa w ręku jechali na pace samochodu. Potem był biwak pod namiotami, następnie roznegliżowani wskakiwali do jeziora i tam się bawili, śmiali i przepychali. Nic tylko kupować skrzynkę piwa na każdy biwak. Ależ to było perfidne.
Napisałam zgłoszenie, że to jest niezgodne z zapisami ustawy, bo reklama alkoholu nie może odwoływać się do relaksu, dobrej zabawy, atrakcyjności seksualnej. Bodajże policja odpowiedziała mi, że nie rozumieją, gdzie doszło do złamania przepisów.
Przełom nastąpił w marcu 2015 roku, kiedy sąd uznał winę lokalu gastronomicznego, który zamieszczał na Facebooku reklamy dostępnych u siebie win. Grzywna była minimalna, ale uzyskaliśmy wyrok, że media społecznościowe to przestrzeń reklamowa.
Ukarany też został młody i popularny polityk, który postanowił zrobić wódkę kojarzoną ze swoim nazwiskiem. Od tego momentu szala zaczyna przechylać się na naszą stronę.
Za niegodne prawem reklamowanie alkoholu grozi kara grzywny od 10 do 500 000 złotych. Czy to odstrasza?
Robi wrażenie na osobach, które uzyskają świadomość, że popełniają przestępstwo. Myślę, że sądy zaczną wkrótce orzekać zwrot pieniędzy zarobionych na bezprawnych reklamach.
Chcielibyśmy osiągnąć efekt, że znane osoby będą mieć świadomość, że reklamowanie alkoholu to jest coś złego, budzącego niesmak i psującego ich wizerunek. To coś, co wyrządza szkody z punktu widzenia zdrowia publicznego. Przy milionowych zasięgach Instagrama czy Facebooka ofiary przestępstwa są policzalne.
Część odbiorców reklamy pójdzie do monopolowego, aby kupić alkohol i celebrować jakąś okazję w podobny sposób, jak ich idol. To wpływa na poziom spożycia w alkoholu w Polsce. Według ESPAD (European School Survey Project on Alcohol and Other Drugs - red.), prowadzonego na grupie młodzieży szkolnej w wieku 15-16 lat, odsetek uczniów w Polsce, którzy pili alkohol w ciągu poprzednich 30 dni, wynosi 47 proc.
Uważam, że kiedyś reklamowanie alkoholu będzie takim wstydem, jak kradzież butelki wódki ze sklepu.
Rozmawiał Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski