Tatry. Rekordowy najazd na góry. Trzy zespoły ratunkowe to za mało. "Staramy się o więcej"
Niespełna 30-tysięczne Zakopane odwiedza w tym roku rekordowa liczba turystów. Władze Tatrzańskiego Parku Narodowego każdego dnia notują średnio prawie 50 tys. odwiedzających. – Przy takiej masie ludzi nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć – podkreślają służby w Tatrach.
17.08.2019 07:23
Lekarze i samorządowcy z Zakopanego podkreślają, jak ważna jest praca pogotowia ratunkowego. W ciągu roku nad bezpieczeństwem mieszkańców i turystów czuwają trzy zespoły: dwa w Zakopanem i jeden w Bukowinie Tatrzańskiej.
Latem i zimą stacjonuje dodatkowa karetka, ale tylko przez 12 godzin. To wsparcie na szczyt sezonu zimowego, od stycznia do marca, i letniego - od lipca do września.
Wsparcie potrzebne od zaraz
Ratownik, który dyżuruje na co dzień w Bukowinie, mówi WP, że pracy jest bardzo dużo. – Każde wsparcie i finanse będą dla nas pomocne. Przydałyby się też dodatkowe dyżury np. w sylwestra – przyznaje nasz rozmówca.
Białka Tatrzańska i Bukowina to miejsca, gdzie nie brakuje turystów, a tym samym urazów i zgłoszeń. Tym bardziej, że czasami "sezonowa karetka" jest wzywana do Zakopanego.
- Staramy się, żeby została nam przydzielona na stałe i stacjonowała w innym miejscu - podkreślała dyrektor szpitala w Zakopanem Regina Tokarz w Radiu Kraków.
Szefowa zakopiańskiej placówki zapewniła, że "powiat stara się o to, żeby jeden zespół był usytuowany w innej części powiatu, czyli najbardziej optymalnie, w drugiej części Zakopanego - w Kościelisku".
- Proponujemy taką lokalizację ze względu na bardzo duże korki. Jest jedna ulica w Zakopanem i dojazd jest bardzo utrudniony. Chcielibyśmy w przyszłości zmienić miejsce stacjonowania karetki, jeśli będzie to pomoc całoroczna - mówiła dyrektor Regina Tokarz.
Zakopiańskie pogotowie ma w planach zakup dwóch nowych karetek. Jedna z nich ma być dofinansowana z budżetu państwa.
Zakopane odwiedza 10 razy więcej ludzi niż w nim mieszka
Apel o wsparcie pojawia się w szczycie sezonu, który pod Tatrami już można określić rekordowym. Interwencji i wyjazdów nie brakuje żadnej służbie, która dba o bezpieczeństwo turystów i mieszkańców.
Asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik zakopiańskiej policji, zaznacza, że pracy przybywa zwłaszcza na półmetku wakacji, kiedy w regionie jest wyjątkowo dużo zorganizowanych imprez masowych. Tour de Pologne, Festiwal Ziem Górskich, Letni Puchar w Skokach Narciarskich – to przykłady tylko kilku z nich.
Ale i bez dużych, zorganizowanych imprez wakacyjna rzeczywistość w Zakopanem wygląda przytłaczająco. – Samochodów jest dużo, więc i stłuczek jest znacznie więcej. Nie są to często poważne wypadki, ale kolizje są nie do uniknięcia. Każde miasto ma ograniczone możliwości i może przyjąć określoną liczbę samochodów – podkreśla Roman Wieczorek.
Policja apeluje do wypoczywających w Tatrach, aby zostawiali samochody na parkingach przy pensjonatach i hotelach, do których przyjechali. Chcą, by wybierali transport zorganizowany, a nie za wszelką cenę próbowali wjechać samochodem na Krupówki.
- Kolejną rzeczą jest liczba interwencji, które podejmujemy. Nie wszystkim udaje się zachować opanowanie i spokój. Dochodzi do różnych nieporozumień między turystami, którzy przyjeżdżają a właścicielami pensjonatów. Na szczęście, nie są to w większości sygnały niepokojące i poważne kłótnie – przyznaje rozmówca WP.
Hotelarze spod Tatr zacierają ręce
Poza drobnymi sprzeczkami z wymagającymi urlopowiczami hotelarze z Zakopanego, Bukowiny i Białki Tatrzańskiej raczej nie mają powodów do narzekań. Tylko w Zakopanem dziennie może być nawet 300 tysięcy osób. Na co dzień mieszka tam 28 tys. ludzi.
Pracownicy Centrum Informacji Turystycznej przy Krupówkach przyznają: - Wszędzie są kolejki, a nasze centra przeżywają prawdziwe oblężenie – mówi WP jeden z pracowników.
- O 9:00 nie ma szans na znalezienie miejsca na parkingu przy Morskim Oku. Szlaki i drogi prowadzące do najpopularniejszych miejsc są po prostu zakorkowane. Na wejście gdziekolwiek czeka się długie godziny – dodaje.
Policja: turyści wzywają nas, gdy widzą sarnę na drodze
Jeśli turyści nie stoją w kolejkach na szlakach lub do wyciągów, spacerują po mieście. – Wtedy dziwi ich wszystko i dostajemy telefony np. o chodzącej drogą sarnie, co dla nas, mieszkańców nie jest niczym nadzwyczajnym – zaznacza Roman Wieczorek z zakopiańskiej policji.
- To my wdarliśmy się w teren zwierząt i zamieszkujemy otulinę Parku Narodowego. Oczywiście, jest to niebezpieczne, ale wystarczy zachować spokój i rozsądek – zaznacza nasz rozmówca.
A tego, niestety, czasem brakuje. Służby ubolewają, że niektórzy turyści zostawiają rozsądek przy tabliczce z napisem "Zakopane" i idą w góry, na szlak, nawet na Krupówki, pozbawieni jakiejkolwiek wyobraźni.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl