Jaroszewiczowie zginęli przez hitlerowskie akta?
Tygodnik "Wprost" opublikował informację sugerującą, że śmierć Jaroszewicza ma związek z tajnym wojennym archiwum Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, które pod koniec II wojny światowej trafiło do barokowego pałacu w Radomierzycach pod Zgorzelcem. Spoczęły w nim m.in. listy konfidentów gestapo, dokumenty dotyczące kolaboracji Francji z III Rzeszą i kompromitujące szanowanych obywateli i polityków Zachodu.
W 1945 roku pułkownik LWP Piotr Jaroszewicz i kilku innych oficerów mieli przywłaszczyć sobie kilka "wybuchowych" paczek z papierami, zanim archiwa zostały przewiezione do ZSRR. Czy to one były celem nocnej wizyty w Aninie 47 lat później? Dwóch obecnych obok Jaroszewicza podczas naruszania nazistowskiego zbioru także zamordowano. Tadeusz Steć zginął we własnym domu z rąk nieznanych sprawców zaledwie kilka miesięcy po Piotrze. Przed śmiercią był torturowany, zabójcy działali nocą i tak jak tym z Anina, przydał im się młotek. Ostatni z żyjących świadków otwierania archiwum, Jerzy Fonkowicz, został zamordowany w 1997 roku. W 2007 roku tezę, że zabójstwo Jaroszewiczów miało związek z hitlerowskim archiwum postawiło Biuro Wywiadu Kryminalnego Komendy Głównej Policji.