"To dzięki naszej polityce". Kolejne fikołki PiS ws. finansowania in vitro
Mateusz Morawiecki dopiero w obliczu utraty władzy przyznał, że od zawsze był zwolennikiem finansowania in vitro z budżetu państwa, choć jego rząd nic w tej sprawie nie zrobił. Na tym jednak nie koniec. Radosław Fogiel w WP przekonuje, że "to dzięki polityce fiskalnej PiS" nowa większość ma pieniądze na sfinansowanie procedury.
Prawo i Sprawiedliwość nie ma spójnego przekazu w sprawie finansowania in vitro. W głosowaniu nad obywatelskim projektem ustawy klub się podzielił. 23 osoby były za, 102 przeciw, 49 wstrzymało się od głosu. Nowa sejmowa większość – zgodnie z oczekiwaniami i obietnicami - przesądziła o przywróceniu finansowania procedury z budżetu państwa. Choć teraz grupa polityków PiS przekonuje, że wspierają ten kierunek. Mimo że działania PiS temu przeczyły.
W środę Mateusz Morawiecki w rozmowie z dziennikarzami zaskoczył swoją opinią. - Jest bardzo wiele procedur, bardzo wielu przypadłości, które różni ludzie wnioskują, aby były refinansowane. Ja akurat zawsze osobiście za tym optowałem. Znam wiele par, które też z tej procedury korzystają. Wiem, jak bardzo ważne jest to, aby realizować wszystkie możliwe środki po to, aby potomstwo mogło się pojawić – mówił premier. Grupa polityków PiS dalej idzie tą ścieżką.
"Za" głosował m.in. Radosław Fogiel. - Kiedy obejmowaliśmy władzę, wydatki na ochronę zdrowia były dużo mniejsze i należało wskazać priorytety. Dzięki polityce PiS teraz mamy tyle pieniędzy, by wydawać na ochronę zdrowia. Dzięki temu pewne decyzje są możliwe – mówi w rozmowie z WP poseł PiS. Dziennikarz WP dwukrotnie dopytywał posła, czy teraz PiS będzie przekonywało, że finansowanie in vitro to ich zasługa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Politycy PiS brną. Twierdzą, że chodziło o pieniądze
- Chcę powiedzieć, że to dzięki PiS mamy więcej pieniędzy w NFZ. To, co się z nimi dzieje, jest decyzją większości parlamentarnej. Ale tak, to polityka fiskalna PiS sprawiła, że pieniędzy w NFZ jest więcej. W sprawach takich jak in vitro nie mamy dyscypliny klubowej. Każdy głosował tak, jak uważał. PiS jest partią zróżnicowaną, szeroko pojętej prawicy, gdzie są różne punkty widzenia, różne wrażliwości – dodał Fogiel.
Tłumaczenie się kwestiami finansowymi to zdanie, które powraca w wypowiedziach innych polityków PiS i wraca w ich przekazie. – Kiedy obejmowaliśmy władzę, w wielu obszarach nie było pieniędzy, m.in. na programy lekowe w stosunku do dzieci, kobiet chorych na nowotwory piersi. Minister Radziwiłł szukał środków finansowych, żeby zrealizować postulaty osób zmagających się z różnymi schorzeniami. Podejrzewam, że to była kwestia wyboru finansowego – twierdzi Anna Kwiecień.
Posłanka wstrzymała się od głosu ze względu na to, że poprawki jej klubu nie zyskały poparcia. Dopytywana o to, czy głosy za i wstrzymujące się to puszczanie oka do elektoratu centrowego, zaprzecza. - My zawsze byliśmy partią centrową –dodaje i nie chce wchodzić w dyskusję na ten temat. - Uważam, że PiS to partia centrowa - podkreśla.
Lubnauer: PiS dawało pieniądze na TVP
W takie wyjaśnienia polityków PiS nie wierzy wiceprzewodnicząca Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer. – Nie mieli pieniędzy na in vitro? Rozumiem, że dlatego znaleźli 2 mld zł na media rządowe, a później już prawie 3 mld zł rocznie, a nie było ich stać na 500 mln zł, które dają szansę na posiadanie dziecka. To pokazuje, jakie priorytety miało PiS. Utopili 1,5 mld zł w elektrownię w Ostrołęce, która została zburzona, a teraz opowiadają takie bzdury. Likwidacja finansowania in vitro to była czysto ideologiczna decyzja – komentuje posłanka.
- Himalaje hipokryzji, cynizmu i obłudy kosztem ludzi. Niektóre pary bezpowrotnie straciły szansę na rodzicielstwo ze względu na wiek, bo możliwość skorzystania z in vitro w wielu przypadkach zależała od zasobności portfela. To jest po prostu obrzydliwe. Już lepiej byłoby, gdyby Morawiecki powiedział, że zawsze był za zakazem finansowania in vitro – dodaje Lubnauer.
Podobne zdanie ma Magdalena Biejat. - W sprawie dostępu do in vitro i jego finansowania wypadałoby mieć ugruntowaną opinię i ona nie powinna się zmieniać z okazji kalendarza wyborczego. Fakt, że premier Morawiecki, jak kształtował się budżet państwa, nagle sobie przypomniał, że warto refundować in vitro, jest kompromitujące dla niego samego. To ujawnia hipokryzję i oportunizm polityków PiS – mówi wicemarszałkini Senatu z Lewicy.
Sprzeczne głosy
W klubie PiS głośna jest również frakcja całkowitych przeciwników in vitro. Do sumień posłów apelowała ostatnio Maria Kurowska z Suwerennej Polski, która podczas posiedzenia klubu PiS mówiła o "grzechu ciężkim". Aż tak radykalny nie jest inny współpracownik Zbigniewa Ziobry, choć finansowania z budżetu państwa nie wspiera. – In vitro jako zapłodnienie pozaustrojowe, to ja do tego nic nie mam – mówi tymczasowy minister Jacek Ozdoba, ale dodaje, że finansowania z budżetu może nie wspiera.
- To jest bardzo delikatny temat, środowisko Suwerennej Polski proponuje inny pogląd niż premier – dodał Ozdoba i podkreślił, że w klubie PiS nie ma w tej sprawie dyscypliny i nie należy wyciągać zbyt pochopnych związków w sprawie zabiegów o centrowych wyborców.
"Nie dodaje wiarygodności"
Według profesor Anny Pacześniak z Uniwersytetu Wrocławskiego, postawa polityków PiS może świadczyć o kalkulacji, by wyborcy nie mogli zarzucić ugrupowaniu jednoznaczny sprzeciw wobec in vitro. – Można mieć wątpliwości, czy to skuteczne posunięcie, szczególnie, że PiS jest już de facto partią opozycyjną. Po tym, kiedy miało się wpływ na politykę i podejmowało się inne decyzje, to takie deklaracje nie dodają ani powagi, ani wiarygodności – mówi ekspertka.
- W tej sprawie nie widzę, by PiS miało pomysł na siebie w sprawach – jak oni mówią – światopoglądowych. Jarosław Kaczyński nie wyznacza konkretnej linii, jego wstrzymanie się od głosu pokazuje, że PiS na razie nie zdecydowało, na ile chce być radykalne w sferze kulturowo-społecznej, a na ile bardziej będzie musiało się wsłuchać w głos społeczeństwa, które jest dużo bardziej liberalne niż politycy – dodaje prof. Pacześniak.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski