"To co robi PiS może okazać się niebezpieczną zabawą"
Tomasz Poręba z PiS i Jacek Kurski z Solidarnej Polski okazali się serdecznymi przyjaciółmi, ponieważ postanowili w Brukseli poniżyć swego odwiecznego wspólnego wroga, czyli Donalda Tuska - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Wiesław Dębski. Jak dodaje, PiS jest nie tyle przeciwne Unii Europejskiej, ile przestrzeganiu reguł tam obowiązujących, wszelkim kompromisom, ponoszeniu jakichkolwiek kosztów, co może okazać się dla Polski niebezpieczną zabawą.
14.12.2011 | aktual.: 14.12.2011 14:12
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem - mawiał francuski król Ludwik XI, znany zdrajca, który tak palił się do władzy, że wystąpił przeciwko własnemu ojcu. Sukcesu zresztą nie osiągnął - na objęcie korony musiał czekać do śmierci swego przodka.
Po środowej debacie w Parlamencie Europejskim możemy ogłosić sensacyjną wiadomość: Tomasz Poręba z PiS i Jacek Kurski z Solidarnej Polski okazali się serdecznymi przyjaciółmi. Wespół w zespół postanowili bowiem poniżyć swego odwiecznego wspólnego wroga, czyli Donalda Tuska, który w Strasburgu kończył polską prezydencję. Przez prawie wszystkich deputowanych nasz premier był wychwalany, z wyjątkiem dwóch świeżych przyjaciół z polskiej prawicy.
Dzień wcześniej partia pana Poręby wyprowadziła swych wyznawców na ulice Warszawy. Z jakiego powodu? Podobno dla uczczenia 30. rocznicy stanu wojennego. Ale to była zwykła ściema. Naprawdę chodziło o kolejne przyłożenie Tuskowi i Sikorskiemu. A jeszcze bardziej szczegółowo o pokazanie, że PiS jest bardziej radykalne niż ruch Ziobry i Kurskiego. Dlatego gra rolę eurosceptyków.
PiS jednak nie tyle jest przeciwne Unii Europejskiej, ile przestrzeganiu reguł tam obowiązujących, wszelkim kompromisom, ponoszeniu jakichkolwiek kosztów. Krótko mówiąc wypowiada zasadę solidarności europejskiej (tej samej, której autorstwo przypisywano Lechowi Kaczyńskiemu).
To niezwykle niebezpieczna dla Polski zabawa. W ostatnich miesiącach toczą się bowiem negocjacje o kolejnym planie finansowym UE, inaczej mówiąc o tym, czy np. Polska otrzyma ok. 80 mld euro w postaci różnych funduszy unijnych. Są to rokowania ciężkie, mamy wszak czas kryzysu, ponosimy (my europejczycy) poważne koszty ratowania strefy euro.
Wypowiadając w czasie pochodu po Alejach Ujazdowskich zasadę solidarności europejskiej, Jarosław Kaczyński i jego ugrupowanie narażają nas, że tę zasadę wypowiedzą też inni. Przecież Niemcy czy Francuzi mogą postawić swoim rządom pytanie: dlaczego mamy płacić na Polskę, skoro w tej Polsce coraz głośniej odmawia się jej wsparcia dla nas i innych państw członkowskich. A wtedy znacząco skurczą się fundusze unijne. Nie da się brać olbrzymiej kasy, nie dając nic w zamian!
Tak to część naszej klasy politycznej uprawia gry i zabawy na świeżym powietrzu. Nie namawiam jednak, by ich w czambuł potępiać. Oni już tak mają i trzeba się z tym pogodzić. Niech żyją w swoim wymyślonym świecie.
Zajmijmy się więc światem naszym. Polska prezydencja dobiega końca. Niewiele o niej wiemy. Rząd bowiem nie zechciał się z nami podzielić swoimi poglądami i zamierzeniami. Nie było debaty w parlamencie, nie zebrała się Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Rzadko opowiadał nam o tym premier Tusk, a i minister Sikorski nie był nazbyt wylewny. A szkoda. Nie musielibyśmy czekać aż na strasburską debatę, by się dowiedzieć, jak ładnie nasz kraj się spisał. To tam usłyszeliśmy niezwykłe słowa większości deputowanych. O tym, że polska prezydencja była najlepszą od lat, że wykazaliśmy wiarę w projekt europejski i europejski entuzjazm. Mowa była o ogromnym szacunku dla tego, co udało nam się osiągnąć.
Donald Tusk kończąc to półrocze wygłosił świetne wystąpienie - była w nim wizja, był apel o więcej integracji, o wspólną odpowiedzialność, i śmiałe wskazanie tych, którzy przez własny egoizm narażają Unię na niebezpieczeństwo.
W zamian od dwóch wspomnianych wyżej prawicowych polityków z Polski usłyszeliśmy o prezydencji słabej, wycofanej, mało ambitnej. Kompletnej klapie i braku odwagi!!! Lena Kolarska Bobińska (PO) skomentowała słowa Poręby i Kurskiego w ten sposób: "jakbyście przylecieli z innej planety, z planety PiS". Celnie. My więc wracajmy na planetę naszą, planetę Polska. Sporo tu jeszcze mamy do zrobienia.
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski