Szorstka przyjaźń Pawlaka i Piechocińskiego
Gdy dwa lata temu Piechociński został wybrany nowym liderem PSL, Waldemar Pawlak nie mógł pogodzić się z porażką. Otrzymał tylko 17 głosów mniej niż - jak wydawało się - znacznie słabszy kontrkandydat.
Były przewodniczący Stronnictwa obwieścił, że nie zgadza się z Piechocińskim i odszedł ze stanowiska wicepremiera oraz ministra gospodarki. Podczas kongresu, na którym Pawlak stracił funkcję prezesa, Ewa Kierzkowska, była sekretarz stanu w kancelarii premiera, krytycznie oceniła zwycięstwo Piechocińskiego. "Nie podoba mi się ten wybór. Jest mi przykro, że nie potrafimy docenić tych, którzy pracują bardzo rzetelnie na silną pozycję PSL - podkreślała. Po ogłoszeniu wyniku nie podała ręki nowemu prezesowi partii.
Stawiający pierwsze kroki w wielkiej polityce Piechociński sprawiał wrażenie człowieka, któremu z trudem przyjdzie łączenie obowiązków rządowych i partyjnych. Wielu ludowców z sentymentem wspominało przywództwo poprzednika. Obawiano się czystek, odsunięcia "ludzi Pawlaka", rewolucji i wymiany pokoleniowej w formacji. "Za dwa lata PSL przestanie być partią rolników" - grzmiał wybrany wówczas na wiceprezesa PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy.