Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone
wyłącznie dla osób dorosłych.

Tak wygląda piekło ukraińskich jeńców. "Rosyjska swołocz bez honoru"

Rosyjskie obozy jenieckie to przedsionek piekła. Ukraińscy żołnierze wracający z niewoli są w bardzo złym stanie. Wielu nadal znajduje się w rosyjskich więzieniach i obozach. Po niektórych ślad zaginął. Inni zostali okrutnie okaleczeni.

Ukraińscy żołnierze wracający z niewoli są w bardzo złym stanie
Ukraińscy żołnierze wracający z niewoli są w bardzo złym stanie
Źródło zdjęć: © PAP | Vladyslav Karpovych

Trafienie do rosyjskiej, czy wcześniej radzieckiej, niewoli było dramatycznym doświadczeniem. Sowietom bliżej do brutalnego traktowania jeńców przez Japończyków, Chińczyków czy Arabów. Działo się tak od zarania "nowoczesnej" Rosji. Maksym Gorki pisał podczas wojny domowej, "że najbardziej jaskrawą cechą moskiewskiego narodowego charakteru jest właśnie okrucieństwo, tak jak humor - angielską".

Co więcej, Gorki, znakomity obserwator i znawca rosyjskiej duszy, oceniał, że "najciekawszą cechą rosyjskiego okrucieństwa jest jego diabelska finezja, powiedziałbym, wyszukana estetyka. Nie sądzę, by te osobliwości można objaśnić takimi słowami jak 'psychoza', 'sadyzm' lub podobnymi. W istocie rzeczy niczego one nie wyjaśniają". Faktycznie, rosyjskim oprawcom nie można odmówić "finezji".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jedną z ulubionych tortur, prowadzących do śmierci jeńca, było "ubieranie munduru". Jej ofiarą padł m.in. szer. Stanisław Rybczyński z Batalionu Murmańskiego. Szczegóły są drastyczne.

Tortury te polegały na stopniowym wycinaniu kawałków skóry. Najpierw z ramion zdzierano skórę wielkości pagonu, a w miejsce gwiazdek wbijano gwoździe. Potem wycinano na nogach pasy ze skóry w formie kozackich czerwonych lampasów. Często kończyło się wypruciem wnętrzności. Od śmierci Rybczyńskiego minęło ponad 100 lat, a rosyjskie metody nijak się nie zmieniły.

Jak Rosjanie traktują jeńców?

Mogłoby się wydawać, że po tragedii II wojny światowej życie się ucywilizuje i nawet prowadzenie wojen będzie bardziej humanitarne. Zwłaszcza że od ponad wieku społeczność międzynarodowa przygotowywała traktaty, które miały ucywilizować wojnę. Rosjanie nic sobie z tego nie robili. Do niechlubnej legendy przeszły czyny, jakich dopuścili się w Afganistanie.

Znane są przypadki, kiedy jeńcy byli wyrzucani ze śmigłowca wiszącego kilkaset metrów nad ziemią. Innym popularnym postępowaniem było przywiązywanie liną do śmigłowca, a potem lot na niskiej wysokości między skałami. Tak długo, aż ostre krawędzie rozszarpały ciało. W Kerali jeńców rozjeżdżano gąsienicami czołgów. We wsi Pedkwabe Szana Armia Radziecka spaliła żywcem 105 mężczyzn. Po takim traktowaniu Afgańczycy nie pozostawali dłużni i Sowieci często znajdywali swoich pobratymców z wyprutymi wnętrznościami.

Niespełna 20 lat temu w Czeczenii siepacze Władimira Putina stosowali podobne metody. Np. z oddziału Rusłana Giełajewa po bitwie pod Komsomolskoje do niewoli dostało się około 70 żołnierzy. W zimie Rosjanie transportowali ich nagich w bydlęcych wagonach. Miało przeżyć zaledwie kilku. Po powrocie wspominali, że jeńcy byli torturowani, głodzeni, bici. Kilku zostało wykastrowanych. Tę metodę Rosjanie stosują i dziś w Ukrainie.

Pozbawić męskości

W lipcu do sieci trafiło nagranie, na którym rosyjski żołnierz torturuje ukraińskiego jeńca, kastruje go, a na końcu zabija strzałem w głowę. Zbrodnię popełnił tuwiniec, Ochur-Suge Mongusz z batalionu "Ochmat". Po powrocie do Rosji nie spadł mu włos z głowy.

W Popasnej Rosjanie wykastrowali żołnierzy, a jednego ścięli i głowę powiesili przy wjeździe do miasta. W miejscowości operowali wówczas prorosyjscy Czeczeni.

