PublicystykaTarcza antykryzysowa 3.0. Kacprzak: "Odmrażanie gospodarki, czyli operacja na żywym organizmie" [OPINIA]

Tarcza antykryzysowa 3.0. Kacprzak: "Odmrażanie gospodarki, czyli operacja na żywym organizmie" [OPINIA]

Należy zwrócić uwagę na kluczowe zdanie z dzisiejszej konferencji premiera. To, że "czasami może być potrzebny krok wstecz". Zdanie wypowiedziane na wstępie od razu pokazało, że rząd nie ma planu - a tylko spis działań, które będą na bieżąco sprawdzane, czy wytrzymują próbę czasu.

Tarcza antykryzysowa 3.0. Kacprzak: "Odmrażanie gospodarki, czyli operacja na żywym organizmie" [OPINIA]
Źródło zdjęć: © KPRM
Marek Kacprzak

Kolejny etap odmrażania gospodarki ujrzał światło dzienne. Na konferencji prasowej 29 kwietnia premier Mateusz Morawiecki zapowiedział luzowanie niektórych obostrzeń i wskazał, kto i jak będzie mógł zacząć na nowo prowadzić działalność gospodarczą.

Ważniejsze jest jednak to, czego na slajdach pokazywanych przez premiera nie było.

Należy zwrócić uwagę na kluczowe zdanie z konferencji. To, że "czasami może być potrzebny krok wstecz". Zdanie wypowiedziane na wstępie od razu pokazało, że rząd nie ma planu - a tylko spis działań, które będą na bieżąco sprawdzane, czy wytrzymują próbę czasu.

Tarcza antykryzysowa 3.0. Odmrażanie gospodarki, czyli decyduje i tak koronawirus

Premier Morawiecki dał sobie tym samym przyzwolenie, by w każdej chwili wycofać się z decyzji, tłumacząc się nie brakiem strategicznego myślenia, a przewidzianą przez rząd koniecznością. W efekcie, zamiast planu odmrażania gospodarki, mamy plan sprawdzania wszystkiego na żywym organizmie.

Jak coś zadziała, to super. Jak nie, to się szybko wycofamy. To problem biznesu, nie rządu. Nic zatem dziwnego, że premier nie podaje szczegółów, w tym dat kolejnych kroków, bo jak podkreśla ”koronawirus bardzo szybko może zweryfikować nasze plany”.

Już pierwsze analizy przedsiębiorców tego, co premier nazywa "drugim etapem odmrażania gospodarki" pokazują, że więcej w tym nieskoordynowanych decyzji, niż przemyślanych i logicznych rozwiązań. Jedne z drugimi bardzo często nie współgrają, albo się wręcz wykluczają.

Będzie można iść do muzeów czy galerii handlowych - ale nie zmienia się nic w organizacji mocno ograniczonego transportu publicznego. Można się więc spodziewać stłoczonych grup ludzi, czekających na przystankach, aż znajdzie się dla nich miejsce w autobusie. I nawoływanie o "dystansowanie społeczne" zda się wtedy na nic. Bo skorzystać z miejskiego roweru, też póki co nie można - choć na prywatnym jeździć można do woli.

Według premiera bezpieczniej jest pospacerować między innymi kupującymi w galerii handlowej, niż usiąść w salonie fryzjerskim na fotelu. Bo w tej samej galerii sklep może zacząć sprzedawać, ale fryzjer strzyc nadal nie ma prawa. W delegację, a nawet na krótkie wakacje, bez problemów możemy już jechać, bo hotele po niedzieli otworzą swoje drzwi. Nie wiadomo tylko, gdzie podczas takiego pobytu można będzie zjeść, bo restauracje działać prawa nadal nie mają...

Tarcza antykryzysowa 3.0. Odmrażanie gospodarki, czyli pobożne życzenia

Wczytując się w te propozycje, wiele osób stawia pytanie, kto o tym wszystkim decyduje, skoro sensu w tym brak.

Jakby przeczuwając głosy sceptyków, premier mówił, że często rozmawia o tym wszystkim z przedsiębiorcami. Najwyraźniej tylko z nielicznymi. Bo żadna z dużych organizacji biznesowych nie bije braw. Żadna nie ma poczucia że jest, jako przedstawiciel pracodawców, na poważnie brana pod uwagę - mimo że wiele z nich przedstawia własne plany odmrażania, informując jednocześnie ile jest w stanie jeszcze wytrzymać i jak duże zwolnienia musi planować.

Nie zważając na te głosy, premier Mateusz Morawiecki z dumą dziś ogłosił, że działania rządu sprawiły, że "już dziś uratowaliśmy 2 mln miejsc pracy". Tak jak wcześniej z dumą ogłaszał to, co znajdzie się w tarczy antykryzysowej 3.0. Dopiero po wczytaniu się w zapisy widać, że nie ma w nim chociażby blokowania przejęć polskich spółek przez zagraniczne podmioty. Stąd brak pewności, że to co dziś głośno mówił premier, będzie miało szansę stać się rzeczywistością. Do poniedziałku wiele może się przecież zmienić.

Nic nie da nam wiedza o tym, że więcej osób zdrowieje niż się zaraża, jak przekonywał minister Szumowski, skoro premier mając do dyspozycji cały sztab antykryzysowy i rzesze specjalistów nie potrafi powiedzieć czy jesteśmy w połowie, czy jednej czwartej epidemii. Jeśli nie wiemy i nie potrafimy tego określić, to nie nazywajmy działań prowadzonym po omacku planem. Nazywajmy je zbiorem pobożnych życzeń - i trzymajmy kciuki, by nasze życzenia się spełniały.

Tarcza antykryzysowa 3.0. Odmrożenie gospodarki, czyli wkrótce wybory prezydenckie

Rzecz tylko w tym, że największym życzeniem obecnej władzy jest przeprowadzenie majowych wyborów prezydenckich i ponowne zwycięstwo Andrzeja Dudy, który da święty spokój rządowi. Dlatego tej daty nie może zakłócić nawet koronawirus ze swoją nieprzewidywalnością.

Choć w tej sytuacji, przesunięcie terminu wyborów najbardziej na rękę powinno być właśnie PiS-owi. Przecież rząd wiele razy zapewniał na konferencjach, że przygotował nas na pandemię. Na kolejnych ogłaszał, że panuje nad sytuacją. Teraz zapewnia, że ma plan działania, którego zazdroszczą nam inne kraje. A przy jego realizacji wrócimy do nowej normalności silniejsi, mocniejsi i bardziej zamożni.

Skoro tak będzie, to przecież Polacy z wdzięczności wybiorą kandydata wskazanego przez władzę - z tak ogromnym poparciem i przy ogromnej frekwencji, że nikt nie będzie miał wątpliwości, że władza zdała egzamin w kryzysie, a nie tylko sama sobie wystawiała piękne laurki.

Marek Kacprzak dla WP Opinie

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)