"Między nimi jest chemia"
Gdyby nie Euro 2012, w 2013 r. mogłoby już być po rządzie Tuska. "Nie było wielkich wpadek, Polacy są uśmiechnięci i chwaleni w Europie. Donald tak naprawdę wtedy - moim zdaniem - podejmuje ostateczną decyzję, że to wcale, mimo wcześniejszych, solennych zapowiedzi, nie będzie jego ostatnia kadencja. W 2012 r. precyzuje się idea rządzenia w przyszłości z SLD. I ma miejsce bardzo duże ocieplenie relacji z Leszkiem Millerem" - mówi w rozmowie z Michałem Majewskim.
Donald Tusk zawsze czuł miętę do Leszka Millera i dobrze mu się z nim rozmawiało. "Oni są z podobnej bajki. Miller wychował się na podwórku w Żyrardowie, Donald na podwórku w Gdańsku. Miller był niechciany w salonie warszawskim i Donald był niechciany w tym salonie. Oczywiście przez pewien czas, bo potem Donald stał się tego salonu pieszczoszkiem. W każdym razie między nimi jest chemia" - zdradza w rozmowie z Michałem Majewskim Piskorski.
Ujawnia, że Tusk i Miller spotykają się na stopie prywatnej, także rodzinnie. "Często umawiają się w różnych miejscach na pogaduchy przy winku. Oczywiście nie gadają o szczegółach, ale to jest budowanie atmosfery, w której Miller praktycznie przestaje być postrzegany jako opozycja" - dodaje. Tusk nie znosił za to Kwaśniewskiego, źle o nim mówił, obgadywał go i obśmiewał.