To oficjalny wniosek: Kaczyński i Ziobro przed Trybunał Stanu; PiS protestuje
Jest już projekt końcowego sprawozdania z trwających trzy i pół roku prac komisji ds. wyjaśnienia okoliczności śmierci Barbary Blidy. Były premier Jarosław Kaczyński i b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przed Trybunał Stanu, zarzuty karne dla b. szefów ABW Bogdana Święczkowskiego i Grzegorza Ocieczka - takie wnioski formułuje w projekcie Ryszard Kalisz (SLD). Zdaniem Mariusza Błaszczaka i Beaty Kempy z PiS wniosek ma charakter czysto polityczny. - Widać, że Ryszard Kalisz rozpoczął już kampanię. Musi się zasłużyć, żeby otrzymać dobre miejsce na liście SLD - powiedział Wirtualnej Polsce Błaszczak. W raporcie podkreślono, że Barbara Blida 25 kwietnia 2007 r., gdy ABW wkroczyła do jej domu, najprawdopodobniej nie chciała popełnić samobójstwa.
14.06.2011 | aktual.: 14.06.2011 16:54
Rekomendacja wniosków o postawienie przed Trybunałem Stanu b. premiera Jarosława Kaczyńskiego oraz b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry to główna konkluzja projektu raportu sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Barbary Blidy.
Projekt raportu przekazał członkom komisji jej przewodniczący Ryszard Kalisz (SLD). Posłowie będą mogli teraz przez miesiąc zgłaszać poprawki do tego dokumentu.
Zgodnie z ustawą o komisji śledczej, sama komisja nie może skutecznie zainicjować parlamentarnej procedury postawienia przed Trybunałem Stanu premiera lub ministra. Sejmowi śledczy, według przepisów, taki wstępny wniosek mogą sformułować jedynie m.in. wobec prezesów NBP, NIK i członków KRRiT.
W związku ze sprawą śledztwa, w którym chciano postawić Blidzie zarzuty, oraz samobójczej śmierci b. posłanki SLD - według projektu raportu - karnie odpowiadać powinni także m.in.: b. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdan Święczkowski oraz b. wiceszef Agencji Grzegorz Ocieczek.
Kaczyński i Ziobro oskarżeni
Kaczyński i Ziobro odpowiedzialni są, jak zaznaczono w projekcie, za to, iż "realizując koncepcję wykluczania dużych grup obywateli stworzyli system eliminowania, przy zastosowaniu przepisów prawa karnego, poszczególnych osób zaliczonych do tych grup, w szczególności w stosunku do Barbary Blidy".
Ponadto były premier, jak wskazano w projekcie, naruszył konstytucję m.in. wydając zarządzenie z kwietnia 2007 r. o powołaniu Międzyresortowego Zespołu ds. Zwalczania Przestępczości Kryminalnej jako organu pomocniczego Rady Ministrów. Szefem tego zespołu był Ziobro, w jego skład wchodzili: szef MSWiA, komendant główny policji, szefowie CBA i ABW. Tym samym ówczesny premier miał - jak głosi projekt raportu - doprowadzić "do ustanowienia wyższej pozycji prawnej ministra sprawiedliwości w stosunku do innych ministrów konstytucyjnych".
J. Kaczyński miał również przekroczyć swoje uprawnienia, według ujawnionego projektu raportu, organizując w lutym i marcu 2007 r. dwie nieformalne narady z udziałem Ziobry, a także m.in. szefów MSWiA, ABW, CBA i policji "podczas których podejmowane były decyzje zastrzeżone dla wskazanych przez ustawy urzędników państwowych i przekazywane były niejawne informacje w warunkach naruszających wymogi stosownych przepisów prawa i przekazywane osobom nieuprawnionym". Podczas tych narad omawiana była m.in. sprawa, w której pojawiała się Blida.
W lipcu zeszłego roku Jarosław Kaczyński zeznawał przed komisja m.in., że narady z ministrami i szefami służb specjalnych nie dotyczyły tylko Barbary Blidy, jej nazwisko przewijało się wśród innych spraw i nazwisk. "Chcę bardzo mocno podkreślić, żeby to było w protokole, że nie było żadnej sprawy Barbary Blidy" - mówił komisji b. premier. Dodawał, że nazwisko Blidy pojawiło się na marginesie sprawy węglowej i nie było przedmiotem szczególnego zainteresowania.
