Wydał rozkaz zabicia starego przyjaciela. "Stanął mi na drodze"
Kelley nie użył nigdy terminu "psychopata" wobec Goeringa ani żadnego innego nazistowskiego więźnia, ale jego notatki z rozmów z nimi opisują klasyczne zachowania psychopatyczne. Na przykład podczas jednej z rozmów Goering, opowiadając o swoich pierwszych latach w NSDAP, wspominał o współpracy z Ernstem Roehmem przy tworzeniu SA, partyjnych oddziałów szturmowych odzianych w brunatne koszule. Kelley miał wrażenie, że to trudne zadanie, o kluczowym znaczeniu dla partii, połączyło obu nazistów więziami przyjaźni. Jednak zaraz potem Goering zmienił temat i zaczął opowiadać, jak to później konkurował z Roehmem o względy Hitlera. Współzawodnictwo to zakończyło się jednoznacznym rozstrzygnięciem: Goering wydał rozkaz zamordowania Roehma w 1934 r., podczas partyjnej czystki, znanej jako noc długich noży. Koniec, kropka. Goering był gotów do kolejnej zmiany tematu. "Ale jak pan mógł wydać rozkaz zabicia starego przyjaciela?!", wybuchnął Kelley. Goering siedział spokojnie i wpatrywał się w Amerykanina. W tym
spojrzeniu były zakłopotanie, niecierpliwość i politowanie. Jakby Goering myślał: "Doktorze Kelley, czyżbym pana przeceniał? Czy pan jest idiotą?". Kelley jeszcze po latach pamiętał, co Goering zrobił później: "Wzruszył swoimi wielkimi ramionami, rozłożył ręce i powiedział beznamiętnie: 'Stanął mi na drodze'".
To wzruszenie ramion miało oznaczać, że uwolnił się od rozmyślań nad losem swojego towarzysza. Bo i co mógł zrobić jeszcze człowiek taki jak Goering? Miał własne sprawy na głowie. Kelley pozwalał czasami, by marszałek rozwijał to swoje socjopatyczne rozumowanie, które wydawało się nie znamionować szaleńca ani człowieka zdrowego, tylko należeć do półmrocznej sfery społecznego i kulturowego chaosu.
Czasami jednak Kelley spierał się z Goeringiem. Gdy pewnego razu marszałek Rzeszy zadeklarował, iż wykonywanie rozkazów, nawet nielegalnych, jest usprawiedliwione, bo służy porządkowi społecznemu i dyscyplinie wojskowej, Kelley odparł ostro: "Do diabła z dyscypliną wojskową. Mając zrównoważoną cywilizację, zrobiliśmy wszystko, by raz na zawsze położyć kres militaryzmowi, i zdobyliśmy się na wszelkie wysiłki, by uniknąć następnej wojny, która przyniesie zagładę ludzkości". Były dowódca Luftwaffe przyjął te słowa spokojnie: "Ja też tak myślałem po poprzedniej wojnie. Ale tak długo, jak długo każdy naród ma swoje egoistyczne interesy, trzeba na to patrzeć realistycznie. W każdym razie jestem przekonany, że istnieje jakaś siła wyższa, która popycha ludzi wbrew ich wszelkim wysiłkom, by kontrolować swe przeznaczenie". Ta wymiana zdań zainspirowała Kelleya do notatki o cynizmie i "mistycznym fatalizmie" Goeringa.
W podobny sposób Goering otrząsnął się z więziennego dyskomfortu, mówiąc Kelleyowi, że czuje się stosunkowo dobrze w zamknięciu, a to dzięki ciszy i spokojowi. Cytował też Biblię. Miał w tym pewien cel. Goering miał coś ważnego do zrobienia. Odmawiał co prawda aliantom prawa do sądzenia go - wraz z kolegami - jako zbrodniarza wojennego, ale przyjmował za rzecz oczywistą i nieuchronną, że zwycięzcy karzą pokonanych, i widział w tym szansę dla siebie. Na oczach świata mógł wystąpić w obronie nazistowskiej polityki i odbudować własną reputację. "Poświęcał cały swój czas na próby zdyskredytowania wszystkich innych członków partii, nawet Hitlera, tak by w podręcznikach historii znalazło się miejsce tylko dla niego". "Podobnie jak reszta wykręca się od jakiegokolwiek zaangażowania w zbrodnie. Uważa, że jest całkowicie niewinny, choć istnieją dowody takich zbrodni z pierwszych lat funkcjonowania obozów koncentracyjnych (1933-35), gdy Goering nimi zarządzał. Oczywiście te masowe mordy zaczęły się, jego zdaniem,
dopiero później, za czasów Himmlera".