Test na chrześcijaństwo [OPINIA]
Trzecie pytanie referendalne to ważny test na chrześcijaństwo Polaków. I smutny dowód, że dla partii władzy Ewangelia, Kościół, a nawet nauczanie Jana Pawła II są tylko politycznym narzędziem, a nie poważnie przyjętą postawą - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.
14.08.2023 | aktual.: 04.10.2023 12:09
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
To mocna teza, mam świadomość, że dla wielu może nawet za mocna. Tyle, że innej postawić się nie da.
Prawo i Sprawiedliwość nie tylko - za sprawą pytań zadanych jak za najlepszych komunistycznych czasów - skutecznie kompromituje ideę referendum, pokazując, że w ręku sprawnych marketingowców jest ono kolejnym elementem utrzymywania władzy, a nie realnym sposobem poznawania opinii obywateli, ale też jasno pyta Polaków, czy rzeczywiście poważnie traktują oni nie tylko swoją wiarę (co ważniejsze), ale także - co mniej ważne, ale symbolicznie jednak pozostaje istotne - na ile znają i akceptują nauczanie Jana Pawła II.
Odpowiedź na pytanie: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską", która byłaby zgodna z oczekiwaniami partii władzy, byłaby bowiem, i trzeba to powiedzieć zupełnie wprost, niezgodna z nauczaniem proroków Starego Testamentu, Jezusa Chrystusa w Ewangeliach, a także z nauczaniem kolejnych papieży.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak, tak. Ujmując rzecz wprost trzecie pytanie referendalne będzie ważnym sprawdzianem tego, czy Polacy poważnie traktują nauczanie Biblii i Kościoła.
Sprawdzian naszej relacji do Boga
Prorocy są bowiem zgodni, co do tego, że sprawdzianem naszej relacji do Boga jest nasz stosunek do uchodźców, uciekinierów, potrzebujących pomocy. Jezus wprost mówi, że to, co uczyniliśmy naszym braciom uczyniliśmy Jemu. A kolejni papieże (w tym Jan Paweł II, którego PiS chciało wziąć na sztandary jeszcze kilka lat temu) także wprost podkreślali, jak należy traktować migrantów (także tych nielegalnych).
"… gościnność względem obcego jest jednym ze wyznaczników naszej wiary. Wyrazem katolickości jest nie tylko braterska wspólnota ochrzczonych, ale także gościnność okazana cudzoziemcowi, niezależnie od wyznawanej przez niego religii, odrzucenie wszelkich barier i dyskryminacji rasowej oraz uznanie osobowej godności każdego człowieka, czemu winna towarzyszyć aktywna obrona jego niezbywalnych praw" - pisał Jan Paweł II w Orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy w 1999 roku.
Dwanaście lat wcześniej zaś papież z Polski, na którego tak często powołuje się PiS, wskazywał, że "Jezus chciał przedłużyć Swoją obecność między nami przebywając w skrajnych warunkach wśród najbardziej potrzebujących. Wśród nich jasno wymieniał imigrantów".
Kraje "bogate - uzupełniał - nie mogą być obojętne wobec kwestii migracji, a tym bardziej nie wolno im zamykać granic, czy też zaostrzać przepisów, które jedynie pogłębią przepaść między państwami bogatymi i biednymi, z których to właśnie wychodzą fale migrantów". W tej mierze walka "katolików świeckich z niesprawiedliwością i w obronie człowieka, powinna być znacznie intensywniejsza niż zaangażowanie innych".
"Obojętność nie jest postawą chrześcijańską"
Franciszek głosi dokładnie taką samą naukę. "W świadomości katolików musi wybrzmieć nauka, aktualna od początku Kościoła, że zadaniem chrześcijanina jest rozpoznać i przyjąć Chrystusa w przybyszu. Obojętność nie jest postawą autentycznie chrześcijańską. Rozpalajmy w sobie wyobraźnię miłosierdzia, która pozwoli włączyć się w pomoc tym, którzy jej potrzebują, podejmując w ten sposób misję Dobrego Samarytanina" - wskazywał Franciszek w Orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy z 2019 roku.
Rok wcześniej ten apel brzmiał równie mocno. "Każdy cudzoziemiec, który puka do naszych drzwi jest okazją do spotkania z Jezusem Chrystusem, utożsamiającym się z cudzoziemcem przyjętym lub odrzuconym każdej epoki (por. Mt 25,35.43). Pan powierza macierzyńskiej miłości Kościoła każdą osobę ludzką zmuszoną do opuszczenia swojej ojczyzny w poszukiwaniu lepszej przyszłości.
Troska taka musi być wyrażona w sposób konkretny na każdym etapie doświadczenia migracyjnego: od wyruszenia w drogę, od początku do końca.
To wielka odpowiedzialność, którą Kościół pragnie dzielić ze wszystkimi wierzącymi oraz ludźmi dobrej woli, którzy są powołani do odpowiedzi na wiele wyzwań stawianych przez współczesną migrację z wielkodusznością, skwapliwie, mądrze i dalekowzrocznie, każdy według swoich możliwości" - pisał Franciszek.
Nic wspólnego z chrześcijaństwem
Odwołania, odnośniki, przykłady można mnożyć. Kolejni papieże, kolejne dokumenty Kościoła jasno wskazują jaka powinna być postawa katolika wobec uchodźców i migrantów (także nielegalnych). To nauczanie jest niezmienne od dziesięcioleci i nijak nie da się od niego uciec. I właśnie z tej perspektywy warto udzielać odpowiedzi na trzecie pytanie referendalne. Polscy katolicy, którzy realnie przyjmują nauczanie Jana Pawła II, którzy poważnie traktują swoją wiarę nie mogą być przeciwko migrantom. To proste i oczywiste.
Jeśli więc większość z nich zagłosuje tak jak będzie chciało PiS, w rytm budzonych lęków i wymuszanych obaw, to będzie to smutny dowód na to, że nauczanie Jana Pawła II nie przyjęło się w naszym kraju.
Kolejne tygodnie zaś dowodzenia, że mamy się przed migrantami bronić będą dowodzić, że Prawo i Sprawiedliwość, choć zapewniało, że jednym z istotnych elementów ich programu jest obrona Jana Pawła II i jego dziedzictwa, to w istocie ma je w głębokim poważaniu.
Uczynienie z migrantów straszaka, rozgrywanie ludzkich tragedii nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem, ani katolicyzmem. Jest jego zaprzeczeniem, jest smutnym dowodem na to, że chrześcijańskie wartości są dla PiS-u wyłącznie narzędziem marketingu politycznego.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski, publicysta i dziennikarz RMF FM