Z lutową naradą związany jest także zarzut sformułowany w projekcie raportu wobec Święczkowskiego. Podczas tej narady miał on, zdaniem przedstawionego projektu sprawozdania, przekazywać niejawne informacje dotyczące postępowania w tzw. aferze węglowej osobom nieuprawnionym "w warunkach naruszających wymogi stosownych przepisów prawa".
- Premier miał obowiązek, a nie prawo, zwołać takie spotkanie koordynacyjne - mówił Święczkowski w lutym ubiegłego roku przed komisją na temat tej narady. Dodawał, że celem tego spotkania było właściwe skoordynowanie działań służb specjalnych i prokuratury. "Na pewno nazwisko Blidy nie padło w żadnym szczególnym kontekście, nie było w lutym mowy o żadnych zatrzymaniach i zarzutach, tym bardziej o środkach zapobiegawczych" - wyjaśniał przed komisją b. szef ABW.
Wobec Ziobry projekt raportu formułuje z kolei m.in. zarzut "wprowadzenia Sejmu w błąd co do okoliczności śledztwa, w ramach którego B. Blida miała być zatrzymana, w szczególności podstaw zarzutu w stosunku do Blidy oraz przebiegu zatrzymań i ich ilości". Chodzi o wieczorne wystąpienie Ziobry na forum Sejmu w dniu śmierci b. posłanki 25 kwietnia 2007 r. Ponadto Ziobro - jak stwierdzono w projekcie raportu - miał wprowadzić w błąd Sejm podczas tego wystąpienia mówiąc, że wcześniej nie znał okoliczności sprawy, w której planowano postawić Blidzie zarzut. Tymczasem okoliczności te miał poznać - jak utrzymuje projekt - m.in. podczas narady w lutym 2007 r.
We wrześniu zeszłego roku, odnosząc się do swojego sejmowego wystąpienia w dniu śmierci Blidy Ziobro mówił przed komisją, że "jest różnica między wiedzą, że sprawa jest, a znajomością sprawy". "Wiedzieć, że jest sprawa, to nie znaczy ją znać" - zaznaczał b. minister sprawiedliwości.
Zarzuty sformułowane w projekcie sprawozdania wobec Ocieczka dotyczą natomiast wydarzeń w domu Blidów po śmierci b. posłanki. Ówczesny wiceszef ABW będąc w dniu 25 kwietnia 2007 r. w tym domu po samobójstwie Blidy miał, według zaprezentowanego projektu sprawozdania, sprawując nadzór nad prowadzonymi czynnościami, dopuścić "do popełnienia wielu błędów przez funkcjonariuszy ABW" i utrudnić prawidłowy tok postępowania po śmierci Blidy.
Ocieczek zeznając przed komisją w styczniu zeszłego roku wyjaśniał, że na miejscu tragedii odebrał informacje od funkcjonariuszy i zasugerował, że wskazana byłaby pomoc psychologiczna dla rodziny Blidy i członków grupy realizacyjnej. - W żadnym wypadku nie zacierałem śladów, ani nie utrudniałem prowadzenia czynności - podkreślał.
Kilka egzemplarzy wydrukowanego raportu pracownicy sejmu wnieśli do sali, gdzie obraduje komisja, krótko przed rozpoczęciem posiedzenia. Nad projektem będą dyskutować członkowie komisji. Posłowie otrzymają najprawdopodobniej tydzień lub dwa tygodnie czasu na zgłaszanie ewentualnych poprawek i zdań odrębnych do przedłożonego projektu.
Projekt raportu ma około 250 stron. Zawarty w nim jest opis stanu faktycznego, czyli przebiegu wydarzeń, jaki w badanej sprawie ustalili sejmowi śledczy. Chodzi m.in. o przebieg prokuratorskiego postępowania dotyczącego tzw. afery węglowej, w którym pojawiła się osoba Blidy. Opisane są też zdarzenia w domu Blidów 25 kwietnia 2007 r., gdy b. posłanka popełniła samobójstwo po wkroczeniu funkcjonariuszy ABW, chcących ją zatrzymać w związku z prowadzoną w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach sprawą "węglową". Projekt raportu odnosi się również do działań w tej sprawie najwyższych ówczesnych organów państwa - premiera, ministra sprawiedliwości, kierownictwa prokuratury i ABW - zarówno przed, jak i po śmierci Blidy.
