PolskaTłum czekający na kolokwium w Katowicach. Studenci wezwali policję

Tłum czekający na kolokwium w Katowicach. Studenci wezwali policję

Alarmujące doniesienia ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia kilkudziesięciu stłoczonych studentów czekających na stacjonarne kolokwium. Jest reakcja władz uczelni.

Tłum czekający na kolokwium w Katowicach. Studenci wezwali policję
Tłum czekający na kolokwium w Katowicach. Studenci wezwali policję
Źródło zdjęć: © Facebook | ŚUMemes
oprac. Ewa Walas

30.04.2021 15:58

Sprawę opisał Dziennik Zachodni, do którego zgłosiła się jedna ze studentek.

- W dobie pandemii Śląski Uniwersytet Medyczny zorganizował koronaparty dla studentów - napisała do dziennikarzy gazety, załączając zdjęcie tłumu na korytarzu.

Zdjęcie, które obiegło media społecznościowe, zostało zrobione 28 marca przed kolokwium z patomorfologii. Zdaniem komentujących, organizatorzy mieli poinformować studentów, że "wg rozporządzeń egzamin nie jest zgromadzeniem".

Obraz
© Facebook | ŚUMemes

Studentka uczelni podkreśla w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim, że nie wszyscy studenci uczelni zostali zaszczepieni, a społeczność uniwersytecka jest zaniepokojona tym, jak będą wyglądały egzaminy podczas sesji letniej.

Jest odpowiedź ŚUM

Zdaniem Agaty Pustułki, rzeczniczki prasowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, uczelnia nie miała wpływu na to, że na korytarzu pojawiło się tak wiele osób. Jej zdaniem zaliczenie miało odbyć się w trzech turach.

Zobacz też: 60 stron zarzutów. Dr Paweł Grzesiowski: "prymitywne szykany"

- W auli, która może zgromadzić maksymalnie 376 osób, w każdej z tur miało zdawać po około 100 ludzi, a zatem wszystkie epidemiczne warunki były zachowane - powiedziała w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim

Pustułka dodała, że każda grupa miała przyjść o innej godzinie, a większość studentów to osoby zaszczepione.

Rzeczniczka podkreśliła też, że zgłoszenie, które wpłynęło do policji, zostało uznane za bezzasadne.

Jej zdanie kontrują studenci, którzy w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdzili, że stało się tak tylko dlatego, że gdy pojawili się funkcjonariusze, na miejscu nie było już większości ludzi.

Źródło: Dziennik Zachodni/WP Wiadomości

Zobacz także
Komentarze (22)