"Tchórze". Opozycja grzmi w Sejmie, zarzuty pod adresem Czarnka
Posłowie zajmują się w czwartek m.in. nowelizacją ustawy o prawie oświatowym, czyli tzw. Lex Czarnek 2.0. Nowe przepisy już na początku podniosły temperaturę obrad. - Ten projekt to podstępna i cyniczna gra wymierzona w rodziców i ich święte prawo do wychowania swoich dzieci zgodnie z ich poglądami, a minister Czarnek mówiący, że ten projekt zwiększa władzę matek i ojców nad wychowaniem dzieci, zwyczajnie kłamie i oszukuje rodziców i prezydenta - mówiła posłanka Krystyna Szumilas z KO.
Posłowie prezentowali sprawozdanie o przedstawionym przez prezydenta projekcie ustawy o zmianie ustawy – Prawo oświatowe oraz poselskim projekcie ustawy. Po kilku godzinach dyskusji Sejm skierował projekt do Komisji Edukacji Nauki i Młodzieży.
Krystyna Szumilas z KO zwróciła uwagę, że podczas debaty nad projektem nie zjawił się przedstawiciel Ministerstwa Edukacji. - Mamy do siebie mówić? Te wszystkie uwagi, które mamy od rodziców, od nauczycieli, od samorządów i społeczeństwa chcielibyśmy przekazać ministrowi. Dobrą praktyką jest, jak na takim posiedzeniu minister jest - powiedziała posłanka, która zwróciła się do marszałka z wnioskiem o zarządzenie przerwy i "spowodowanie, żeby minister tutaj przyszedł" lub wycofać punkt z porządku obrad.
Tuż po słowach posłanki, zamiast ministra Czarka w ławach sejmowych zasiadł wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski.
"Ten projekt to podstępna i cyniczna gra"
Zdaniem Teresy Wargockiej z PiS, która w imieniu klubu przekazała stanowisko do projektu, stwierdziła, że "dotychczasowe dyskusje i fala różnych komentarzy, która przelała się w mediach, była falą niezrozumienia ustawy i zupełnie różnego spojrzenia na system oświaty w Polsce".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Najbardziej państwo krytykowaliście rolę kuratora oświaty - powiedziała Wargocka do posłów opozycji. - Nastąpiło zachwianie pomiędzy zadaniami ustawowymi samorządów jako organów prowadzących i kuratora jako organu prowadzącego. To samorządy podjęły działania, na podstawie których wprowadzali do szkół swoje programy edukacyjne. Rodzice zareagowali - powiedziała Wargocka, dodając, że były to programy do których "rodzice mieli poważne zastrzeżenia i informowali o tym opinię publiczną".
Na mównicy pojawiła się ponownie posłanka Szumilas. - Sprawdziliśmy te skargi rodziców. Przez siedem w całej Polsce było 27. Więc bajki schować między bajki i proszę nie wprowadzać opinii publicznej w błąd. Ten projekt to podstępna i cyniczna gra wymierzona w rodziców i ich święte prawo do wychowania swoich dzieci zgodnie z ich poglądami, a minister Czarnek mówiący, że ten projekt zwiększa władzę matek i ojców nad wychowaniem dzieci, zwyczajnie kłamie i oszukuje rodziców i prezydenta - mówiła posłanka KO.
"Podstępna i cyniczna gra". Zarzuty pod adresem Czarnka
- Mówił pan o większej roli rodziców, ale pod płaszczykiem zapoznania rodziców z materiałami i programem zajęć, przemyca pan zapisy, które tę rolę rodzicom odbierają - zwróciła się posłanka Szumilas do nieobecnego na sali sejmowej ministra Czarnka. Na dowód pokazała cytat z ustawy. - Aby zajęcia były prowadzone, musi być pozytywna opinia kuratora po wszystkich zgodach rodziców. Pan im nie ufa, pan się ich boi, że mądrzy rodzice będą chcieli, aby w szkole odbywały się zajęcia o zmianach klimatycznych, Konstytucji, państwie prawa czy o tym, jak dzieci mają się bronić przed złym dotykiem i dlatego pan wymyślił tę ustawę. Ze strachu przed rodzicami - mówiła posłanka opozycji, która zaproponowała wprowadzenie poprawek zgodnych z intencją prezydenta.
- Nie chcemy szkoły rodem z PRL-u, szkoły, w której lekceważy się decyzję rodziców, knebluje usta nauczycielom i dyrektorom, w której kurator pełni rolę nadzorcy. Chcemy szkoły nowoczesnej, otwartej, odpowiadającej na potrzeby uczniów. Szkoły respektującej praw dzieci i takiej, w której każdy uczeń czuje się dobrze. Szkoły, w której to rodzic decyduje o wychowaniu dzieci, a nie kurator Nowak, minister Czarnek czy politycy PiS - mówiła Szumilas.
W imieniu Lewicy posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk złożyła wniosek o odrzucenie projektu. - Miejsce "Lex Czarnek" jest w koszu na śmieci - powiedziała. Podkreśliła, że w tym roku padł w Polsce bardzo smutny rekord dotyczący samobójstw.
