"Wywózka lub śmierć". Putin szykuje piekło

W piątek na okupowanych przez Rosję obszarach ukraińskich obwodów chersońskiego, zaporoskiego, donieckiego i ługańskiego rozpoczęły się tzw. referenda w sprawie przyłączenia tych obszarów do Federacji Rosyjskiej. - Włączenie nowych "republik" do Federacji będzie oznaczało, że mieszkańcy otrzymają rosyjskie paszporty, rubel stanie się obowiązującą walutą, zaczną obowiązywać przepisy federalne. Również te dotyczące mobilizacji – mówią nam eksperci. Ich zdaniem los Ukraińców zamieszkujących okupowane tereny może być dramatyczny.

Ruszyły pseudoreferenda. "Będą wywózki w głąb Rosji i okrutne czystki"
Ruszyły pseudoreferenda. "Będą wywózki w głąb Rosji i okrutne czystki"
Źródło zdjęć: © PAP
Sylwester Ruszkiewicz

Głosowanie rozpoczęto o godzinie 8. W sieci pojawiły się zdjęcia kart do głosowania, które zostały przygotowane przez Rosjan. Mieszkańcy Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej zostali zapytani: "Czy chcesz dołączyć do Rosji?". Z kolei na okupowanych terytoriach obwodów zaporoskiego i chersońskiego pytanie brzmi: "Czy popierasz opuszczenie Ukrainy, utworzenie niepodległego państwa i przyłączenie się do Federacji Rosyjskiej?".

"Masowy" charakter głosowania

Propagandyści Kremla twierdzą, że głosowanie mogłoby nie być bezpieczne w obwodach zaporoskim i chersońskim, dlatego urzędnicy w obstawie chodzą od domu do domu z urnami. Głosowania na okupowanych terytoriach obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego mają potrwać do wtorku 27 września.

Na rosyjskim Telegramie jak grzyby po deszczu pojawiają się obrazki z lokali wyborczych, które mają potwierdzać, że referendum ma charakter masowy. Są też zdjęcia kolejek ustawiających się do "lokali wyborczych" i chętnych głosujących w domach. Oczywiście wszyscy deklarują poparcie dla dołączenia terytoriów do Rosji.

Tzw. referendów ani ich wyników nie uznaje Ukraina, a także państwa Zachodu. A jak informuje brytyjska stacja BBC, głosowania zostały zorganizowane nie tylko niezgodnie z prawem ukraińskim, ale także niezgodnie z rosyjskim prawem.

"Według rosyjskiego ustawodawstwa można zainicjować, zorganizować i przeprowadzić referendum z co najmniej czteromiesięcznym wyprzedzeniem. Jeśli chodzi o ustawodawstwo ukraińskie, to art. 73 ukraińskiej konstytucji stanowi, że kwestię zmiany terytorium kraju można rozstrzygnąć wyłącznie w ogólnoukraińskim referendum" - podaje BBC.

"Działania rodem z głębokiego komunizmu"

Zdaniem Michała Marka z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, autora monografii pt. "Operacja Ukraina", referenda przedstawiane są jako wielki sukces rosyjskiej operacji specjalnej.

- Zgodnie z propagandowym przekazem Rosjanom udało się"wyzwolić ludność", która identyfikuje się z rosyjską państwowością i uważa się rzekomo za mieszkańców Federacji Rosyjskiej. W tym celu eksponuje się materiały audiowizualne, na których dziesiątki osób oddają głos "za" przyłączeniem się do Rosji. Pokazuje się kolejki pod lokalami wyborczymi, a także materiały z osobami starszymi, które nie wiedzą jak zagłosować, więc się pytają ekipy filmowej z Rosji o instrukcje. Ekipa oczywiście jest pomocna i nagrywa jak osoba starsza głosuje na "tak". Są to typowe działania, które mają tworzyć wrażenie, że niemal 100 procent mieszkańców obwodów popiera "zjednoczenia" z Federacją. To nic innego jak działania rodem z głębokiego komunizmu – mówi Wirtualnej Polsce Michał Marek.

"Można zebrać grupę osób i zawieźć ich do lokalu"

W powszechnej opinii wyniki wyborów tzw. referendów są już znane, a samo głosowanie – podobnie jak w 2014 roku – zostało sfałszowane.

- Kreml i władze marionetkowych republik przeprowadzają referenda wyłącznie na użytek wewnętrzny. Pierwsi, aby zmobilizować społeczeństwo wobec "faszystowskiego ataku na ojczyznę". Drudzy, aby nie zostać na lodzie, jak kolaboranci na ziemiach odbitych przez Ukrainę. Dlatego wyniki referendów już są znane, a jedynie czekają na ogłoszenie. Jest to sprawdzona metoda, wykorzystywana przez Moskwę od ponad 100 lat. Za przyłączeniem polskich Kresów do ZSRR również "głosowało" ponad 90 proc. uprawnionych – komentuje Sławek Zagórski, publicysta i historyk ds. wojskowości.

Z kolei - jak dodaje Michał Marek - fałszowanie obrazu "referendów" nie wymaga od Rosji dużych nakładów sił.

