Theresa May prowadzi do brexitu, którego nie chciała. To ją niszczy

Theresa May uosabia tragedię brexitu. W krytycznym momencie zawiódł ją nawet głos. Kroczy od klęski do klęski. Aż żal patrzeć na to, co dzieje się z zaledwie drugą w historii kobietą stojąca na czele brytyjskiego rządu.

Theresa May prowadzi do brexitu, którego nie chciała. To ją niszczy
Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Jarosław Kociszewski

14.03.2019 | aktual.: 14.03.2019 14:33

Theresa May zdołała powiedzieć zaledwie dwa słowa przemawiając w Izbie Gmin zanim przerwał jej suchy kaszel. Łyknęła tabletkę i chropawym głosem powiedziała to, co planowała. Dodała tylko żart, że głos straciła negocjując brexit z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claudem Junckerem, który teraz brzmi jeszcze gorzej niż ona.

Wpadka zdrowotna natychmiast stała się przedmiotem złośliwych żartów w brytyjskich mediach słynących z bezwzględności. Kąśliwych uwag i porównań nie brakowało już wcześniej, zwłaszcza w odniesieniu do umowy brexitowej, którą May usiłuje "przepchnąć" przez parlament.

Upadek imperium złamał Churchilla, brexit niszczy May

Historia Theresy May przywodzi na myśl smutny koniec polityczny Winstona Chruchilla. Wybitny mąż stanu odegrał kluczową rolę w zwycięstwie Aliantów w drugiej wojnie światowej, lecz nie sprawdził się w czasach pokoju. Najpierw przegrał wybory w 1945 r., a gdy drugi raz doszedł do władzy w 1951 r. imperium brytyjskie chyliło się ku upadkowi. Po czterech latach zmęczony i schorowany zrezygnował z władzy.

Jednak w odróżnieniu od Chruchilla, May nie zostawi po sobie barwnych wspomnień i artykułów prasowych. Nie stanie się legendą pomimo wytrwałości w dążeniu na szczyt władzy, wieloletniej i pełnej sukcesów służby na czele resortu spraw wewnętrznych. Liderka Konserwatystów kojarzy się już tylko z porażkami politycznymi.

May przypomina sadystyczną guwernantkę wiktoriańską, która będzie podawać ten sam obrzydliwy posiłek [umowę z UE], aż oporne dzieci wszystko zjedzą
Gideon Rachman dziennikarz "The Financial Times", Twitter

Nawet choroba nie zatrzymała May

Theresa May pochodzi z tradycyjnej, konserwatywnej rodziny. Jej ojciec był pastorem. Jest absolwentką Oxfordu. Jest zamężna, lecz z powodów zdrowotnych nie ma dzieci. W 2012 r. zdiagnozowano u niej też cukrzycę. Przyznała, że do pięciu razy dziennie robi sobie zastrzyk insulinowy.

Po 20 latach pracy w sektorze finansowym zajęła się polityką. Wytrwale pięła się po szczeblach partyjnej drabiny. Wyjątkowo długo, bo aż 6 lat, była ministrem spraw wewnętrznych. Zreformowała policję i prowadziła ostrzejszą politykę antynarkotykową i imigracyjną.

Objęcie urzędu premiera powinno być ukoronowaniem kariery. W przypadku Theresy May było początkiem serii nieszczęść. Do władzy doszła, gdy dymisję ogłosił nucący wesołą melodię premier David Cameron na skutek referendum brexitowego. May głosowała przeciwko wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, ale to właśnie jej przypadło w udziale wyprowadzenie kraju ze Wspólnoty.

Już na wstępie zadeklarowała, że "brexit oznacza brexit", ale nadal nikt dokładnie nie wie, co to znaczy. Dwa lata negocjacji i rozmów doprowadziły do kompletnego chaosu w polityce, który grozi przyszłości gospodarki, a nawet spójności Wielkiej Brytanii. Partie polityczne są głęboko podzielone, co skutkuje kolejnymi, kompromitującymi porażkami podczas głosowań w Izbie Gmin. Ustępują też kolejni ministrowie.

Wbrew wszystkiemu Theresa May trwa na stanowisku, którego nikt nie chce. Odgrywa nieprawdopodobnie niewdzięczną rolę i już widać, że nie wyjdzie z niej bez szwanku. O ile politycy tacy jak szef dyplomacji Boris Johnson w pewnej chwili pozbyli się odpowiedzialności i zrezygnowali, Theresa May dalej trwa. Z godną szacunku determinacją powtarza, że wypełni wolę wyborców i przeprowadzi brexit w najlepszy możliwy sposób.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (15)