- Źródłem dramatów jest zapaść psychiatrii dziecięcej, a także brak psychologów w szkołach. Nie tych na papierze, ale tych prawdziwych dostępnych dla uczniów wtedy, gdy potrzebują pomocy - argumentowała Dziemianowicz-Bąk.
Poseł Polska 2050 Michał Gramatyka przytoczył cytat prezydenta Andrzeja Dudy, który mówił o tym, że wychowawcza rola rodziców nie może być realizowana w pierwszym rzędzie za pomocą organów administracji rządowej, a rolą kuratora nie jest zastępowanie rodziców w procesie wychowawczym ich dzieci". - Jak widać absurdy tej ustawy widzą wszyscy - powiedział.
- Składamy wniosek o odrzucenie tego fatalnego projektu w całości. Składamy poprawki, które niwelują największe szkody wprowadzane przez "Lex Czarnek". Bardzo szkoda, że pan minister, który daje temu prawu swoje nazwisko, nie znalazł w sobie wystarczającej odwagi, żeby skonfrontować się dziś z naszymi argumentami. Tchórze - powiedział poseł.
Posłanka KO Kinga Gajewska mówiła, że PiS-owi nie można oddać pełnej władzy w szkole. - Tymi ankietami, o których mówiłam rano seksualizujecie dzieci. Wydaliście na nie 4,5 mln zł - wyliczała.
"Dziadocen, którego twarzą jest pani Nowak"
Posłanka mówiła wcześniej o tym, że resort oświaty "rozsyła pytania przygotowane przez posła PiS-u". - Polskim dziewczynkom, 13-latkom, zadaje się pytania: czy się masturbują, czy oglądają pornografię, ilu partnerów seksualnych mają. Co Was to interesuje? Po co o to pytanie? - mówiła.
Odpowiedział jej wówczas wiceszef MEN Dariusz Piontkowski, który stwierdził, że pytania, o których mówiła posłanka Gajewska to badania "jednej z uczelni".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Chowajcie swoje dzieci, bo nadciąga dziadocen - mówił Andrzej Rozenek z Polskiej Parii Socjalistycznej. Dziadocen to okres polityczny, w którym władza jest posiadana przez osoby uważane za konserwatywny establishment, protekcjonalny względem innych poglądów i środowisk. - Dziadocen, którego twarzą jest pani Nowak. Ta słynna pani Nowak z Krakowa, która tak zainspirowała ministra Czarnka, że postanowił on zacisnąć pętlę na szyjach naszych dzieci i młodzieży. Chodzi o wprowadzenie nadzoru politycznego. Narodowo-populistyczna partia, która rządzi teraz Polską, postanowiła edukację zamienić na indoktrynację. To jest prawdziwe "Lex Czarnek" - mówił Rozenek.
- Oszukujecie rodziców i pana prezydenta. Jasno jest napisane w tej ustawie, że zajęcia pozalekcyjne prowadzone przez organizacje mogą być tylko po pozytywnej opinii kuratora - mówiła posłanka Katarzyna Lubnauer z KO. - Inne przepisy w tej samej ustawie mówią, że już nie będzie żadnych zajęć w środku lekcji, które umożliwiają np. na zajęciach wychowawczych to, żeby przyszli Lekarze bez Granic i opowiadali o polityce prozdrowotnej. Nie ma możliwości, żeby po lekcjach, za zgodą pani kurator Nowak, która wiemy, jakie ma poglądy, pojawił się WWF, bo pani kurator Nowak traktuje to ekologizm. Nie będą rozmawiać o polityce prozdrowotnej ze względu na to, że pani kurator Nowak umieszcza na stronie kuratorium treści antyszczepionkowe. Niszczycie prawo rodziców do decydowania o swoich dzieciach - zakończyła Lubnauer.
Głos zabrała także posłanka Klaudia Jachira z KO, która jak zawsze zwróciła się do "szeregowego posła Kaczyńskiego". - Zamiast o potwornym "Lex Czarnek" porozmawiajmy o szkole przyszłości - zaczęła posłanka. - O szkole, która szanuje każdego ucznia niezależnie od jego orientacji seksualnej. Która nie zmusza ucznia do jakichkolwiek praktyk religijnych. O szkole z rzetelną edukacją seksualną opartą na faktach, a nie katolickiej ideologii i uczącą także tego, jak bronić się przed przemocą seksualną ze strony dorosłych. O szkole z edukacją klimatyczną, która pozwoli przyszłemu pokoleniu ocalić planetę - wymieniała posłanka.
- Porozmawiajmy o szkole, w której nauczyciele są doceniani, a władza ich nie poniża ana każdym kroku. Taka szkoła może pojawić się już za chwilę - mówiła z sejmowej mównicy.
Sejm skierował projekt do Komisji Edukacji Nauki i Młodzieży.
"Lex Czarnek" powraca. Co zakłada?
Powracające jako projekt poselski przepisy nazwane "Lex Czarnek" mają dać większe uprawnienia kuratorom. Zgodnie z założeniami, jeśli dyrektor szkoły lub placówki oświatowej nie wykona zaleceń wydanych przez kuratora oświaty, będzie on mógł wezwać go do złożenia stosownych wyjaśnień, dlaczego nie zastosował się do jego poleceń.