Trwa ładowanie...

Tak karmią dzieci w szpitalu we Wrocławiu. "Mielonka" dwa razy dziennie, siedem dni w tygodniu

Mielonka na śniadanie, mielonka na kolację. Takie "dania" według pani Karoliny serwowano jej półtorarocznemu synowi w jednym z wrocławskich szpitali. Chłopiec leżał na oddziale tydzień. - Nawet tego dziecku nie dawałam. To wołało o pomstę do nieba - mówi w rozmowie z WP.

Tak karmią dzieci w szpitalu we Wrocławiu. "Mielonka" dwa razy dziennie, siedem dni w tygodniuŹródło: Archiwum prywatne
d4i1mfo
d4i1mfo

W szpitalu im. Marciniaka we Wrocławiu pani Karolina razem z półtorarocznym synem była tydzień. Na oddział chirurgii dziecięcej zostali przyjęci na początku lutego. To ich pierwszy pobyt w tej placówce.

Przez siedem dni na śniadanie i obiad była serwowana tak zwana mielonka widoczna na zdjęciach. Chociaż zdaniem pani Karoliny to i tak ładne określenie na to, co znalazło się na kromkach chleba. - To były posiłki dla małego dziecka, do lat 4. Jedzenie dostarczała firma cateringowa - mówi pani Karolina i pokazuje nam zdjęcie menu.

A w nim - podział na dietę bezglutenową, lekką, bezmleczną i normalną. W niemal każdej - w mniej lub bardziej zmodyfikowany sposób - na śniadanie i kolacje pojawia się kanapka z "szynkową z indyka" albo "polędwicą z udźca".

Archiwum prywatne
Źródło: Archiwum prywatne

Obie pozycje, zdaniem pani Karoliny, podawano w postaci mielonki.

d4i1mfo

- Kiedy przyszła salowa z pytaniem, czy podać kolacje, spytałam, czy znów jest ta mielonka. Ona odpowiedziała, że mielonka jest zawsze. Później padły słowa: "tu jest wszystko zmielone" - opowiada pani Karolina.

Do mielonki były dodatki. Jednego dnia - skrawek obierki z ogórka, drugiego - plasterek pomidora. - To, co podawano na śniadania i kolacje, wołało o pomstę do nieba. I to nie tylko moje zdanie. Tak wszyscy się o tym wyrażali - dodaje.

Archiwum prywatne
Źródło: Archiwum prywatne

- Moje dziecko na śniadanie po operacji też to dostało. To nie była operacja żołądka, ale po narkozie powinno zjeść coś lżejszego - mówi pani Karolina.

d4i1mfo

Synek pani Karoliny tych "dań" nie jadł. - Ja dziecku tego nawet nie dawałam. Mąż przynosił nam jedzenie lub babcia. Albo korzystaliśmy ze sklepiku w szpitalu, gdzie kupowałam sama jakieś bułeczki - wyznaje.

"Wysokogatunkowa wędlina podawana w zmielonej formie"

Z prośbą o komentarz zwróciliśmy się do firmy cateringowej, która dostarcza jedzenie do szpitala. - Przedstawione zdjęcia nie przedstawiają całego przygotowanego i podanego na tacy posiłku - informuje Michał Magnowski z firmy Impel. I dodaje, że kanapki dla dzieci są podawane w gotowej formie i ich zawartość jest zgodna z jadłospisem przygotowywanym przez dietetyka.

- Śniadania i kolacje składają się z trzech kanapek z pieczywa typu weka, zupy mlecznej oraz słodkiej herbaty. Jednym z serwowanych dodatków do pieczywa oprócz twarogu, dżemu, pasty jajecznej czy pasty z szynki i jajka jest wysokogatunkowa wędlina podawana w zmielonej formie. Takie podanie wędliny jest decyzją szpitala i wynika z troski o bezpieczeństwo małych pacjentów tj. ograniczenie możliwości zadławienia się. Zgodnie z zaakceptowanym przez szpital jadłospisem do zmielonej wędliny podajemy dodatek warzywny np. pomidor - tłumaczy Magnowski.

d4i1mfo

I dodaje, że przez 3,5 roku świadczenia usługi na tym obiekcie nikt nie złożył żadnej skargi na jakość posiłków. - Z drugiej strony otrzymujemy od rodziców wiele sygnałów, że taka forma żywienia małych dzieci jest bardzo dobrym rozwiązaniem i szkoda, że w innych wrocławskich szpitalach nie jest ona stosowana - podsumowuje.

Próbowaliśmy również skontaktować się z dyrekcją szpitala. Niestety mimo wielu prób do czasu publikacji artykułu nie udało nam się uzyskać komentarza.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d4i1mfo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4i1mfo
Więcej tematów