Komisję śledczą do zbadania okoliczności śmierci Blidy Sejm powołał w połowie grudnia 2007 r., niecałe dwa miesiące po objęciu władzy przez koalicję PO-PSL. Przesłuchała kilkudziesięciu świadków.
12 stron Ryszarda Kalisza
Ryszard Kalisz (SLD), szef komisji śledczej ds. okoliczności śmierci Barbary Blidy, przekazał członkom komisji projekt raportu. Wyznaczył posłom termin do 12 lipca na poprawki i zdania odrębne. Komisja spotka się ponownie 19 lipca.
"Program polityczny PiS tworzył warunki do nieposzanowania godności wielu ludzi przez przyjmowanie dogmatu ich winy" - czytamy w projekcie raportu Ryszarda Kalisza, szefa komisji śledczej ds. okoliczności śmierci Barbary Blidy.
Jak napisał, tragiczna śmierć Barbary Blidy, poza przyczynami bezpośrednimi, miała swoje źródło również w "działaniach o charakterze ideologicznym i politycznym. Takie działania stwarzały bądź ułatwiały łamanie konstytucyjnych praw i wolności obywatelskich" - czytamy w raporcie.
Dokument zawiera też stwierdzenie, że program polityczny partii Prawo i Sprawiedliwość przed wyborami parlamentarnymi w 2005 r. i następnie jego realizacja po utworzeniu rządu "tworzyły warunki do nieposzanowania godności wielu ludzi poprzez przyjmowany dogmat ich winy lub szkodliwego postępowania całych grup politycznych, społecznych, zawodowych lub środowiskowych".
Takie działania - polegające na stygmatyzowaniu i wykluczaniu przeciwników politycznych metodami karnymi - Kalisz uważa za złamanie konstytucji. Same wnioski z raportu liczą, według Kalisza, 12 stron z 259-stronicowego raportu. Po upływie terminu na zgłoszenie poprawek komisja zbierze się ponownie, by dyskutować o raporcie - i być może także o "kontrraporcie", jaki ma prawo przygotować opozycja. Jak powiedział Kalisz, projekt raportu został już zamieszczony na stronie internetowej komisji śledczej.
"Kalisz rozpoczął kampanię"
Wojciech Szarama (PiS) powiedział, że posłowie PiS nie mają jeszcze informacji o raporcie, a inni posłowie - jak twierdzi Szarama - już go znają, a to - jak mówił - nierówne traktowanie członków komisji. - My chcemy móc wiedzieć, do czego się odnosić, a już dziś media będą pytać o to, co jest w raporcie - mówił poseł PiS.
Według przewodniczącego klubu PiS Mariusza Błaszczaka wniosek, przedstawiony przez Ryszarda Kalisza ma charakter polityczny. - Widać, że poseł SLD rozpoczął już kampanię wyborczą. Musi się zasłużyć, żeby otrzymać dobre miejsce na liście - powiedział Wirtualnej Polsce Błaszczak. Jego zdaniem nic nie wskazuje na to, żeby teza przedstawiona przez posła SLD miała uzasadnienie w dowodach, a sformułowania używane do jej przedstawienia mają - zdaniem posła PiS - charakter pomówienia.
Zgadza się z nim Beata Kempa, która do listopada 2009 r. była członkiem komisji badającej śmierć Barbary Blidy. – Jest to wniosek czysto polityczny, PR-owski, nie mający oparcia w materiale dowodowym. Świadczą o tym m.in. zeznania czterech prokuratorów, którzy bezpośrednio brali udział w sporządzaniu postanowień o zatrzymaniu Barbary Blidy. Nie potwierdzili oni rewelacji, o których mówi Ryszard Kalisz. W tej sytuacji nie mogło być mowy o jakichkolwiek naciskach, czy ingerowaniu w śledztwo przez prokuratora generalnego czy też ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego - mówi.