Podobne przypadki nie są odosobnione. Na początku września pisali o tym polscy ratownicy pola walki, którzy wspierają walczących Ukraińców. Poinformowali, że z czterdziestoosobowej grupy jeńców, którą udało się odbić, ponad połowa została wykastrowana.

- Takich przypadków mamy bardzo dużo. Po prostu faszystowska swołocz bez honoru - mówi anonimowo oficer ukraińskiej armii.

- Nie zniżymy się do ich poziomu. Jak byśmy wyglądali? Niech świat wie, że na wschodzie są nie tylko orki - dodaje.

W niewoli

Misja ONZ, która monitoruje przestrzeganie praw człowieka podczas wojny w Ukrainie, oceniła, że Rosjanie i ich sojusznicy z premedytacją, powszechnie łamią międzynarodowe traktaty dotyczące ochrony jeńców wojennych i ludności cywilnej.

Wiele informacji zawartych w raporcie ONZ zostało zebranych z wywiadów z jeńcami wojennymi, którzy zostali zwolnieni z obozów. Stało się tak, ponieważ władze Federacji Rosyjskiej nie zapewniły obserwatorom ONZ dostępu do jeńców wojennych przetrzymywanych na jej terytorium lub na ziemi pod jej okupacją w Ukrainie. Przedstawiciele organizacji międzynarodowych oceniają, że jest to związane z warunkami, w jakich przetrzymywani są jeńcy.

- Są to kiepskie warunki. Często z brakiem odpowiedniego pożywienia, wody pitnej czy odpowiednich warunków sanitarnych - mówiła Matilda Bogner, szefowa komisji. - A to rodzi dalsze obawy dotyczące stanu zdrowia zatrzymanych. Istnieją poważne przypuszczenia dotyczące chorób, takich jak gruźlica.

Bogner podkreśliła, że istnieją liczne dowody na bicia, torturowanie i znęcanie się psychiczne nad pojmanymi. Jeńcy są głodzeni i odcięci od kontaktu z rodzinami oraz ukraińskimi władzami. Rosjanie nie zapewnili opieki zdrowotnej rannym i chorym. O szczęściu mogą mówić ci, którzy wrócili do domów na podstawie porozumienia o wymianie jeńców.

Wymiana jeńców

Od początku wojny trwają wymiany jeńców wojennych. Dotychczas skorzystało z nich ponad 1000 osób, choć szczegółowe dane nie są znane. W ostatnim czasie świat obiegły zdjęcia Mychaiła Dianowa, żołnierza pułku "Azow", który dostał się do niewoli po kapitulacji zakładów Azowstal.

Wychudzony żołnierz z zapadniętymi oczyma i niesprawną ręką jest cieniem postawnego mężczyzny, który został sfotografowany w szpitalu polowym w podziemiach Azowa.

W ostatnim wywiadzie dla ukraińskiego kanału TNS Dianow opowiadał, jak po wzięciu do rosyjskiej niewoli trafił do obozu w Ołeniwce. - To był obóz koncentracyjny - mówił. W ciągu czterech miesięcy poza obóz wywieziono go tylko raz, by zdjąć mu z ramienia szynę służącą do stabilizacji kości.

- Zdjęli ją obcęgami, bez narkozy. Mówili: "jesteś z piechoty morskiej, wytrzymasz" - relacjonował Dianow. - Wytrzymałem, bo co innego mogłem zrobić. Ręka była mocno uszkodzona. Gniłem żywcem - opowiadał.

Dianow nie jest jedynym żołnierzem, który z niewoli wrócił w tragicznej formie.

- Stan, w jakim są nasi żołnierze, szokuje. W niektórych przypadkach najbliższa rodzina nie może ich rozpoznać. Nasi chłopcy są osłabieni, mają ciężkie urazy, wiele ukrytych złamań, jest także wiele przypadków zaostrzenia przewlekłych chorób - mówiła Ukraińskiej Prawdzie działaczka społeczna, Ołena Tołkaczowa.

Wszyscy byli jeńcy trafili do szpitali, w tym zagranicznych. Ich rekonwalescencja potrwa kilka miesięcy. Dla tych, którzy wymagają specjalistycznej pomocy, społeczność międzynarodowa rozpoczęła zbiórki pieniędzy. Na uratowanie ręki Dianowa zebrano 130 tys. dolarów. Ma to pozwolić na specjalistyczną operację i rehabilitację, dzięki czemu znów będzie mógł koncertować.

W cywilu był pianistą.

Dla Wirtualnej Polski Sławomir Zagórski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainiejeńcyukraina
Wybrane dla Ciebie