"Tak się bawią dzieci, a nie poważni ludzie". Uczestniczka powstania ostro o Rachoniu
Powstańcy przyjmują przeprosiny od producenta napoju energetycznego, który na plakacie reklamowym umieścił hasło "Chrzanić to co było. Ważne to co będzie!". Są podzieleni w kwestii zachowania Michała Rachonia na antenie TVP.
10.08.2017 | aktual.: 10.08.2017 19:44
"Nie wiem ile musielibyście wpłacić na Zbiórkę dla Powstańców 2017, żeby ktoś wam to wybaczył." – napisał na funpage'u Filip Chajzer, zbulwersowany reklamą napoju energetycznego.
Na reakcję producenta czekał zaledwie kilka godzin i jak pisał, sam nie mógł w nią uwierzyć. "Przed chwilą zadzwonił do mnie chłopak z Tigera. Wyraźnie skonsternowany. Kilkukrotnie mówił jak bardzo jest im głupio w firmie przez błąd, który popełnili." Ostatnie zdanie jakie usłyszał Filip Chajzer od przedstawiciela firmy miało brzmieć: "kwota, którą przelaliśmy jest tak wielka, jak nasze poczucie wstydu".
Na konto Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej wpłynęła kwota pół miliona złotych. "To są pieniądze na leki, protezy, aparaty słuchowe, prąd, wodę, święta" - pisał w komentarzu Filip Chajzer, a na koniec dodał: "Każda, nawet najgłupsza decyzja, może mieć swój happy end. Oto i on."
Przeprosiny wsparte przelewem nie wystarczyły jednak wszystkim. Dziennikarz TVP, Michał Rachoń, w trakcie programu „Minęła 20” przypomniał o ofiarach Powstania Warszawskiego, po czym otworzył puszkę napoju i bez słowa wylał zawartośc na podłogę, a opakowanie zgniótł i wyrzucił za siebie.
Co o przeprosinach producenta i zachowaniu dziennikarza sądzą sami powstańcy?
Hanna Stadnik, sanitariuszka i łączniczka walcząca w powstaniu, zachowanie Rachonia skomentowała krótko: "To głupota i niepoważne zachowanie". Pomysł twórców reklamy wytłumaczyła brakiem wiedzy historycznej, a tym samym świadomości postępowania przy tworzeniu plakatu. Przeprosinami była usatysfakcjonowana. - Trzeba ich raczej uświadomić, dokształcić, a nie wygłupiać się i rzucać puszkami, bo to również jest zachowanie nie do przyjęcia. Tak się bawią dzieci, a nie poważni ludzie - dodała.
Dla Eugeniusza Tyrajskiego, strzelca o pseudonimie "Sęk", najważniejsze są przeprosiny ze strony producenta napoju. - Jestem bardzo wrażliwy i wyczulony na tym punkcie, bo ostatnio, zwłaszcza młodsze pokolenie nie umie powiedzieć "przepraszam". To słowo ma dla mnie bardzo duże znaczenie, jeśli chodzi o drażliwe sprawy i doceniam je, bo świadczy o dobrym wychowaniu.
Leszek Żukowski, strzelec i łącznik, reklamę Tigera uważa za niezwykle niefortunną. - Jeśli producent zrozumiał jednak, że hasło reklamowe jakiego użył (Chrzanić to co było. Ważne to co będzie! - przy.red.) jest niepoważne i nieprzemyślane, a do tego wpłacił poważną kwotę na rzecz powstańców, to sprawę można uznać za zamkniętą - powiedział. Zachowania Michała Rachonia na antenie TVP nie widział osobiście, jedynie o nim słyszał. Były powstaniec uznał jednak, że dziennikarz mógł tak zrobić i nie dziwił się jego gestowi.