Kempa przypomina, że wniosek Kalisza powtarza tezę, która pojawiała się od początku. - Cztery lata trwał spektakl, wszyscy się nim znudzili. Dziwię się, że w tej chwili poseł Kalisz wypalił z tak grubej armaty. I tak nie będzie z tego jakiejś specjalnej kwestii. Wniosek, aby być przegłosowany potrzebuje trzech piątych głosów w sejmie, więc jest to pobożne życzenie, zwykłe „chciejstwo” Ryszarda Kalisza i jego partii - podkreśla.
Czytaj więcej: PiS o wniosku ws. Blidy: Kalisz wypalił z grubej armaty
Wniosek PiS oddalony
Komisja oddaliła wniosek PiS w sprawie wezwania dodatkowego świadka, byłego posła SLD Ryszard Z. Wniosek zgłosiła Anna Zalewska (PiS). - Przygotowując się do posiedzenia komisji zauważyłam, że w dokumentach brakuje zeznań Ryszarda Z. - mówiła. Argumentowała, że przed komisją był słuchany inny z kluczowych świadków w postępowaniu w sprawie tzw. afery węglowej, czyli Barbary Kmiecik zwanej "śląską Alexis".
Zdaniem Marka Wójcika (PO) wniosek był niezasadny i miał na celu przedłużenie prac. Za wnioskiem było dwóch członków komisji z PiS, przeciw pięciu pozostałych.
Jak doszło do tragedii?
Blida zginęła w łazience swojego domu w Siemianowicach Śląskich strzelając do siebie z rewolweru. Stało się to, gdy około godz. 6 rano do jej domu weszło trzech funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Funkcjonariusze mieli prokuratorski nakaz - wydany przez śledczych Prokuratury Okręgowej w Katowicach - przeszukania mieszkania i zatrzymania b. posłanki w związku ze sprawą tzw. afery węglowej. Tego dnia zatrzymywano też inne osoby w związku ze śledztwami dotyczącymi nieprawidłowości w przemyśle węglowym.
Według tezy zawartej w projekcie sprawozdania z prac komisji śledczej Blida nie chciała być wyprowadzona ze swojego domu w kajdankach "jak pospolity przestępca", mogła także obawiać się sfilmowania momentu wyprowadzania z domu. "Barbara Blida, nie mając, jako kobieta nieznająca się dobrze na broni, świadomości, że także amunicja bezpieczna, która nie powinna mieć właściwości penetrujących może okazać się bardzo niebezpieczna, mogła w zamiarze swojego czynu zakładać jedynie okaleczenie" - zaznaczono w projekcie raportu autorstwa Kalisza.
Za hipotezą o nieplanowanym wcześniej samobójstwie b. posłanki przemawia, według projektu raportu, fakt wcześniejszego telefonu Blidy do pełnomocnika prawnego oraz zamiar b. posłanki "wyjaśnienia sprawy przed prokuratorem i oczyszczenia się z ewentualnych zarzutów".
Niewykluczona jest także - jak zaznaczono w projekcie raportu - szamotanina między Blidą a agentką ABW odprowadzającą ją do łazienki, gdy ta ostatnia zobaczyła broń w rękach Blidy i "próbowała ją powstrzymać".
W lutym ubiegłego roku ekspert komisji dr Michał Gramatyka w swojej ekspertyzie oceniał, że hipoteza, iż przed śmiercią Blidy doszło do szamotaniny między byłą posłanką a agentką jest mało prawdopodobna. Jak mówił, po śladach na szlafroku Blidy można stwierdzić, że strzał padł z przyłożenia, a "to do minimum ogranicza hipotezę stawianą przez niektóre media, że na miejscu doszło do szamotaniny".
Także łódzka prokuratura badająca sprawę śmierci Blidy wskazywała, że ani z opinii biegłego, ani z żadnego innego dowodu "nie wynikał choćby cień podejrzenia, że mogło dojść do jakiejkolwiek szarpaniny". "Wszelkie badania dotyczące pozostałości prochu na szlafroku, biustonoszu, na rękach pani Blidy, tor lotu pocisku, badania wyskrobin spod paznokci, nie wskazywały na to, żeby pani Barbara Blida z kimkolwiek się szarpała, natomiast uzasadniały tezę o samobójstwie" - oceniała prokuratura.
"Dokładne wyjaśnienie samego zdarzenia związanego z oddaniem strzału komisja pozostawia jednak odpowiednim organom państwowym" - zaznaczono w projekcie raportu.