Kreml szuka ratunku. Wysłani Ławrow i Łukaszenka
Rosja od lat szuka poparcia w krajach, które nie odgrywają kluczowej roli na arenie międzynarodowej. Tak budowane wpływy są wykorzystywane m.in. w światowych instytucjach, pozwalając na blokowanie niekorzystnych dla Kremla rozwiązań. Niezależne rosyjskie media donoszą, że po ataku na Ukrainę kupowanie poparcia ma miejsce głównie wśród krajów afrykańskich - oczywiście nie za darmo.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow odwiedził w styczniu kilka afrykańskich państw - Wybrzeże Kości Słoniowej, Angolę, Erytreę i Eswatini (znane do 2018 roku jako Suazi). Rosyjskie media rozpisywały się o powrocie do tradycyjnie bliskich relacji Moskwy z krajami Afryki, lecz wpływy Kremla na tym kontynencie nie wynikają z autorytetu Rosji, lecz lokowanych tam bezzwrotnych inwestycji. Tylko w ubiegłym roku Federacja Rosyjska wyeksportowała do Afryki zboże o wartości 2,5 mld dolarów oraz uzbrojenie warte dziesiątki miliardów dolarów - czytamy na łamach opozycyjnego kanału na Telegramie Możem Objasnit'.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Kontrakty zbrojeniowe jako pierwszy punkt
Niezależne media wymieniły kilka przykładów przekupywania afrykańskich państw przez Moskwę. Jak podkreślono, Kreml zaoferował Erytrei kontrakty zbrojeniowe w zamian za m.in. wstrzymanie się władz w Asmarze od potępienia Rosji podczas głosowania na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Do zachowania neutralności miała zobowiązać się także Angola, której strona rosyjska zaoferowała m.in. projekty przemysłowe i w dziedzinie energetyki atomowej oraz otwarcie nowych centrów kulturalnych.
W przypadku Eswatini "kartą przetargową" miały być m.in. dostawy ziarna z Rosji, natomiast Demokratyczna Republika Konga została przekupiona importem towarów z tego państwa. Według Możem Objasnit' władze w Kinszasie zobowiązały się też do odsłonięcia w DRK popiersia radzieckiego kosmonauty Jurija Gagarina.
Łukaszenka też lobbuje
Elementem afrykańskiej kampanii Kremla była również niedawna wizyta białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki w Zimbabwe. Samozwańczy przywódca niemal cytował tam Ławrowa, podkreślając, że Rosja "nie splamiła się krwawymi zbrodniami kolonializmu" - zauważyli opozycyjni rosyjscy dziennikarze.
Kiedy w 2009 roku przyjmowano rezolucję Zgromadzenia Ogólnego ONZ w sprawie agresji Rosji na Gruzję, Moskwę poparło 18 państw świata, a 78 wstrzymało się od głosu. W październiku 2022 roku, podczas debaty dotyczącej aneksji okupowanych terenów Ukrainy, było to odpowiednio cztery i 35 krajów - podkreśliły po głosowaniu na forum ONZ niezależne media z Rosji.
Blokowanie dostaw z Ukrainy punktem zapalnym
Punkt widzenia państw Afryki w odniesieniu do wojny na Ukrainie zaczął się zmieniać na korzyść Kijowa, gdy Kreml zablokował możliwość eksportu zboża przez Morze Czarne - ocenił w połowie listopada ubiegłego roku ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski.
"Moskwa w absolutnie haniebny sposób (...) zablokowała dostawy zboża z Ukrainy do krajów kontynentu afrykańskiego - szczególnie do tych, w których ta blokada doprowadzi do klęski głodu. Długo nie mieliśmy żadnych relacji z państwami Afryki. Wpływy Rosji były tam większe, niż wpływy Ukrainy. Niemniej, teraz jeden kraj za drugim w Afryce zaczyna rozumieć, co się wydarzyło" - oceniał wówczas Zełenski.
Źródło: PAP