"Bez wątpienia był najwybitniejszą postacią spośród nich, gdyż był inteligentny"
Kelley szybko wyrobił sobie zdanie o Goeringu. Po spotkaniach z innymi nazistowskimi więźniami zapisał w swych medycznych notatkach, że marszałek Rzeszy był "bez wątpienia najwybitniejszą postacią spośród nich, gdyż był inteligentny. Pod względem umysłowym dobrze rozwinięty. Gdy ten potężny mężczyzna okryty był peleryną i nie widziało się, jak trzęsie mu się tłuste brzuszysko, wyglądał z oddali całkiem dobrze - jak potężna i dynamiczna jednostka".
Ale już po pierwszych rozmowach w celi i dotknięciu kwestii politycznych, takich jak wojna czy rozwój nazizmu, Kelley dostrzegł też ciemną stronę Goeringa. Były marszałek Rzeszy wykazywał się bezwzględnością, narcyzmem i zimną pogardą wobec wszystkich, którzy nie należeli do ścisłego kręgu jego rodziny i przyjaciół. Ta specyficzna mieszanka cech Goeringa - budzących uznanie i najwyższą niechęć - zwiększała jeszcze zainteresowanie Kelleya.
Kelley miał dość zawodowego doświadczenia, by traktować Göringa i innych więźniów z Norymbergi tak samo, jak pacjentów "z cywila", bez zdradzania swej opinii o ich przerażających czynach. Nie wdając się w oceny przeszłości, zachęcił Goeringa i jego kolegów nazistów do swobodnego wypowiadania się na temat ich rządów i roli, jaką pełnili w reżimie. Marszałek Rzeszy, któremu brakowało czyjejś uwagi, cieszył się, że ma inteligentnego rozmówcę.
Podczas kilku ich rozmów Goering opowiadał na przykład o swym emocjonalnym przywiązaniu do zwierząt. Podobnie jak wielu innych myśliwych, kochał swoją zdobycz, dlatego zadbał o zmiany w niemieckich regulacjach dotyczących spraw leśnych i łowieckich, tak by zapewnić zwierzynie humanitarne traktowanie. Przeforsował też przepisy zabraniające wiwisekcji. Ci, którzy je pogwałcili, lądowali w obozach koncentracyjnych. Amerykański psychiatra próbował pogodzić empatię marszałka wobec innych gatunków żywych z jego okrucieństwem wobec tak licznych przedstawicieli jego własnego gatunku. Ten człowiek wykorzystywał swoją uprzywilejowaną pozycję, by chronić psy i koty, a jednocześnie prowadził bezwzględne czystki wśród swoich przeciwników, głosząc, że ma do tego prawo, nie oglądając się na procedury prawne. A w dodatku jako szef Luftwaffe autoryzował bombardowania ludności cywilnej. W 1940 r., podczas inwazji na Holandię, kazał przeprowadzić nalot na centrum Rotterdamu, w wyniku którego zginęło co najmniej tysiąc cywili,
a osiemdziesiąt pięć tysięcy straciło dach nad głową. A był to tylko jeden z licznych podobnych przypadków.