Okrutnie torturowali go przed śmiercią, jego żonę zabili strzałem w tył głowy
Poparcie sowieckich służb odegrało decydującą rolę w karierze Jaroszewicza, nikt bowiem z dowództwa LWP nie zamierzał sprzeciwiać się dyktatowi Kremla. A kariera przyszłego premiera nabiera szczególnego znaczenia, gdy zestawimy ją z awansami Wojciecha Jaruzelskiego. Służył on w tej samej dywizji co Jaroszewicz, w odróżnieniu jednak od niego brał udział w walkach na froncie. I wojnę zakończył zaledwie w stopniu kapitana...
Ta kariera załamała się w czerwcu 1976 roku, kiedy władze usiłowały dokonać drastycznej podwyżki cen. Operacja okazała się nieudana, wybuchły protesty robotnicze w Ursusie i Radomiu, a rachunek za porażkę wystawiono Jaroszewiczowi. Trzy lata później szef rządu doznał rozległego zawału serca. Chociaż powrócił do aktywności zawodowej, to jednak jego dni były już policzone. Polska zmierzała ku katastrofie gospodarczej i Gierek zdecydował się na zmiany. W lutym 1980 roku nowym premierem został Edward Babiuch, a towarzysza Piotra usunięto również z Biura Politycznego KC PZPR . Rok później, jako człowiek odpowiedzialny za kryzys gospodarczy, został wykluczony z partii, stanął także przed specjalną komisją powołaną na X Plenum KC PZPR .
Po wprowadzeniu stanu wojennego został internowany i wraz z innymi dostojnikami poprzedniej dekady trafił do obozu na poligonie w Głębokiem koło Drawska. Żona Jaroszewicza opowiadała Mieczysławowi Rakowskiemu o tragicznym stanie psychicznym i fizycznym męża. Były premier myślał ponoć wówczas o samobójstwie. Jaroszewicza zwolniono po roku internowania, całkowicie zniknął wówczas ze sceny politycznej. Nigdy nie trafił przed Trybunał Stanu (czym mu grożono), wraz z żoną spędzali czas na zajęciach właściwych emerytom.
W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. mordercy spędzili w domu Jaroszewiczów wiele godzin. Byłego premiera okrutnie torturowali, m.in. przybili mu stopy do podłogi, a nad ranem 1 września zadzierzgnęli ciupagą pasek na jego szyi. Alicję Solską początkowo związali i maltretowali w łazience, by ranem zabić ją strzałem w tył głowy ze sztucera jej męża. Ciała ofiar odnalazł około godz. 23 pierwszego września ich syn, Jan, zaniepokojony faktem, iż jego rodzice nie odbierają telefonu.