Talibowie mają broń, która może odmienić losy wojny
Talibowie skupują przenośne wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych, które mogą odmienić oblicze wojny w Afganistanie - pisze "Gazeta Wyborcza".
Potwierdza to dowódca polskich wojsk w prowincji Ghazni pułkownik Rajmund Andrzejczak. Jak powiedział, do talibów dotarły wyrzutnie HongYing 5A, chińskie kopie rosyjskich strzał.
Według źródeł "Gazety Wyborczej", dostawę chińskich strzał talibowie otrzymali od oficerów pakistańskiego wywiadu wojskowego ISI. Otrzymują je - według wysokiej rangi oficera Wojska Polskiego - od od jesieni 2008 roku. Informator gazety dodaje, że talibowie jeszcze nie zaczęli ich używać, bo szkolą się w obsłudze, a wyszkolenie strzelców posługujących się strzałami trwa do pół roku.
Dziennik przypomina, że od amerykańskiej inwazji na Afganistan jesienią 2001 roku lotnictwo odgrywa tam kluczową rolę. Polacy mają w Ghazni osiem śmigłowców, a MON chce wysłać do Afganistanu jeszcze dwie maszyny. Polskie i zachodnie śmigłowce wyposażone są w systemy ochronne, które mają mylić rakiety. Ale i one nie dają absolutnych gwarancji bezpieczeństwa.
Utrata przewagi powietrznej mogłaby odwrócić losy wojny, tak jak to się stało w połowie lat 80. za sprawą przenośnych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych Stinger. Do 1986 r., panując na afgańskim niebie, Armia Radziecka trzymała mudżahedinów w szachu. Ale gdy Amerykanie zaczęli dostarczać Afgańczykom amerykańskie wyrzutnie, radzieckie samoloty i śmigłowce zaczęły spadać dziesiątkami. W 1989 r. wykrwawiony wojną Kreml wycofał wojska z Afganistanu.