Tajlandia. Zaginął Mateusz Juszkiewicz. Siostry poleciały go szukać
- Wierzymy, że odnajdziemy Mateusza i Warakan. Bardzo! - mówi w rozmowie z WP Monika, siostra zaginionego u wybrzeży Tajlandii 26-latka. Razem z drugą siostrą ruszyła szukać brata. Przyznała, że choć służby zmniejszyły już zakres działań, Tajowie nie odpuszczają.
- Być może przechwyciła ich łódka rybacka, która nie ma kontaktu z bazą, albo są na bezludnej wyspie. Takie są opcje - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Monika Tyszkiewicz, siostra Mateusza, który zaginął w Tajlandii. Razem z drugą siostrą poleciały szukać brata.
Mateusz zaginął razem z Tajką Warakan 7 grudnia około godz. 18 czasu lokalnego (godz. 12 w Polsce). Płynęli kajakiem. 26-latek miał zadzwonić do znajomych - mówił o wysokich falach i silnym wietrze. Powiedział, że znosi ich na pełne morze, a kajak już raz się wywrócił.
- Wierzymy, że odnajdziemy Mateusza i Warakan. Bardzo! Tak jak tutejsze służby. Ciągle powtarzają, że oni gdzieś tam są, żyją i ich znajdziemy - podkreśla Monika.
Zobacz też: Jurek Owsiak prezydentem? Jest odpowiedź
Na początku w akcję poszukiwawczą zaangażowano wojsko, marynarkę, policję i ponad 120 wolontariuszy. Później lokalna policja podała informację o zmniejszeniu zakresu dalszych poszukiwań. Jak zaznacza Monika, Tajowie są bardzo dumnym narodem i kiedy w polskich mediach pojawiła się ta informacja, poczuli się dotknięci.
- Mówią, że to, że w akcji nie uczestniczy cała rzesza służb, nie oznacza, że nic nie robią. I że znalezienie Mateusza i Warakan to dla nich priorytet. To jest niesamowite, jak oni tutaj chcą ich znaleźć. To sprawa honoru. Są bardzo przejęci. Łodzie patrolują wody. Helikoptery zwracają uwagę na wszystko - mówi nam Monika.
Tajlandia. Pomoc w poszukiwaniach Mateusza. "Jesteśmy pod wrażeniem"
Razem z siostrą poleciała do Tajlandii i uczestniczy w akcji poszukiwawczej. Podczas rozmowy z nami była na łodzi. Potwierdziła, że rodzina zaangażowała w sprawę Krzysztofa Rutkowskiego. - Będzie na Phuket w czwartek późnym wieczorem. Pomoże pro bono - zaznacza siostra Mateusza.
Monika mówi też o pomocy polskich służb. - Jestem pod wrażeniem polskiego konsula i ambasady w Bangkoku. Jesteśmy z nimi w kontakcie od początku. Służą radą i pomocą, są dla nas wsparciem, szczególnie konsul Jakub Buhodolski, z którym spotkałyśmy się we wtorek - twierdzi.
Monika zdementowała również informacje dotyczące pobytu Mateusza w Tajlandii, które pojawiały się w mediach. - Mateusz jest tu od 14 października. Wizę miał ważną - przedłużył ją. Jeszcze przed wyjazdem miał ją przedłużyć o tydzień do 20 grudnia, na kiedy ma kupiony bilet do domu. Od jego znajomych wiem, że chciał do Tajlandii wrócić, do Muay - tak mówili na Warakan. W lutym miał umówioną dużą imprezę DJ-ską w Sopocie. Chciał tam zagrać i wracać na Phuket - do Muay - wyjaśnia Monika.
Tajlandia. Zbiórka na poszukiwania Mateusza
Mateusz przyleciał do Tajlandii do przyjaciół, spotykali się w większym gronie. - Napisał mi, że ma dziewczynę - mówi Monika. Przyznaje, że szukała kontaktu z rodziną Warakan za pośrednictwem Facebooka. W końcu się poznali. - Ciężko jest się nam porozumieć ze względów językowych - dodaje.
- To wolny ptak - tak Monika opisuje swojego brata. - Lubił jeździć po świecie, pomieszkiwał w Anglii, u naszego brata w Niemczech, w Polsce mieszka z rodzicami i pomaga mamie w prowadzeniu sklepu. Jest DJ-em drum and base. To jego największa pasja. Grał w wielu klubach w Polsce - opowiada.
Bliscy Mateusza zorganizowali zbiórkę, z której środki mają pomóc w odnalezieniu 26-latka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl