"Rozpad koalicji napawa peeselowskich polityków trwogą"
"Dla polityków, a zwłaszcza działaczy PSL niższego szczebla, udział we władzy ma znaczenie absolutnie kluczowe. To dzięki niemu są w stanie ustawić siebie i swoich bliskich. Tak wygląda słynna peeselowska polityka prorodzinna. Z tego powodu groźba rychłej utraty dostępu do konfitur - na przykład w wyniku szybszego rozwiązania parlamentu albo rozpadu koalicji i wejście SLD w miejsce PSL - napawa ludowców trwogą" - pisze w felietonie dla WP.PL Łukasz Warzecha.
Jak zauważa publicysta, przed działaczami partii stoi strategiczny wybór. "Mogą zaryzykować dalsze trwanie w coraz bardziej toksycznym związku z PO, korzystając nadal z wiążących się z władzą korzyści. To jednak może oznaczać, że w przyszłości ich reprezentacja w sejmie będzie jeszcze mniejsza, a więc pozycja w ewentualnej koalicji trzech ugrupowań będzie znacząco gorsza niż jest dzisiaj" - ocenia Łukasz Warzecha.
Sytuację komplikuje dług, jaki PSL ma do spłacenia. Sprawa dotyczy kampanii wyborczej do parlamentu w 2001 r. Komitet wyborczy PSL zebrał wówczas na potrzeby kampanii 9,4 mln zł; jednak środki były gromadzone nie na specjalnym koncie wyborczym, a na rachunku partyjnym.
PSL domagało się rozłożenia długu na 10 lat. Minister finansów nie zgodził się jednak na propozycję ludowców. W ubiegłym roku podjął decyzję rozkładającą długi PSL - 7 mln 66 tys. 680 zł - na 24 raty kwartalne, czyli na 6 lat.