Tajemnicza śmierć "Cygana". "W jego agencjach też nagrywano polityków?"

- Każdy, kto prowadził taki interes jak agencje towarzyskie, zabezpieczał się przed interwencją służb. Nagrywanie klientów i trzymanie takich taśm to norma. Konkurenci Kosteckiego nagrywali polityków z pierwszych stron gazet, on też mógł mieć taśmy. A na pewno miał dużą wiedzę na temat lokalnych układów - mówi nam były funkcjonariusz jednej ze służb na Podkarpaciu.

Tajemnicza śmierć "Cygana". "W jego agencjach też nagrywano polityków?"
Źródło zdjęć: © Forum | Agencja Forum
Sylwester Ruszkiewicz

Jest 2011 rok. Dawid Kostecki zostaje skazany przez Sąd w Rzeszowie na 2,5 roku za założenie i współkierowanie grupą przestępczą czerpiącą korzyści z nierządu. Bokser nie przyznaje się do winy. Trafia do aresztu. Rok później bezskutecznie prosi o przepustkę na walkę ze słynnym amerykańskim bokserem Royem Jonesem Jr.

"Cygan" ujawnia, prokuratura reaguje

Niedługo po tym, na jego profilu na facebooku ukazuje się sensacyjny wpis. "Cygan” twierdzi w nim, że jest niewinny, a wrobił go wysoko postawiony, skorumpowany oficer rzeszowskiego CBŚ Daniel Ś.

Co było we wpisie? "Na terenie Rzeszowa oraz województwa podkarpackiego, działa od ok. 18 lat, sieć agencji towarzyskich, które prowadzą Alex i Żenia. Od zwykłych handlarzy na bazarze w Rzeszowie, obecnie stworzyli IMPERIUM czerpania korzyści z prostytucji. Tak też nazwali swoją główną siedzibę IMPERIUM w Świlczy k. Rzeszowa. Z biednych chłopców z bazaru rzeszowskiego Alex i Żenia stali się milionerami, których chroni skorumpowany układ urzędników i funkcjonariuszy w Rzeszowie - pisał Kostecki.

"Co najmniej kilkunastu świadków podaje, że po pieniądze do Alexa i Żeni, systematycznie przyjeżdża funkcjonariusz CBŚP w Rzeszowie, Daniel Ś. Widywano również nieletnie. Biznes kwitnie nielegalnie, a na nim ogromna korupcja urzędników i elity Podkarpacia (…)" - ujawniał bokser.

Reakcja prokuratury

Po wpisie reaguje prokuratura. Wzywa boksera do złożenia zeznań. Wszczyna śledztwo w sprawie agencji towarzyskich i sutenerstwa na Podkarpaciu. Szybko okazuje się, że za interesem stoją ukraińscy bracia R., a także wspomniany oficer CBŚP. Cała trójka występuje również w aferze podkarpackiej. Miała w swoich agencjach nagrywać prominentnych polityków, przedsiębiorców i funkcjonariuszy służb. M.in. nagrać jednego z czołowych polityków PiS, który uprawiał seks z nieletnią Ukrainką. Taśma do tej pory nie ujrzała światła dziennego.

Zdaniem byłego agenta CBA Wojciecha Janika, który na polecenie obecnych szefów Biura rozpracowywał półświatek Podkarpacia, chodzi o byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Ten stanowczo zaprzeczał, nazywał informacje agenta pomówieniami i skierował sprawę do prokuratury.

Kostecki zeznawał ws. ukraińskiego interesu braci dwukrotnie 12 i 19 października 2012 r. Według śledczych, informacje przekazane przez Dawida Kosteckiego miały charakter ogólny i dotyczyły funkcjonariuszy CBŚP i braci R. "W swoich zeznaniach Dawid Kostecki nigdy nie wskazał, aby znani politycy i urzędnicy państwowi korzystali z usług podkarpackich agencji towarzyskich" - informuje Prokuratura Krajowa, cytowana przez "Rzeczpospolitą".

W agencjach nagrywano klientów

Według funkcjonariusza jednej z podkarpackich służb, który rozpracowywał m.in. grupy przestępcze na terenie Podkarpacia, śledczy powinni się przyjrzeć początkowej, przestępczej działalności Kosteckiego.

- W tamtych latach za ochronę agencji trzeba było płacić. I to słono. A kto najlepiej zajmie się ochroną jak nie ludzie służb? Ukraińcy szybko się dogadali, a Kostecki i jego kompani nie chcieli sie dogadać. To był okres, kiedy "Cygan" robił karierę w ringu. Wydawało mu się, że na rynku agencji towarzyskich również będzie rządził. A to tak nie działa – mówi nam nasz informator.

- "Cygan" i jego kompani mieli trzy agencje. Czy w swoich agencjach nagrywał klientów? Każdy wtedy nagrywał, żeby mieć plecy. Na pewno miał dużą wiedzę na temat lokalnych układów – mówi nam funkcjonariusz jednej ze służb, która zajmowała się grupami przestępczymi na Podkarpaciu.

Według naszego informatora, w domach publicznych "Cygana” również pojawiali się politycy, lokalni działacze, przedsiębiorcy, czy funkcjonariusze służb. – Nie był to taki kaliber, jak w agencjach towarzyskich prowadzonych przez braci R. Te przybytki były chronione przez ludzi z rzeszowskiego CBŚP, lokale "Cygana" już nie – twierdzi nasz informator.

"Cygan" został skazany za współkierowanie grupą przestępczą, która dorabiała się w latach 2003-2007 na pracy prostytutek w trzech agencjach towarzyskich: Venus i Velvet w Rzeszowie oraz Przystanek Alaska w Lutoryżu.

