Nazista wykazywał kompletny brak poczucia moralności
Kelley składał powoli w umyśle obraz swojego najwyższego rangą pacjenta. Wysiłki Goeringa, by stać się wzorowym więźniem i prezentować się w najkorzystniejszym świetle, robiły swoje. Czas, jaki ze sobą spędzili, pozwolił Kelleyowi docenić urok i "znakomitą, sięgającą wyżyn inteligencję" Goeringa. Ten nazista był dowcipny, charyzmatyczny, kulturalny i miał przy tym świetne maniery. Wszystkie te przymioty nie zamykały jednak Kelleyowi oczu na wrodzoną złośliwość marszałka Rzeszy. Kelleya intrygowała "zdolność Goeringa do prowadzenia najbrutalniejszej nawet polityki".
Marszałek Rzeszy cieszył się, że może tak często rozmawiać na różne tematy - od wojskowych zagadnień taktycznych po nadchodzącą zimną wojnę. Pewnego razy Kelley zapytał marszałka, czy podzielał stanowisko partii nazistowskiej co do rasowej niższości nie-Aryjczyków. "Nikt nie wierzył w te bzdury", zadeklarował Goering. "Gdy zauważyłem, że te 'bzdury' kosztowały życie prawie sześciu milionów ludzi, Goering dodał: 'No dobrze, to była skuteczna propaganda polityczna'", wspominał Kelley. Z tej wymiany zdań psychiatra wyciągnął wniosek, że więzień wykazywał "kompletny brak poczucia moralności".
Goering chciał się zrewanżować Kelleyowi za uwagę, jaką mu poświęcał. Podczas jednego ze spotkań w celi zaoferował psychiatrze, że zapisze mu imponujący szmaragdowy pierścień, który marszałek miał przy sobie w chwili aresztowania. Sam wyceniał go na pół miliona dolarów. Kelley odpowiedział, że nie może przyjąć tak cennego prezentu, a poza tym łupy wojenne marszałka Rzeszy już do niego nie należały. Goering wyglądał na zranionego, ale "nie zabolało go to, że stał się biedakiem, lecz to, że jakiś leszcz powstrzymał go od czegoś, co sobie zaplanował", wspominał później Kelley. "No dobrze, mam coś równie dobrego", powiedział Göring i podpisał Kelleyowi swoje zdjęcie formatu 8 na 10 cali w pełnej gali mundurowej.