Tak wyglądają wybory w Rosji. Bulwersujące nagranie
Niedziela jest trzecim dniem wyborów prezydenckich w Rosji, które odbywają się dwa lata po inwazji Kremla na Ukrainę. W sieci opublikowano nagranie z uzbrojonym wojskowym, który sprawdza kabiny do głosowania.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Wybory w Rosji rozpoczęły się w piątek i po raz pierwszy w historii potrwają trzy dni. Głosowanie odbywa się także na okupowanych przez wojska rosyjskie terenach Ukrainy - często pod lufą karabinu.
Biełsat udostępnił w mediach społecznościowych nagranie, na którym widać, jak wygląda oddawanie głosów w jednym z lokali wyborczych. Na filmie uzbrojony wojskowy wchodzi do kabin i przygląda się głosującym mieszkańcom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Patrz, co się odbywa. I tak cały dzień" - mówi szeptem głos na nagraniu, cytowany przez Biełsat.
Na karcie do głosowania cztery nazwiska
Na karcie do głosowania widnieją nazwiska Putina i jego formalnych kontrkandydatów: Nikołaja Charitonowa, Władisława Dawankowa i Leonida Słuckiego.
Putin, jak przypomniała rosyjska redakcja BBC, jest od 2023 roku poszukiwany przez Międzynarodowy Trybunał Karny w związku z deportacjami dzieci ukraińskich, co stanowi zbrodnię wojenną.
Charitonow jest kandydatem Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF), Słucki reprezentuje Liberalno-Demokratyczną Partię Rosji (LDPR), niegdyś kierowaną przez Władimira Żyrinowskiego, natomiast Dawankow - partię Nowi Ludzie i z jej ramienia jest wiceprzewodniczącym parlamentu. Ugrupowania zasiadające w parlamencie Rosji nie są opozycją - pozostają lojalne wobec Kremla i jego polityki.
Niezależny portal Meduza podał w marcu 2024 roku, powołując się na źródła na Kremlu, że plan władz zakłada wynik ponad 80 proc. głosów dla Putina przy wysokiej frekwencji - od 70 do 80 procent. Według tych źródeł frekwencję ma zapewnić mobilizacja wyborców całkowicie zależnych od państwa: pracowników instytucji budżetowych, zakładów państwowych i dużych firm lojalnych wobec władz. Na nich wywierana jest presja, by przyszli na wybory, przyprowadzając ze sobą kolejne osoby, np. spośród członków rodziny i znajomych.
Przeczytaj również: