"To krzyk rozpaczy". Szczerze przyznaje, czego w Radzie Medycznej mieli już dość
- Mamy przekonanie, że nie jest rolą władzy i rządu schlebianie najniższym instynktom, niewiedzy i lękom kosztem śmierci innych - mówi Wirtualnej Polsce jeden z byłych już członków Rady Medycznej. W poniedziałek resort zdrowia ma przedstawić nowy pomysł na Radę Medyczną - nową formułę i nowy skład.
W piątek 13 z 17 członków Rady Medycznej zrezygnowało z doradzania - w tej formule - premierowi Mateuszowi Morawieckiemu i ministrowi zdrowia Adamowi Niedzielskiemu. Podczas łączenia z premierem i szefem resortu zdrowia po prostu podziękowali za dotychczasową współpracę.
Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, szef rządu zachęcał do pozostania i deklarował kolejne kroki w walce z epidemią. To jednak nie przekonało kilkunastu profesorów i doktorów nauk medycznych.
- Nie wątpiliśmy przez wiele miesięcy w szczere intencje premiera i ministra zdrowia w kwestii walki z epidemią w Polsce. Jednak, gdy od miesięcy słyszeliśmy tylko: "nie da się tego zrobić", "nie da się tamtego zrobić", a świat sobie z tym radził, to trudno było wskazać sens tych spotkań - mówi jeden z byłych członków Rady Medycznej.
- Do wakacji, do września współpraca jeszcze jakkolwiek istniała. Później wszelkie dyskusje, wszelkie głosy Rady Medycznej przepadały - dodaje.
Trzęsienie ziemi w Radzie Medycznej. "Wielka porażka"
- Giną i ginęły tysiące ludzi, mamy zdecydowanie większą śmiertelność na wirusa niż większość krajów i udajemy, że system ochrony zdrowia jest wydolny. W Polsce ten system nawet w normalnych warunkach jest po prostu kiepski, a podczas epidemii fatalny. I jeżeli nie robimy wszystkiego, co można, by ratować życie, to po co udawać jakąkolwiek walkę? Trudno firmować swoją twarzą, nazwiskiem i wiedzą działania, których efektem jest jedna z największych śmiertelności na wirusa w regionie. Mamy też nadzieję, że to jest krzyk rozpaczy, który wzmocni chęć do walki z wirusem u polityków i osób rządzących - dodaje.
Zarówno premier Mateusz Morawiecki jak i minister zdrowia Adam Niedzielski podczas spotkania przekonywali do pozostania w radzie. Używali głównie jednego argumentu: zrobią wszystko, by tzw. ustawa Czesława Hoca (czyli przepisy pozwalające pracodawcom na kontrolę szczepień pracowników) została uchwalona. To nie wystarczyło.
- Mamy przekonanie, że nie jest rolą władzy i rządu schlebianie najniższym instynktom, niewiedzy i lękom kosztem śmierci innych. A tak było. Powstało w Polsce błędne koło: nikt nie egzekwował podstawowych zasad takich jak noszenie maseczek, więc szans nie miały inne przepisy. Politycy z kolei powoływali się na nieprzestrzeganie noszenia maseczek, by wyjaśnić, dlaczego nie robią nic więcej - słyszymy.
Byli przedstawiciele Rady Medycznej przez cały weekend nie komentowali sprawy.
Jak mówią - po pierwsze wolą w mediach występować wyłącznie w celu promowania szczepień i ratowania życia Polaków, a nie w kwestiach politycznych. A najprawdopodobniej tak może być odbierany ich gest. O nowej formule Rady Medycznej jeszcze nie słyszeli. Ta dopiero jest jednak wypracowywana w Ministerstwie Zdrowia.
- Służymy zawsze wiedzą i pomocą, ale jaki jest sens wchodzenia drugi raz w tę samą rolę tylko pod inną nazwą? Identyczny format z tymi samymi problemami? - tłumaczy jeden z 13 doradców Rady Medycznej, który rezygnował. - Naprawdę czas skupić się na walce z epidemią i walce o życie Polaków. Sytuacją normalną nie jest stan, gdy każdego dnia kilkaset osób umiera przez wirusa. I nie można nad tym przejść nigdy do porządku dziennego - mówi. - A na pewno nie może nad tym przejść osoba, która każdego dnia chce leczyć pacjentów - dodaje.
W poniedziałek w Ministerstwie Zdrowia będą trwały prace nad nową formułą Rady Medycznej.
Tego samego dnia decyzje w tej sprawie ma ogłosić minister Adam Niedzielski. Prawdopodobne jest, że rząd do Rady Medycznej wciągnie konsultantów krajowych. W dziedzinach lekarskich jest ich 77 - w tym na liście jest m.in. były szef sanepidu, czyli prof. Jarosław Pinkas (jest konsultantem krajowym ds. zdrowia publicznego).