Tajemnicze zniknięcie sms-ów z 10 kwietnia
Europoseł Paweł Kowal twierdzi, że z jego telefonu zniknęły sms-y, które wysyłał 10 kwietnia w Smoleńsku. Z komórek byłego urzędnika Kancelarii Prezydenta Marcina Wierzchowskiego i kierowcy ambasadora Jerzego Bahra zniknęła z kolei część historii połączeń - donosi Wprost24.pl.
Kowal był w Smoleńsku 10 kwietnia wieczorem. Podczas podróży wysyłał bardzo dużo sms-ów. Twierdzi, że dwa miesiące po katastrofie archiwum wiadomości z tego dnia z jego telefonu po prostu zniknęło. Zapewnia, że niczego nie kasował.
Zniknięcie części połączeń ze swojego bilingu zauważył też były urzędnik Kancelarii Prezydenta Marcin Wierzchowski, który był na lotnisku Siewiernyj w momencie katastrofy. Według wykazu między godziną 8.50 a 11.00 z jego telefonu wykonano tylko cztery połączenia. Twierdzi jednak, że w tym czasie rozmawiał z wieloma osobami.
Piotr Niemczyk, właściciel firmy detektywistycznej i były funkcjonariusz UOP, wyjaśnia "Wprost", że najprostsze wytłumaczenie znikających połączeń jest takie, że operatorzy sieci, kopiując dla służb wykazy tych telefonów, niechcący wykasowali część połączeń. - Najdziwniejsza jest jednak sprawa sms-ów, które zapisują się przecież w pamięci telefonu - mówi.