Ze złamaną nogą został w domu, a żona poszła się bawić
Żona premiera opisuje liczne wypadki, jakim ulegał jej mąż podczas gry w piłkę. Tuż po narodzinach córki Kasi złamał np. prawą rękę. "Pojawił się wieczorem blady i przestraszony, chowając rękę za plecami. Próbował się tłumaczyć, ale od razu zobaczyłam gips na tej ręce i naprawdę się załamałam. Kto będzie prał pieluchy?" - pisze Małgorzata Tusk.
Niedługo potem sytuacja się powtórzyła. W meczu sylwestrowym, jaki pracownicy spółdzielni "Świetlik" rozgrywali co roku - złamał nogę. "Byłam już gotowa do wyjścia na zabawę, kiedy mój mąż wrócił do domu o godzinie dwudziestej, o kulach, ze świeżym gipsem. Tak się wściekłam, że zacisnęłam zęby, uśmiechnęłam się zimno i rzuciłam tylko 'szczęśliwego Nowego Roku', po czym trzasnęłam drzwiami i sama poszłam na sylwestra. To był jedyny sylwester w naszym życiu, który spędziliśmy osobno. Do dziś mi wypomina, że spędził go sam, biedaczek, ze złamaną nogą, a nieczuła żona poszła się bawić" - czytamy.
Dowiadujemy się również, że premier kiedyś nałogowo palił, ale rzucił, kiedy maleńka córka przeczytała, że palenie zabija, stanęła przed tatą ze łzami w oczach i powiedziała, że jeśli nie rzuci papierosów, to ona odbierze sobie życie. "Od tego czasu nie widziałam Donka z papierosem w ustach" - czytamy w "Między nami".