Putin dopiął swego. Są pierwsze nagrania, chodzą od domu do domu
W piątek ruszyły pseudoreferenda na okupowanych częściach Ukrainy w sprawie przyłączenia do Rosji. Chodzi o obwody: doniecki, zaporoski, ługański i chersoński. "Po tym 'głosowaniu' Kreml prawdopodobnie ogłosi aneksję tych terytoriów do Rosji. Tym razem władze rosyjskie nawet nie próbują nadać tej procedurze pozorów legitymizacji, jak próbowały w 2014 roku na Krymie" - pisze rosyjskojęzyczne BBC.
W sieci pojawiły się zdjęcia kart do głosowania, które zostały przygotowane przez Rosjan.
Mieszkańcy DRL i ŁRL zostaną zapytani: "Czy chcesz dołączyć do Rosji?". Na okupowanych terytoriach obwodów zaporoskiego i chersońskiego pytanie brzmi: "Czy popierasz opuszczenie Ukrainy, utworzenie niepodległego państwa i przyłączenie się do Federacji Rosyjskiej?".
"Lokale wyborcze" otwarte tylko jeden dzień
Jak informuje rosyjska agencja TASS, głosowanie rozpoczęto o godzinie 8. Propaganda Kremla twierdzi, że głosowanie mogłoby nie być bezpieczne w obwodach zaporoskim i chersońskim, dlatego urzędnicy w obstawie chodzą od domu do domu z urnami.
Lokale wyborcze na terenach okupowanych "ze względów bezpieczeństwa" otwarte mają być tylko ostatniego dnia referendum - 27 września.
Dla Ukraińców, którzy zostali wywiezieni, czy - jak twierdzi rosyjska propaganda - ewakuowani, przygotowano lokale do głosowania na terenie Rosji.
Jeszcze przed rozpoczęciem głosowania w rosyjskich mediach przekonywano, że 80–90 proc. mieszkańców popiera ideę przyłączenia się do Rosji na okupowanych terytoriach.
Zaraz po rozpoczęciu głosowania prorosyjskie media pokazują pseudoreferenda, jako "ogromny sukces" oraz "historyczny moment". W relacji agencji TASS możemy przeczytać o "wielkim zainteresowaniu i długich kolejkach przed lokalami wyborczymi".
Głosowanie niezgodne z rosyjskim prawem
Co ciekawe, jak zauważa BBC, głosowania zostały zorganizowane nie tylko niezgodnie z prawem ukraińskim, ale także niegodnie z rosyjskim prawem.
"Według rosyjskiego ustawodawstwa można zainicjować, zorganizować i przeprowadzić referendum z co najmniej czteromiesięcznym wyprzedzeniem. Jeśli chodzi o ustawodawstwo ukraińskie, art. 73 ukraińskiej konstytucji stanowi, że kwestię zmiany terytorium kraju można rozstrzygnąć wyłącznie w ogólnoukraińskim referendum" - podaje BBC.
W rosyjskich mediach pseudoreferenda pokazywane są jako "zgodne z wszelkimi międzynarodowymi standardami". Według Centralnej Komisji Wyborczej, głosowaniu przygląda się ponad tysiąc obserwatorów. Nie znajdziemy jednak informacji na temat tego, jakie reprezentują organizacje.
Centralna Komisja Wyborcza Chersonia stwierdziła, że spodziewa się, iż w głosowaniu weźmie udział około 750 tys. wyborców. W regionie Zaporoże na listach ma znajdować się 500 tys. osób. W prorosyjskich republikach donieckiej i ługańskiej wydrukowano karty do głosowania dla 1,5 mln wyborców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wybuchy w Melitopolu
Pseudoreferendum miało dziś rozpocząć się m.in. w Melitopolu w obwodzie zaporoskim. Lojalny wobec władz ukraińskich mer Iwan Fedorow poinformował, że rano w mieście było słychać wybuch. Według niego, w pierwszym dniu pseudoreferendum Rosjanom zależy, by ludzie nie wychodzili na ulice, dlatego strach wywołany eksplozjami jest okupantom na rękę.
Przyczyna wybuchu nie jest znana. Fedorow ostrzegł mieszkańców, by omijali miejsca, gdzie znajdują się żołnierze rosyjscy i sprzęt wojskowy.
Ukraińscy aktywiści jeszcze przed rozpoczęciem głosowania rozdawali ulotki, informujące o pseudoreferndach. Oznaczali także budynki, w którym miały być zorganizowane "lokale wyborcze".
Źródło: BBC, TASS, Belsat