- Wystarczy zebrać kilkadziesiąt ludzi w podeszłym wieku na obszarach podmiejskich, obiecać im możliwość transportu, jakiegoś rodzaju gratyfikacje, dowieźć ich do lokalu wyborczego i sfilmować "głosowanie". Czasem wystarczy, odpowiednio skadrować osoby, które przejawiały prorosyjskie/sowieckie resentymenty, a które odpowiednio zostały uformowane przez rosyjski aparat propagandowy i z nieprzymuszonej woli udały się głosować. W niewielkim budynku, nawet małą ilość osób można ukazać jako poważną grupę. Tak Rosjanie robili w Donbasie w 2014 roku – komentuje Michał Marek, który specjalizuje się w analizowaniu rosyjskiej dezinformacji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak informują władze ukraińskie, na okupowanych terenach Rosjanie próbują przymusić mieszkańców do głosowania terrorem i groźbami. W Biłowodsku w obwodzie ługańskim ludziom, którzy nie przyjdą na rosyjskie pseudoreferendum, zagrożono zwolnieniem z pracy i przekazaniem ich nazwisk służbom bezpieczeństwa powołanym przez separatystów. W Melitopolu w obwodzie zaporoskim doszło rano do eksplozji. Według ustaleń Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w pseudoreferendum w obwodzie zaporoskim zaangażowani są głównie funkcjonariusze resortów siłowych Rosji.

"Rosyjskie obywatelstwo, wywózki lub śmierć"

- Ukraina nigdy nie uzna wyników referendów, ani aneksji okupowanych ziem. Ukraińcy są świadomi tego, że jest to wojna o ich przetrwanie. Jeśli przegrają, poważna część z nich zostanie zamordowana. Na obszarach okupowanych po referendach, jeśli będą stawiać choćby symboliczny opór, nadal będą przesiedlani, wywożeni albo mordowani na miejscu. Ale nawet wizja rzekomego, atomowego uderzenia ze strony Rosji ich nie przeraża. To nie jest czynnik, który będzie na nich oddziaływał – ocenia Michał Marek.

Według Zagórskiego, Putin wobec ukraińskich mieszkańców okupowanych republik znów odwoła się do historii. - W przypadku Ukraińców mieszkających na terenach okupowanych opcje są dwie - wywózka albo przyjęcie rosyjskiego obywatelstwa. Jest to również metoda stosowana od stulecia. Takie ultimatum otrzymali w 1940 roku mieszkańcy krajów bałtyckich i Polski. Nikt nikogo o zdanie nie pytał –twierdzi historyk.

I jak dodaje, włączenie nowych "republik" do Federacji będzie oznaczało automatyczne przyjęcie całego inwentarza. - Mieszkańcy otrzymają rosyjskie paszporty, rubel stanie się obowiązującą walutą, zaczną obowiązywać przepisy federalne. Również te dotyczące mobilizacji – dodaje.

Jakie skutki wywoła referendum na okupowanych terenach? - Przede wszystkim ma mieć efekt odstraszający - jeśli zaatakujecie Rosję, a republiki są już rosyjskie, to możemy użyć broni masowego rażenia. Ponadto może służyć jako oś zjednoczenia narodu w obliczu wroga, który znów jest atakowany przez "faszystów". Już w mediach rządowych przebija się określenie "Druga Wielka Wojna Ojczyźniana", nawiązując do II wojny światowej – ocenia Zagórski.

"Ukraina na oddanie ziem nigdy się nie zgodzi"

Według Michała Marka, Rosjanie uznają wynik referendum, który jest już przesądzony. - Tym samym ogłoszą okupowane ziemie obszarem Federacji Rosyjskiej. I każdy atak na jednostki wojskowe Rosjan na anektowanych ziemiach, będzie odebrany jako atak na całe państwo. Skutkiem tego będą kolejne próby szantażu i nacisków na Zachód. Putin będzie mówił, że to atak NATO na Rosję i będzie podejmować obiecywać "radykalne kroki". Będą straszyć bronią atomową, by wstrzymać dostawy broni z Zachodu – ocenia Michał Marek.

I jak dodaje, po anektowaniu okupowanych ziem Rosja będzie powoływać się na zapisy swojego prawa oraz poczucie dumy, wskazując iż jeśli Rosja zajmuje już jakiś teren, to nie może go oddać. Zostanie on bowiem "prawnie" uznany za obszar Federacji Rosyjskiej.

- Putin nie będzie negocjował w sprawie swojego terytorium. Podobnie było z Krymem. Dla Kremla nie było później tematu oddania półwyspu. Jeżeli więc w przyszłości będą negocjacje to Putin postawi warunek, że przyłączone tereny zostają przy Rosji. Ale na to nigdy nie zgodzi się Ukraina. W momencie, kiedy zginęło tak wielu żołnierzy ukraińskiej armii i taki ogrom cywili, nie ma możliwości, żeby Kijów zaakceptował jakiekolwiek żądania Rosji. Rozwiązanie konfliktu poprzez "negocjacje" wydaje się być niemożliwe –uważa ekspert z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie