Tusk skomentował rajd Mejzy
- A co tu komentować? Ja zresztą może nie jestem najlepszy od komentowania kwestii, jak ktoś przekroczył prędkość - stwierdził Donald Tusk, pytany o sprawę Łukasza Mejzy. Poseł PiS został zatrzymany na drodze ekspresowej S3 po tym, jak jechał tam ponad 200 km/h. - Gdyby to był największy grzech pana Mejzy, to byłoby pół biedy, w jakimś sensie to taka wisienka na torcie jego działalności - dodał premier.
We wtorek Donald Tusk przebywał w Raciborzu. Podczas wypowiedzi dla mediów premier został zapytany przez dziennikarzy o sprawę Łukasza Mejzy, który - jak potwierdziła rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka - został zatrzymany na trasie S3 po tym, jak jechał z prędkością ponad 200 km na godzinę.
- A co tu komentować? - zaczął szef rządu. - Ja zresztą może nie jestem najlepszy od komentowania kwestii, jak ktoś przekroczył prędkość. To chyba wtedy się traci prawo jazdy na jakiś czas? - zapytał retorycznie. W 2021 roku Tusk został zatrzymany za przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym. Dostał mandat i stracił prawo jazdy na 3 miesiące.
Bąkiewicz o "wyrywaniu chwastów" na wiecu PiS. "Nie zrozumiałem"
Tusk o Mejzie: Jestem przekonany, że poniesie konsekwencje
- A to, że ktoś zasłania się w takich sytuacjach legitymacją poselską, jest tak głupie, że tego nawet nie chce mi się komentować - kontynuował premier. - Też jestem człowiekiem, przez długie lata byłem też posłem i zdarzało się, że policja zatrzymywała - takie jest życie. I w życiu mi do głowy nie przyszło, żeby chwalić się legitymacją poselską - oznajmił, dodając, że "niektórzy zresztą uważają, że nie ma się czym chwalić".
Jak zapewnił, "tutaj na pewno policja zrobi swoje". - I jestem przekonany, że poniesie konsekwencje, niezależnie od tego, czy macha tą legitymacją, czy nie - powiedział Tusk i podkreślił:
- Gdyby to był największy grzech pana Mejzy, to byłoby pół biedy, w jakimś sensie to taka wisienka na torcie jego działalności.
Wcześniej rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka przekazała, że policja zatrzymała Mejzę, który miał zostać ukarany mandatem w wysokości 2,5 tysiąca złotych, "natomiast poseł zasłonił się immunitetem, nie przyjął mandatu".
- W związku z tym z informacji przekazanych przez policję wiemy, że policja będzie wnioskowała do marszałka Sejmu za pośrednictwem prokuratora generalnego o uchylenie immunitetu - mówiła Gałecka, dodając, że "prawo obowiązuje nas wszystkich".
Sam Mejza stwierdził potem: "Mandatu nie przyjąłem tylko dlatego, że spieszyłem się na lotnisko i czas potrzebny na jego wypisanie sprawiłby, że na pewno bym się spóźnił na samolot (ostatecznie i tak się spóźniłem). Jeśli będzie taka możliwość prawna, to ureguluję ten mandat od razu, a jak nie, to oczywiście natychmiast zrzeknę się immunitetu i poniosę pełną odpowiedzialność" - oznajmił, w swoim oświadczeniu zwracając się też w obraźliwy sposób wobec polityków PO.
Czytaj też: