Tajlandia. Wyrzuciła noworodka z piątego piętra
Policja z Tajlandii poszukuje nastoletniej matki, która wyrzuciła noworodka z piątego piętra bloku. Chłopczyk przeżył upadek, bo zamortyzowały go liście bananowca.
Do tego dramatycznego wydarzenia doszło w poniedziałek około godz. 10.30 w miejscowości Samut Prakan w środkowej Tajlandii - donosi Daily Mail. Mieszkańcy bloku usłyszeli nagle ciche kwilenie dziecka. Zaczęli sprawdzać, skąd dochodzi płacz. Okazało, że się w liściach bananowca pod blokiem leży noworodek.
- Pierwsze krzyki usłyszałem o godz. 10.30, ale najpierw nie zwróciłem na nie uwagi. Potem powiedziałem o tym innym sąsiadom i razem poszliśmy sprawdzić - powiedział 55-letni Hang Konhaan, mieszkaniec bloku.
Chłopczyk urodził się zaledwie kilka godzin wczesniej. Jak ustaliła policja, został wyrzucony z piątego piętra. Na szczęście liście bananowca zamortyzowały jego upadek i nic mu się nie stało. Miał tylko kilka zadrapań i był pogryziony przez komary.
Nastoletnia matka zniknęła
Policjanci po rozmowie z mieszkańcami i właścicielem bloku ustalili, że mieszkała tam nastolatka, która była w ciąży. Sąsiedzi często widzieli ją, jak spaceruje.
- Policja została zawiadomiona o godz. 11.00, że w sadzie bananowym znaleziono małe dziecko. Faktycznie, był tam noworodek, a obok leżało wyrzucone łożysko. Po dziecku chodziły mrówki i miał ślady ukąszeń komarów. Miał też wysypkę i zaczerwienienia oraz otarcia skóry świadczące, że spadł z wysokości. - powiedział Pułkownik Amnat Charoen z posterunku policji w Samrong Nua.- Chłopczyk jest w szpitalu, jest zdrowy. Szukamy matki, która najprawdopodobniej wyrzuciła go przez okno - dodał.
Źródło: Daily Mail
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl