To dlatego Donald Tusk nie startuje na prezydenta? Jego współpracownicy mówią o wielkiej traumie
Donald Tusk ogłosił, że nie zamierza startować w wyborach prezydenckich 2020. Osoby z jego otoczenia mówią o jednym z powodów, dla których zdecydował się nie startować w wyścigu o najwyższy urząd w państwie. – Ta trauma cały czas w nim jest. Nie dziwię się, że podjął taką decyzję – mówi Wirtualnej Polsce Jerzy Borowczak, poseł PO.
06.11.2019 | aktual.: 06.11.2019 18:15
Donald Tusk oficjalnie ogłosił, że nie wystartuje w wyborach prezydenckich 2020. - Uważam, że możemy te wybory wygrać, ale do tego potrzebna jest kandydatura, która nie jest obciążona bagażem trudnych, niepopularnych decyzji, a ja takim bagażem jestem obciążony od czasów, kiedy byłem premierem - powiedział Donald Tusk.
Duży wpływ na jego decyzje miały ostatnie sondaże, które dają ogromna ;przewagę Andrzejowi Dudzie. Jak wynika z badania IBRiS dla Wirtualnej Polski, na obecnego prezydenta zagłosowałoby 48,2 proc. ankietowanych. Donald Tusk mógłby liczyć na 24,6 proc. głosów.
Współpracownicy Donalda Tuska mówią też o innej przyczynie. – Cały czas siedzi w nim ta porażka z wyborów prezydenckich, gdy przegrał z Lechem Kaczyńskim. Donald źle znosi porażki, nikt nie lubi przegrywać, ale na nim odcisnęło to naprawdę duże piętno. Bardzo to przeżył – mówi Jerzy Borowczak, który w czasie wyborów prezydenckich w 2005 r. był w gdańskim sztabie Donalda Tuska.
Inny bliski współpracownik byłego premiera wspomina wieczór wyborczy. – Gdy o 20:00 Donald usłyszał z telewizora, że przegrał, miał łzy w oczach. Nie spodziewał się tego. Mieliśmy trochę wcześniej wyniki szacunkowe i była nadzieja, że te 3 proc. uda się odrobić. Skończyło się jednak dramatem Donalda. Przez kilka miesięcy po wyborach było z nim kiepsko. Miał kilka momentów załamania. Ta porażka tkwi w nim do dziś, bo była najbardziej bolesna. W pewnym stopniu tylko złagodziły ją tylko późniejsze wygrane – mówi polityk związany z PO.
Szefem sztabu wyborczego Donalda Tuska w kampanii prezydenckiej był Jacek Protasiewicz. – Ta porażka w nim siedzi. Trudno się dziwić. W piątek, tuż przed wyborami, wszystkie sondaże poza jednym dawały mu wygraną. Sam później powtarzał, że gdyby nie ta porażka, to później nie byłoby tylu zwycięstw. Ale na pewno wiąże się z dużą traumą – mówi dziś były polityk PO.
Nastroje w PO po pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2005 r. były znakomite. Donald Tusk wygrał co prawa o włos - 36,33 - 33,1, ale kolejne sondaże dawały mu wygrana także w drugim rozdaniu. Tym boleśniejsza była porażka. Ostatecznie Lech Kaczyński wygrał 54,04 - 45,96 i w Pałacu Kultury i Nauki, gdzie odbywał się jego wieczór wyborczy, powiedział do brata: - Panie prezesie, melduję wykonanie zadania.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl