Tajlandia. Uratowani chłopcy wyszli ze szpitala. Mówili co działo się w jaskini
Konferencję prasową zorganizowano zaraz po wyjściu chłopców z drużyny Dzikich Dzików ze szpitala. Każde pytanie musiało być wcześniej zaakceptowane przez psychologa. Trener chłopców opowiadał, że początkowo szukali innego wyjścia, starali się przekopać przejście, ale po kilku dniach mogli już tylko czekać na pomoc.
Na koniec konferencji prasowej chłopcy z drużyny Dzikie Dziki podziękowali za pomoc królowi Tajlandii. Otrzymali też upominki.
Dziennikarze usłyszeli na konferencji prasowej, że część rodziców myśli o karze dla chłopców.
Chłopcy na konferencji prasowej zaczęli przepraszać swoich rodziców, że nie powiedzieli im o wyprawie do jaskini. Mówili tylko, że idą na trening. Natomiast jeden z chłopców powiedział rodzicom, że idzie do jaskini, ale innej.
Chłopcy po opuszczeniu jaskini złożyli zamówienie na ulubione potrawy. Na liście znalazła się wieprzowina, smażony ryż czy jedzenie z KFC. Na konferencji prasowej powiedzieli, że część z tych rzeczy udało im się już zjeść.
Kilku z chłopców stwierdziło, że chciałoby w przyszłości dołączyć do Navy Seals, którzy brali udział w akcji w jaskini.
Chłopcy pytani o uwięzienie w jaskini odpowiadali, że dało im to siłę. Cały czas chcą zostać zawodowymi piłkarzami. Część przyznaje, że jeszcze nie wie, kim chce zostać w przyszłości, ale na pewno skończy szkołę.
Chłopcy dowiedzieli się o śmierci jednego z ratowników. Przyznali, że nie czuli się z tym dobrze, ponieważ zdawali sobie sprawę, że zginął on ratując ich życie. Przekazali wyrazy współczucia jego rodzinie.
Ratownik biorący udział w akcji w jaskini opowiadał, że przez 9 dni musieli robić wszystko, aby chłopcy byli w jak najlepszym stanie. Sami mamy dzieci w podobnym wieku, więc czuliśmy się jak rodzina.
Trener chłopców powiedział, że najpierw próbowali szukać innego wyjścia. Chcieli też przekopać przejście. Jednak po kilku dniach, kiedy poziom wody się podnosił stwierdzili, że mogą tylko czekać na pomoc.
Chłopcy po drugim dniu zaczęli odczuwać brak jedzenia. Najmłodszy z nich zemdlał. Jak mówił na konferencji prasowej, starał się nie myśleć o jedzeniu. Mieli jedynie dostęp do wody, która spływała po kamieniach.
Początkowo chłopcy nie bali się, że nie mogą wyjść z jaskini. Myśleli, że następnego dnia poziom wody opadnie.
Jeden z uratowanych chłopców opowiadał, co czuł po zorientowaniu się, że wyjdzie z jaskini. - Bałem się, że nie będę mógł wrócić do domu, a mama będzie zła – przyznał.
Jeden z uratowanych chłopców opowiadał, co czuł po zorientowaniu się, że wyjdzie z jaskini. - Bałem się, że nie będę mógł wrócić do domu, a mama będzie zła – przyznał.
"Po około godzinie w jaskini powiedziałem chłopcom, że musimy z niej już wyjść. Jednak woda odcięła nam drogę" – trener Dzikich Dzików.
"Już wcześniej byłem w tej jaskini, ale część chłopców wcześniej jej nie widziała" - Ttener Dzikich Dzików
Zagraniczni dziennikarze są pod wrażeniem dobrego stanu chłopców.
Chłopcy zostali zapytani o finał Mistrzostw Świata. FIFA zapowiedziała, że pojadą na mecz, ale ze względu na stan zdrowia chłopców nie było to możliwie. Lekarze pozwolili chłopcom obejrzeć mecz w szpitalu. Większość z nich kibicowała Francji.
Chłopcy przyznali, że byli zaskoczeni tym, iż ratownicy nie są Tajami. Niektórzy z nich mieli problemy z porozumieniem się.
Uratowani chłopcy opowiada o pierwszym spotkaniu z ratownikami w jaskini. - Usłyszeliśmy głosy ludzi, ale myśleliśmy, że to złudzenie. Wtedy trener kazał nam ich posłuchać. Okazało się, że to były prawdziwe odgłosy ludzi. Chcieliśmy wszyscy do nich pobiec, żeby nas zobaczyli – mówi jeden z chłopiec.
Jak mówi lekarz ze szpitala, chłopcy byli bardzo grzeczni i wypełniali wszystkie polecenia. Emanują pozytywną energią.
Akcja ratowania chłopców i ich trenera rozpoczęła się pod koniec czerwca. Tajskie służby, po szczęściu dniach od zgłoszenia zaginięcia, odnalazły 12 chłopców w wieku od 11 do 16 lat i ich 25-letni trener w jaskini Tham Luang na północy Tajlandii. Próbowali skryć się tam przed deszczem, ale woda zalała korytarz, którym mogli wydostać się z jaskini.
Akcję zakończono po 17 dniach wyciągając z jaskini wszystkich chłopców i trenera. Informacja o szczęśliwym zakończeniu akcji ratunkowej została głośno przyjęta na całym świecie. Donald Trump napisał na Twitterze, że to była "świetna robota", a Theresa May podkreśliła odwagę wszystkich zaangażowanych w operację.
Akcją ratunkową w jaskini Tham Luang dowodziło dwóch Brytyjczyków. Łącznie działało tam 90 nurków, a 50 z nich przyjechało zza granicy. W całej akcji udział brało ponad 1000 osób.
_**Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl**_