Jak ujawnił "Newsweek", akta sprawy Kosteckiego wyglądały jak niekompletne. Do najważniejszych dowodów, tych, które pogrążyły go przed sądem, dostępu nie było. Były utajnione. To zapisy kilku rozmów telefonicznych i SMS-ów przechwyconych przez policyjne podsłuchy.

W rzeszowskim więzieniu był nie do ruszenia

Przypomnijmy, że wspomniany b. oficer CBŚP Daniel Ś. odsiedział kilkanaście miesięcy w areszcie i w tajemniczych okolicznościach wyszedł na wolność. Ukraińscy bracia R. usłyszeli zadziwiająco niskie wyroki 1 rok i 1,5 roku pozbawienia wolności. Jeden z braci opuścił wcześniej Zakład Karny, ze względu na zły stan zdrowia. Dzisiaj Ukraińcy są na wolności i nadal prowadzą interesy. Z kolei Daniel Ś. jest prywatnym detektywem.

Nasz informator: – Kostecki w Zakładzie Karnym w Rzeszowie był nie do ruszenia. Osadzeni mieli do niego szacunek, znali go z ringu. Nie miał wrogów. Dlaczego nagle został przewieziony do aresztu śledczego na Białołęce? Dlaczego do tego samego miejsca, gdzie przebywał Tomasz G. oskarżony o rozbój. Przecież Kostecki miał zeznawać przeciwko niemu, był jego wrogiem numer 1. Kto podjął taką decyzję? - pyta nasz rozmówca, były funkcjonariusz z kierownictwa jednej ze służb.

Kostecki trafił do aresztu na Białołękę 18 czerwca. Miał zeznawać jako świadek w Sądzie Rejonowym Warszawa-Praga w procesie dotyczącym rozbojów w latach 2007-2008. Tomaszowi G. grozi do 10 lat więzienia.

2 sierpnia Kosteckiego znaleziono martwego w celi. Według prokuratora Wojciecha Kapuścińskiego, na szyi boksera znaleziono dwa niewielkie czerwone punkty, które przypominają ślady powstałe w wyniku wkłucia igły. Zdaniem rzecznika Prokuratury Warszawa - Praga Marcina Sadusia, "powłoki skórne nie zostały przebite", co wyklucza wkłucie igłą. Zaznaczył też, że ślady nie przypominają tych od paralizatora. Na razie nie wiadomo, skąd pochodzą.

Nikt nic nie słyszał?

Nasz informator: - Prokuratura powinna odpowiedzieć na pytanie: czy na leżąco, bezgłośnie można odebrać sobie życie poprzez powieszenie. Są odruchy niekontrolowane, mimowolne i bezwarunkowe. Kostecki siedział z innymi osadzonymi. I nikt nic nie słyszał? "Cygan" to silny facet. Rdzenia nie mógł sobie przerwać. Uduszenie mogło nastąpić poprzez ucisk na tchawicę - mówi nam nasz rozmówca.

Tymczasem, jak ujawniła "Rzeczpospolita”, po śmierci Kosteckiego ostrzeżenie dostał jeden z podkarpackich biznesmenów, który doprowadził do złożenia zeznań przez "Cygana" o ukraińskich sutenerach w 2012 r..

– Bardzo wiarygodna osoba ostrzegła mnie, żebym uważał, bo chcą mi podłożyć bombę pod samochodem – mówi nam Marek K. – Potraktowałem to poważnie. Zamierzam zawiadomić o tym prokuraturę – zaznacza w rozmowie z "Rz”. Kto miałby mu grozić? – Wciąż aktywny "układ podkarpacki” – przypuszcza K. Według dziennika to kolejna wątpliwość wokół śmierci boksera Dawida Kosteckiego.

Dziwne losy szefa rzeszowskiej delegatury ABW

W sprawie jest jeszcze jeden ciekawy wątek, który ustaliła Wirtualna Polska, a który powinien być zbadany. Przez wiele lat interes ukraińskich braci R. był chroniony przez służby. A tym samym byli bezkarni. W 2016 roku nalot na agencje towarzyskie prowadzone przez braci R. przeprowadziła rzeszowska ABW. Tym samym, sprawa w końcu ruszyła, a ukraińskich sutenerów skazano prawomocnymi wyrokami. Na czele rzeszowskiej delegatury ABW stał wówczas Paweł Żuczek. Ten sam, który w 2007 roku (za rządów PiS) był wiceszefem katowickiej delegatury. To on poniósł służbową odpowiedzialność i został zwolniony, po samobójstwie Barbary Blidy.

Co ciekawe, nalot na agencje braci R. i postawienie ich przed organami wymiaru sprawiedliwości powinny być postrzegane jako sukces służb. Ale Żuczek po tych zatrzymaniach został przeniesiony do oddziału ABW w Lublinie. Na niższe stanowisko. Zastępcę dyrektora tamtejszej delegatury. Pełnił tę funkcję przez kilkanaście miesięcy. Według nieoficjalnych informacji, obecnie pracuje w łódzkiej delegaturze na jeszcze niższym stanowisku.

Warto więc zapytać: czy jego regres w karierze zawodowej ma związek z 2016 rokiem, nalotem na agencje towarzyskie braci R. i nagrywaniem polityków z Podkarpacia, w tym polityków PiS.

Kostecki miał wyjść na wolność za dwa lata. Jego rodzina nie wierzy, że popełnił samobójstwo.

Tymczasem, jak ujawniło we wtorek po południu Radio Zet, tydzień po śmierci Dawida Kosteckiego w Zakładzie Karnym w Rzeszowie próbował popełnić samobójstwo kolejny więzień Maciej M. 1 lipca tego roku miał on być przetransportowany do Warszawy, by zeznawać w tej samej sprawie co Kostecki dotyczącej rozboju.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (243)