TOPR: pijany turysta nie zapłaci za akcję ratunkową. "Nie ma podstaw"
Sprowadzony spod Giewontu śmigłowcem pijany mężczyzna nie zapłaci za akcję ratunkową – podaje rmf24.pl. Jedyne koszty, jakie poniesie mężczyzna to pobyt w izbie wytrzeźwień, czyli 180 zł.
Naczelnik TOPR-u Jan Krzysztof tłumaczy w rozmowie z portalem rmf24.pl dlaczego nie można obciążyć kosztami akcji ratunkowej pijanego:
Nie ma żadnych podstaw, u nas ani w innych służbach, żeby osoby, które potrzebują pomocy i są pod wpływem alkoholu płaciły za działania ratownicze. Tak samo, kiedy pojawi się karetka, tak samo nad wodą, w górach. Te osoby muszą dostać pomoc. Natomiast odpowiedzialności finansowej nie ponoszą – mówi ratownik.
Jan Krzysztof dodał, że przypadków ratowania nietrzeźwych turystów jest niewiele. - Takie zdarzenia odbijają się szerokim echem. W Tatrach ten problem jest bardzo rzadki. To są dwie, trzy osoby na mniej więcej 800, 900 osób które rocznie ratujemy - przyznał naczelnik TOPR w rozmowie z portalem.
W poniedziałek ratownicy TOPR dostali zgłoszenie o turyście, który nie jest w stanie zejść z Giewontu. Pochodzący z Krakowa mężczyzna przyjechał do Zakopanego i wybrał się na wycieczkę, podczas której raczył się alkoholem. W pewnym momencie 55-latek nie był w stanie dalej wędrować.
TOPR zaalarmowali turyści, którzy widzieli, że 55-latek nie jest w stanie zejść ze szczytu o własnych siłach. Poleciał po niego śmigłowiec TOPR. Mężczyzna został przekazany policji. Po badaniu okazało się, że miał we krwi 1,8 promila alkoholu.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: rmf24.pl