"Nie uznamy tych wyników". Stanowcza deklaracja prezydenta ws. referendum w Ukrainie
- Polska nie będzie uznawała tych wyników. Rosja okupuje te tereny. Dla nas najważniejsze jest, by Ukraina je odzyskała - powiedział Andrzej Duda. Prezydent był pytany o kwestię referendum, które mają być przeprowadzone w samozwańczych republikach na terenie Ukrainy.
20.09.2022 | aktual.: 20.09.2022 20:30
Podczas briefingu prasowego prezydent Andrzej Duda opowiedział o pierwszym dniu w Nowym Jorku. - W rozmowach akcentowałem konieczność przestrzegania prawa międzynarodowego i tego, aby Ukraina odzyskała kontrolę nad swoimi uznanymi granicami - powiedział.
Duda po raz kolejny zabrał też głos w sprawie rosyjskich zbrodni w Ukrainie, podkreślając, że muszą one zostać rozliczone. - Mam nadzieję, że w najbliższych miesiącach będziemy mogli się spodziewać decyzji, czy to będą próby postawienia sprawców przed działającymi dziś trybunałami czy specjalnie do tego powołanymi - przekazał.
Podczas spotkania z przedstawicielami mediów Duda został zapytany o stanowisko wobec pseudoreferendów, które zapowiadają władze samozwańczych tzw. republik ludowych, powołanych przez prorosyjskich separatystów w obwodach donieckim i ługańskim na wschodzie Ukrainy.
Prezydent zwrócił uwagę, że Polakom - zwłaszcza starszym i znającym historię swojego kraju - nie trzeba tłumaczyć, "co są warte referenda organizowane przez Rosję na okupowanych przez nią terenach".
- Nic nie są warte. Prawda jest taka, że wynik jest ustalany na Kremlu, a nie w głosowaniu. I to, jaki głos oddają ci, którzy w ogóle w referendum uczestniczą, nie ma tutaj od strony faktycznej żadnego znaczenia. A wynik będzie taki, jaki zaplanują na Kremlu - podkreślił.
W związku z tym, jak ocenił, "z punktu widzenia demokratycznego to jest w ogóle kpina". - I tak też do tego podchodzimy. Mam nadzieję, że w przestrzeni międzynarodowej nikt nie będzie przywiązywał do tego wagi, bo wiarygodność tych działań i wyników jest po prostu zerowa - powiedział.
Jednocześnie zapewnił, że w tej sytuacji "Polska nie będzie uznawała tych wyników za w jakikolwiek sposób międzynarodowo wiążące; Rosja okupuje te tereny".
Zobacz także
Referenda w sprawie przyłączenia republik do Rosji
Referenda w sprawie wejścia samozwańczych republik w Donbasie do Rosji odbędą się w dniach 23-27 września. W tym samym terminie mają także zostać zorganizowane referenda w okupowanych częściach obwodów chersońskiego i zaporoskiego. Denis Puszylin, szef samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej już zaapelował do Putina o jak najszybsze rozpatrzenie statusu republiki po referendum. Tymczasem wiceprzewodniczący Dumy już zapowiedział, że wszyscy deputowani izby poprą przyjęcie LPR, DRL i "terytoriów wyzwolonych" do Rosji.
Decyzję o zorganizowaniu w trybie pilnym referendów dotyczącego włączenia Ługańskiej Republiki Ludowej i Donieckiej Republiki Ludowej w skład Rosji podjęły parlamenty obu samozwańczych republik. Według agencji Interfax wszyscy deputowani byli w tej kwestii jednomyślni.
- NATO uzna za bezprawne nachodzące "referenda" w sprawie przyłączenia okupowanych terytoriów do Federacji Rosyjskiej - przekazał we wtorek sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. "To dalsza eskalacja wojny Putina. Społeczność międzynarodowa musi potępić to rażące naruszenie prawa międzynarodowego i zwiększyć poparcie dla Ukrainy" - dodał później na Twitterze.
W podobnym tonie wypowiedział się prezydent Francji. Emmanuel Macron nazwał je "parodią" i stwierdził, że nie będą miały żadnych konsekwencji prawnych. Dodał, że organizowanie fikcyjnych głosowań na bombardowanych przez siebie terytoriach jest cyniczne i stanowi dodatkową prowokację.
- Gdyby idea referendum w Donbasie nie była tak tragiczna, to byłaby śmieszna - ocenił.
Zapowiedział, że Francja w dalszym ciągu będzie wysyłać broń do Ukrainy i po raz kolejny wezwał Rosję do wycofania swoich wojsk. Dodał jednocześnie, że planuje odbyć rozmowę z Putinem w nadchodzących dniach.
Czytaj też:
Zobacz także