Płacili i nawet nie wchodzili do pokoju
Mniej więcej do połowy kadencji europosłowie otrzymywali także zwrot za nocleg w czasie podróży do Brukseli, jeśli odległość wynosiła ponad 1 tys. km, w wysokości 150 euro (645 zł). Żeby je otrzymać, europoseł musiał udokumentować nocleg na trasie.
"Zaczęły więc do wydziału odpowiedzialnego za rozliczenia napływać rachunki za noclegi w wysokości np. 30 zł, bo nikt przecież nie zabroni deputowanemu zatrzymać się w jakiejś obskurnej melinie po polskiej stronie granicy, w której nocleg naprawdę kosztuje mniej niż 10 euro. (...) I to chyba oczywiste - w tych hotelach nikt się nie zatrzymywał. Po prostu europoseł wchodził do recepcji, płacił należną kwotę za nocleg i jechał dalej. Jak widać, ze zmiany przepisów niezadowoleni byli nie tylko eurodeputowani, ale także - a może nawet przede wszystkim - hotelarze. Wszak stracili idealnych klientów - płacących i nawet niewchodzących do pokoju" - czytamy.