Tajlandia. Wzruszające słowa premiera po zakończeniu akcji ratunkowej w jaskini Tham Luang
Premier Tajlandii Prayuth Chan-ocha wygłosił orędzie do narodu. Wspomniał o nurku, który utonął w jaskini Tham Luang podczas wymieniania butli ze sprężonym powietrzem. - Jego honorowa postawa, poświęcenie i dziedzictwo na zawsze pozostaną w naszych sercach - powiedział szef rządu.
12 chłopców z drużyny piłkarskiej "Dzikie dziki" utknęło w jaskini Tham Luang Nang Non 23 czerwca. Zaginionych odnaleziono dopiero po 9 dniach poszukiwań. W niedzielę, po dwóch tygodniach uwięzienia, rozpoczęto spektakularną akcję ich uwalniania. We wtorek uratowano czterech chłopców i ich 25-letniego opiekuna. Choć akcja zakończyła się sukcesem, niebezpieczeństwo było bardzo blisko. Jak wyszło na jaw, tuż po opuszczeniu jaskini przez ostatniego chłopca doszło do poważnej awarii.
Premier Tajlandii podziękował uczestnikom akcji ratunkowej w jaskini. W transmitowanym przez telewizję orędziu do narodu zaznaczył, że na jej powodzenie złożyły się działania rządu, pomoc ludzi w Tajlandii i za granicą oraz moralne wsparcie.
Wspomniał również o nurku Samanie Kunanie, który w ubiegłym tygodniu utonął w jaskini podczas wymieniania butli ze sprężonym powietrzem. - Jego honorowa postawa, poświęcenie i dziedzictwo na zawsze pozostaną w naszych sercach - powiedział szef rządu. Jego wypowiedź przytacza PAP.
Uratowani w dobrym stanie
Na wcześniejszej konferencji prasowej tajlandzki inspektor zdrowia publicznego Thongchai Lertwilairatanapong poinformował, że chłopcy i ich trener schudli podczas 17 dni spędzonych w zalanej jaskini, ale mieli dostęp do wody kapiącej ze sklepienia i "dbali o siebie". Zapewnił, że wszyscy są w "bardzo dobrym stanie psychicznym, prawdopodobnie dlatego, że przez cały czas przebywali razem, pomagając sobie nawzajem".
Jak dodał, czterej chłopcy uratowani w niedzielę mogą już jeść normalne posiłki i chodzić, podczas gdy czwórka uwolniona dzień później na razie przyjmuje jeszcze miękką żywność. Cała trzynastka spędzi w szpitalu jeszcze tydzień.
Jak pisaliśmy wcześniej, lekarze obawiali się zarażenia wirusem Nipah, przenoszonym przez nietoperze. Dopóki nie będą znane wyniki wszystkich badań, młodzi pacjenci mogą widzieć swoje rodziny tylko przez szyby izolatek. Nie mogą spotykać się z najbliższymi także ze względu na to, że mają osłabiony system odpornościowy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl